Na Islandii prawie wszystkiego jest za dużo. Za dużo wodospadów (któż to widział, żeby za każdym rogiem był wodospad). Za dużo wulkanów (na dodatek czynnych). Za dużo lodowców i wypływających z nich rzek (przekroczysz jedną, zaraz następna zagrodzi Ci drogę). To wyspa wody we wszystkich stanach skupienia. I tajemniczych nazw. Warta dłuższych podróży. Tym razem połączyliśmy trzy trasy trekkingowe, by poczuć islandzki interior. Szlaki Hellismannaleid, Laugavegur i Fimmvörðuháls. 140 km przez niekończące się pustkowia, bajeczne doliny, zamglone lodowce i głębokie rzeki. Posłuchajcie.
Hellismannaleid – wędrówka pod okiem zakapturzonej Hekli
Wyobrażacie sobie zimne, pogrążone w wiecznym mroku piekło? Takie gdzie ciągle pada śnieg z deszczem? Nie, to nie jest metafora islandzkiej zimy 😉 Zanim bowiem pojawiło się ciepłe piekło, istniała Hel, ponura córka Lokiego (nordyckiego boga ognia i zniszczenia). Hel mieszkała w Helheim, gdzie przyjmowała dusze tych, którzy umarli z choroby lub po prostu ze starości. Taka śmierć według wikingów byłą najbardziej godnym pogardy rodzajem śmierci. Tak umierali tchórze. I trafiali pod skrzydła Hel. Bohaterowie w tym czasie zajmowali miejsca w Walhalli, gdzie cały czas płonęło palenisko. Dlatego też jeśli marzycie o długim spokojnym życiu i spokojnej śmierci, to islandzka mitologia podaje dokładne wytyczne, gdzie znajduje się wasze piekło, do którego traficie: należy wejść do wnętrza góry Hekla, iść wzdłuż Helvegur do trupiej bramy (strzeże jej groźny pies Garmur). Hel znajduje się pod trzecim od lewej korzeniem drzewa życia, zwanego Yggdrasil. Jeśli jedziecie obwodnicą kierujcie się po prostu na znaki na Hellę. (1)
Hekla jest stale aktywna, ale nie pluje dużą ilością popiołu, tylko bardziej wypływa lawą, dlatego nie ma kształtu stożka. To taki drzemiący szereg niskich grzbietów ciągle w chmurach. Przyszło nam ponad dwa dni wędrować pod jej uważnym okiem, szlakiem Hellismannaleid, z Rjupnavellir do Landmannalaugar.
Hellismannaleid, dzień pierwszy: Zagubiony wśród lawy – wodospad Fossabrekkur
Za domkami w Rjupnavellir źródła rzeki Rangá spotykają się dwoma mniejszymi strumieniami tworząc kaskadowy, rozciągający się poziomo wodospad Fossabrekkur. (większość wodospadów na Islandii spada spektakularną masą wody z wysokości). Szlak Hellismannaleid nie pozwala go dotknąć, ale ukazuje go od tej bardziej fotogenicznej strony. Nasza perspektywa zachwyciła kilku zmotoryzowanych turystów po drugiej stronie Rangi. Oni podjechali pod wodospad od tyłu. My musieliśmy przejść parę długich kilometrów, ale dzięki temu mogliśmy go podziwiać w całej jego okazałości. Nasze przeżycia dzieliła szeroka rzeka. Gdyby wiedzieli, że kawałek dalej zobaczymy naturalny basen z przezroczystą, choć pewnie lodowatą wodą, początek rzeki!
Pola lawowe wokół Hekli różnią się wiekiem, bo to bardzo aktywny wulkan. Wystarczy powiedzieć, że w minionym wieku wybuchała mniej więcej co 10 lat, a ostatnio wybuchła w 2000 roku, by wiedzieć czego spodziewają się Islandczycy (2). Być może dlatego szlak Hellismannaleid obchodzi ją szerokim łukiem. Mnóstwo u jej podnóża szczelin, a im bliżej szczytu (1488 m n.p.m.) tym młodsza pokrywa lawowa i więcej pumeksu porośniętego mchem. Przestrzeń Saudafellsalda, rozciągająca się aż po brzegi pola lawy Skjolkviahraun z 1970 roku i lawy Solvahraun pełnej islandzkich owiec i zagród dla nich dają wystarczająco dużo czasu na podziwianie Hekli.
