Na środku rozoranego pola stoi spora willa otoczona drewnianym płotem. Dookoła budynku pusto. Jeszcze nie przysłania go wysoka wieża kościoła Hallgrimskirkja. Kościół zostanie wybudowany później. Drzewa w ogrodzie zostaną zasadzone. Na starym zdjęciu w oddali majaczy domek i pasmo wulkanicznych stożków na półwyspie Reykjanes. Jest 1923 rok. Einar Jonsson wprowadza się do willi, która jest zarazem jego domem, pracownią i pierwszy muzeum sztuki w Reykjaviku i na całej Islandii.
Einar Jonsson – ojciec islandzkiej rzeźby
Einar Jonsson musiał być dziwakiem, nawet jak na islandzką skalę. Pod koniec XIX wieku coś takiego jak islandzka rzeźba nie istniało. A on postanowił zostać właśnie artystą rzeźbiarzem.
Nie miał wyboru – wyjechał do Kopenhagi uczyć się w Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych. Dzisiejsi Islandczycy, chociaż mają wybór, często także wybierają stolicę Danii na studiowanie. Jego pierwszym publicznie wystawionym dziełem, byli “Banici” w 1901 roku. Chwilę później islandzki parlament Althing wysłał go na stypendium do Rzymu. Liczyli, że wróci stamtąd na wyspę, ale nie wrócił, został w Danii. W 1909 roku politycy uderzyli mocniej, z państwowymi pieniędzmi. Zaproponowali artyście dom i studio w Reykjaviku w zamian za rzeźby. Zgodził się. Jak to z obietnicami polityków bywa, budowę domu – muzeum zatwierdzili dopiero 5 lat później i dali tylko 30% obiecanej kwoty. Ale całe szczęście dla islandzkiej historii sztuki i muzealnictwa resztę dołożyli prywatni darczyńcy (1).
Muzeum na szczycie wzgórza Skolavorduhaed
Wzgórze Skolavorduhaed to dziś centrum Reykjaviku. Stoi tu najwyższy w mieście kościół Hallgrimskirkja, który zdominował okolicę. Dziesiątki osób rozstawia tu codziennie swoje statywy na przykościelnym placu próbując zrobić takie samo zdjęcie, jakie wykonały miliony osób przed nimi. Prawie nikt nie zwraca uwagi na spory budynek po prawej stronie kościoła. To Muzeum Einara Jonssona. Budynek zaprojektował Einara Erlendssona według ścisłych wytycznych rzeźbiarza, którego imienia muzeum jest. Solidna eklektyczna bryła ma sale wystawowe na parterze, kuchnię w przyziemiu (przerobioną współcześnie na dodatkowe sale wystawowe) i niewiarygodnie strome schody prowadzącymi do mieszkania rzeźbiarza. Podejrzewam, że nie miał ochoty na częste spotkania z rodziną i stąd te schody 😉
Z tyłu znajduje się trochę ukryty ogród z kilkunastoma odlanymi w brązie rzeźbami i kilkoma kamiennymi ławkami. Co Einar Jonsson rzeźbił?
Útlagar, czyli banici
Islandczycy pokochali rzeźby Einara Jonssona za islandzkość. Czerpał całymi garściami z historii i kultury wyspy. Jego pierwsza rzeźba “Banici” przedstawia zgarbionego mężczyznę z ciałem żony na jednym ramieniu i dzieckiem w ręku. To banita, który chce pochować swoją zmarłą ukochaną w poświęconej ziemi. Jest bardzo zmęczony, idzie wolno, ugina się pod ciężarem swojego losu. Na dodatek nie wiadomo, czy uda mu się dopiąć celu. Został przecież wygnany przez społeczeństwo (niesprawiedliwie, ale jednak) i nie ma żadnych praw (2). Sagi islandzkie pełne są takich właśnie bohaterów. Najsłynniejszy islandzki wygnaniec Fjalla-Eyvindur z gór niedaleko wulkanu Askja do dziś występuje w kołysankach śpiewanych dzieciom 😉
Dögun, czyli Świt – opowieść o nocnym trollu
Opowieść o nocnym trollu to jedna z islandzkich legend bożonarodzeniowych. Kiedy wszyscy z farmy idą w Wigilię do kościoła, dziewczyna zostaje pilnować gospodarstwa. Za oknem pojawia się troll i usiłuje wyciągnąć ja z domu. Dziewczę jednak jest sprytne. Tak długo przeciąga rozmowę, aż świt zamienia trolla w kamień. Rzeźba przedstawia moment transformacji. Sfrustrowany stwór zaciska wyciągniętą skamieniałą pięść, z której wyślizgnęła mu się dziewczyna.