Po drodze mijamy Afangagil – miejsce, gdzie jesienią zganiało się owce z “hal”. Dziś to pole namiotowe i domki do wynajęcia.
Hellismannaleid, dzień drugi: Gdzie są konie – czyli przez rzekę Helliskvisl w bród po pas
Codzienność szlaku Hellismannaleid to wulkaniczne pustynie wypełniające polodowcowe doliny: czarny piach i skały. Monotonię przerywają jedynie rzeki. Przez pierwszą prowadzi most. By pokonać drugą skaczemy ze skały jak Małysz ze skoczni w Zakopanem. Aż do rzeki Helliskvisl, której nie da się przejść na sucho. Dno z drobnego piasku wciąga stopy jak bagno. Nasze za duże sandały całe szczęście jak rakiety śnieżne, utrzymują nas na jego powierzchni. Jest głęboko, chociaż woda stoi spokojnie w miejscu wyznaczonym końskimi kopytami. Przekroczenie tego brodu wiąże się ze zdejmowanie spodni. Dla mnie dodatkowo ze zmianą garderoby po pas 😉 Ja się zatem pytam, gdzie były konie? Bo widziałam je później w kolejnej dolinie, bez jeźdźców. Może trzeba było poczekać?
Hellismannaleid, czyli szlak ludzi z jaskiń
Szlak oficjalnie otwarto 25 czerwca 2009 roku. Ze 180 m n.p.m. w Rjupnavellir prowadzi przez 823 m n.p.m. (najwyższy punkt na tym odcinku) do Landmannalaugar, słynnych tęczowych gór. To stara trasa islandzkich pasterzy i farmerów i nielicznych turystów, długości mniej więcej 55 km. Hellismannaleid znaczy dosłownie szlak ludzi z jaskiń. W Landmannahellir, gdzie i zatrzymujemy na kempingu na noc, do 1900 roku w Islandczycy chronili się w tutejszej jaskini przed zimnem i niepogodą. W środku mieściło się nawet 70 koni. Aż w 1907 z pieniędzy skarbu państwa wybudowano pierwsze małe schronisko (stoi do dziś). W 1967 roku powstał kolejny, tym razem prywatny dom i zaraz potem stajnie dla koni. Dziś Hellismenn, islandzka firma posiada tu 8 domków do wynajęcia.
Można tutaj dojechać samochodem, wynająć domek, łowić ryby i jeździć konno. Można też zajrzeć na jeden z wielu szlaków trekkingowych. 4,2 km szlak prowadzi z kempingu na szczyt góry Loðmundur (1077 m n.p.m.) ze wspaniałym widokiem ze szczytu na rezerwat Fjallbak. Można też pieszo lub konno pokonać szlak Vatnaleidin – szlak jezior.
Hellismannaleid, dzień trzeci: Z Landmannahellir do Landmannalaugar – uczymy się islandzkiego
W języku islandzkim nazwy miejsc są opisowe. Dolina Domadalur wypełnia pośrodku płytkie jeziorko Löðmundarvatn i piaszczyste obsydianowe pole lawy Domadalshraun. Dalur to dolina, vatn to jezioro, hraun to pole lawy. Laug to gorące źródło, a skogur tereny zadrzewione, a vik to mała zatoka. Wiele nazw to połączenie kilku słów określających miejsce, np. Laugarbakki to miejsce z ciepłymi źródłami na brzegu rzeki, a Kirkjufell to kościół na wzgórzu lub przy nim (3).
Także: północnym brzegiem mijamy Löðmundarvatn, czyli jezioro o niskiej wodzie. Potem wspinamy się na górę o kształcie wątroby (Lifrafjöll) u stóp której rozciąga się jezioro Lifrafjallavatn (co znaczy: u stóp góry o kształcie wątroby). Przeskakujemy drogę ludzi lądu, czyli Landmannaleið i pokonujemy kanion ze strumieniem. Wspinamy się na Uppgonguhryggur (czyli grzbiet górski) i na 823 m n.p.m., najwyższy punkt tego dnia. Biało – czarnym polem lawy docieramy do równiny Vondugilsaura poprzecinanej nitkami dziesiątków strumieni składających się rzekę Námskvísl, czyli rzekę która uczy. Zaraz za Laugahraun znajdziemy krainę Landmannalaugar, czyli łaźnię ludzi lądu 😉
Landmannalaugar – islandzki Kasprowy Wierch
Landmannalaugar to najbardziej zatłoczone miejsce w islandzkim interiorze. Na polu namiotowym zalecamy użycie stoperów do uszu, i to jakiś super działających, bo zwykłe nie dają rady. W krótkim sezonie turystycznym (nie zapominajmy, że po pierwsze to Islandia, po drugie interior) prawie każdy z 2 milionów turystów odwiedzających rokrocznie Islandię chce tu dotrzeć. Spora część spędza tu noc w namiotach (lub schronisku).