Ingolfur Arnarson – pierwszy islandzki osadnik na postumencie
Ingolfur Arnarson to norweski wiking uznawany za pierwszego stałego osadnika na Islandii (kto by tam pamiętał o irlandzkich mnichach, byli tu wcześniej, ale przecież się stąd wynieśli). W każdym bądź razie Landnámabók, czyli “Księga o zasiedleniu” zawiera historię o Ingolfurze i jego przybyciu na Islandię. Niestety podaje ona również przyczyny wyprawy morskiej Arnarsona. Nie była to bynajmniej żądza przygód, ale wygnanie. Po zabiciu syna skandynawskiego hrabiego musiał mu oddać swój majątek. A człowiek bez ziemi w tamtych czasach był nikim. Wyruszył zatem na poszukiwanie nowych lądów do zasiedlenia i trafił na Islandię.
Model pomnika Arnarsona przedstawiał mężczyznę w zbroi z halabardą, wspartego na smoku (dziób łodzi wikingów). Postument, na którym pomnik stał, ozdabiały reliefy z historią sławnego osadnika. Niestety Islandzkie Stowarzyszenie Rzemieślników (ATH – Iðnaðarmannafélagið), które zebrało pieniądze na budowę miało spory problem z tymi reliefami. Chcieli, by pomnik przedstawiał Ingolfura jako silnego wikinga, a nie kryminalistę. Dyskusja ciągnęła się 22 lata. Aż w końcu postawiono Arnarson na gołym postumencie.
Szlakiem rzeźb Einara Jonssona po Reykajviku:
Na żółto rzeźby które przypadły nam do gustu, na zielono pozostałe.
Jónas Hallgrímsson, islandzki poeta, uważany za twórcę islandzkiego romantyzmu, a co najważniejsze to pierwszy w historii Islandii autor nowożytnych opowiadań!
Úr Álögum – The Spell Broken – Załamane zaklęcie: pomnik odsłonięty w 1987 roku. Młoda kobieta zostaje uwolniona od zaklęcia, kiedy smok zostaje zabity
Útlagar, czyli banici (patrz w poście powyżej)
Cmentarz Hólavalla: grób Hannesa Hafsteina i jego żony Ragnheiður Hafstein (szukaj grobów oznaczonych dwoma łamanymi czarnymi marmurowymi filarami). Hannes był poetą i pierwszym islandzkim ministrem. Dziełem Einara jest też nagrobek Steinorsteinna Erlingssona i jego żony Guðrún. Steinorsteinn był dziennikarzem i poetą.
Jón Sigurðsson – przyjaciel Jonssona, który zmarł młodo. Był jednym z pierwszych walczących o niepodległość Islandii
Król duński Christian IX – stoi ze zwiniętą kartką w dłoni, która ma być pierwszą konstytucją Islandii. (3)
Einar Jonsson – czy naprawdę warto zawracać sobie nim głowę?
Nie namawiam Was do spacerowania szlakiem rzeźb Jonssona po Reykjaviku, bo nie jest on tego wart. Jego pomniki ważnych Islandczyków z reguły są takie sobie, a nagrobki na cmentarzu niewarte wspomnienia. Chociaż sam stary reykjavicki cmentarz jest piękny: omszony i zadrzewiony, a to drugie rzadkie na wyspie. Jeśli będziecie zmęczeni fotografowaniem “starej” części stolicy Islandii i kościoła Hallgrimskirkja to wejdźcie do ogrodu na tyłach muzeum. Warto przysiąść na kamiennej ławeczce w słońcu (jeśli akurat macie szczęście i ono świeci, a jak nie świeci, to wiecie co macie zrobić? Poczekać 5 minut. Pogoda na pewno się zmieni! To taki stary czerstwy islandzki żarcik). Istnieje jednak jakaś szansa, że niektórzy z Was są zatwardziałymi fanami rzeźby wszelakiej, albo jesteście chorzy na chorobę zwaną Islandią, to zajrzyjcie do muzeum Einara Jonssona. W sumie to tylko 1000 ISK (ok.32 zł). W popołudniowym słońcu modele rzeźb artysty wyglądają cudnie.
Bibliografia:
(2)https://www.researchgate.net/publication/323287124_Modernist_sculpture_parks_and_their_ideological_contexts-_on_the_basis_of_the_oeuvres_by_Gustav_Vigeland_Bernhard_Hoetger_and_Einar_Jonsson_MODERNISM_MODERN_SCULPTURE
(3) http://www.lej.is/news/31/80/Einar-Jonsson-statue-walk/d,nodate/
Pytania, interpelacje, postulaty, sprostowania – piszcie śmiało w komentarzach
Brak komentarzy