Szlaków trekkingowych jest tu kilka i są coraz bardziej rozdeptane. W ciągu roku (pomiędzy 2017 a 2018 kiedy podróżowaliśmy na Islandię) ścieżka przez pole lawowe Laugahraun została poszerzona do szerokości samochodu. Trwa właśnie budowa drogi z jasno wyznaczonymi brzegami by odciąć turystów od miliona ścieżek po mchach i lawie, które sobie wydeptywali schodząc ze szlaku by sobie zrobić lepsze selfie. Na dodatek w sezonie dzień trwa tu prawie 24 godziny non stop, co dodatkowo wywołuje wśród odwiedzających głośną potrzebę kontaktu z drugim człowiekiem. Całe szczęście, że tak niewiele tu zwierząt, bo chyba nie dałyby rady (a może nie dały rady i się wyniosły? do sprawdzenia ;)). W każdym bądź razie jeśli uda Wam się w Landmannalaugar wyspać to jesteście moimi bogami! Ale jak już odstoicie swoje w kolejce do gorącego źródła Brennisteinsalda to poprawi Wam się nastrój zdecydowanie.
Laugavegur – szlak gorących źródeł i tęczowe góry
Laugavegur to szlak poglądowy. Taki przegląd możliwości islandzkiej natury. Trekking zaczyna się od omszonych pól lawy, śmierdzących parujących gór w kolorze siarki, zamieniając się w pokryte wiecznym śniegiem czarne pola lawowe, by w końcu stać się niekończącymi się dolinami rodem z Władcy pierścieni. Nad wszystkim czuwają lodowce i pokryte nimi wulkany. Czasem gdy planeta ziemia postanowi postraszyć ludzi taki wulkan wybuchnie gdzieś pod lodowcem i uwolni takie ilości uwiezionej w lodzie wody, że trudno ogarnąć wyobraźnią. Wtedy niszczycielska siła po raz kolejny zmienia krajobraz nawet dziesiątki kilometrów dalej. Laugavegur pokazuje człowiekowi jego małość. Dla nas był zdecydowanie łaskawszy pogodowo niż Askja poprzedniego roku. Pozwolił cieszyć się dobrą pogodą w trakcie trzydniowego trekkingu przez całe 55 km.
Laugavegur, dzień pierwszy: Landmannalaugar – Jezioro Álftavatn
Pierwszy raz w naszym życiu nie mogliśmy sobie znaleźć miejsca na szlaku (w sumie to kłamstwo, bo tak samo nie mogłam sobie znaleźć miejsca w kolejce na zejściu z Giewontu). Przed nami wycieczka niemieckich emerytów, za nami wycieczka francuskich emerytów, z nami izraelska rodzinka. I jeszcze Szwajcarzy, Belgowie i Rosjanie. I amerykańskie skautki. Jak tu odnaleźć własne tempo? Wystarczy pogodzić się z tempem innych i raz wymijać, za chwilę być wymijanym. I zapamiętywać twarze, żeby nie mówić po raz milionowy hello, za setnym razem wystarczy uśmiech. Szczególnie, że na Laugavegur tyle się dzieje wokół!
Obsydianowe pole lawy Laugahraun już znacie. Zaraz za nim ostatni rzut oka i aparatu na tęczowo mieniące się w słońcu góry otaczające równinę z Námskvísl i przez niemiłosiernie atakujące siarką solfatary i fumarole, dające znać że wulkan drzemie, ale się nie poddał. Bo Landmannalaugur (580 m n.p.m.) to teren pełen wulkanów. Kiedy tak wspinamy się gęsiego szlakiem po prawej mamy kolorowe zbocza wulkanu Brennisteinsalda (ostatni wybuch 1961 rok!), po lewej wulkan Blahnukur.
Brennisteinsalda nazywana jest też siarkową falą. Po kolei falują: niebieska i czarna lawa i popiół, zielone mchy i czerwone żelazo. Blahnukur przerażająco czarno-niebieski (nazwa znaczy dosłownie: niebieski szczyt, obsydian w słońcu jest niebieski) nie wybuchł od kilkuset lat. Za nimi na szlaku pojawiają się rozmokłe płaty śniegu. Są jak wędrówka po piaszczystej pustyni, tyle że w tym przypadku buty przemakają. Kiedy osiągamy grzbiet Hrafntinnusker (znaczy dosłownie kruczoczarny) otrzymujemy panoramę Islandii tak daleką, że rozum się poddaje.
Pogoda łaskawie pozwala nam się napawać widokami. Potem dopadają nas pola śniegu poprzeplatane czarnymi płatami lawy. Interwałem wędrujemy od jednej wulkanicznej wyspy do kolejnej. W tej monotonii łatwo przegapić dymiące doliny, gejzer Stórihver i mlecznoniebieskie gorące jezioro. Niektóre podejścia krótkie, ale strome stają się wspinaczką po lodowej drabinie. Chcielibyście usłyszeć ten jęk, zachwytu i zarazem zawodu na przełęczy na 1070 m n.p.m. ze schroniskiem o nazwie jak góra u stóp której leży -Hrafntinnusker. Stąd można przejść się do lodowych jaskiń albo wspiąć się na ryolitową (to też zaschnięta magma) górę Soeðull (1132 m n.p.m.). Ale to jeśli zostaniecie w chacie lub na polu namiotowym. Bo jeśli wybieracie się do Alftavatn to ruszajcie w drogę dalej. Przed Wami tyle śniegowych pól …
Islandzkie Śródziemie i Alfavatn, jezioro łabędzie
Po przebyciu kolejnego płatu śniegu myślisz, że to ostatni, ale to złudzenie. Złorzecząc na ostre słońce odbijające się od brudnego śniegu docierasz do pomnika przypominającego Ci, że może być gorzej. W tym miejscu jakiś wędrowiec zmarł w wyniku hipotermii (4). Zaciskasz zęby i idziesz dalej, już nie marudzisz. Z różnych zagłębień wypływają śmierdzące siarką strumyczki. Wielka wulkaniczna pustynia zdaje się nie mieć końca, aż… No właśnie, to miejsce wynagradza trud całego dnia. Przysiądź na chwilę na Jökultungur. Przez tobą widok na tolkienowskie Śródziemie.
Patrząc na to przyrodnicze cudo zaczynasz rozumieć rozmowę rozanielonej pary z Polski, którą minąłeś chwilę wcześniej, rozprawiającej filozoficznie kiedy pocałunek można uznać za czuły…
Po lewej lodowiec Kaldaklofsjokull, przed Tobą zielona dolina rzeką Ljosa, Grashagakvist, Bratthalskvist i jeziorem Alfavatn. Przy nim po prawej góra Torfatindar (818 m n.p.m.), po lewej góra Bratthals (763 m n.p.m.). Jezioro Alfavatn niegdyś pełne było łabędzi krzykliwych (jedyny gatunek łabędzi występujący na Islandii), na które polowano do 1838 roku. Podobno polowań zaprzestano, gdy jeden z rolników podczas takowego utonął. Mimo to żądanego nie udało nam się zobaczyć 🙁 Pozostaje już tylko zejść stromym zboczem do doliny, przekroczyć bród na rzece i rozłożyć namiot nad jeziorem.
Laugavegur, dzień drugi – Markarfljótsgljúfur, kanion jednej nocy
Islandia to najmłodsze dziecko kontynentu europejskiego. Powstała najpóźniej i ciągle się zmienia. Nad jeziorem Alfavatn po ostatniej zimie powstała na przykład nowa rzeka. Niezbyt głęboka, nieco lodowata. Do przekroczenia boso. Zaraz za nią niewielkie podejście i kolejny bród do pokonania, znów boso. To rzeka Bratthalskvist, której rzeźbiarskie umiejętności podziwialiśmy wczoraj z jednego z piękniejszych punktów widokowych na Laugavegur.
W Hvanngil stoją dwie chaty, owczarni z 1963 roku i schronisko turystyczne, z 1995. Kawałek za chatką drogę zagradza rzeka Kaldaklofskvísl. Całe szczęście dla piechurów postawiono tu kładkę. Samochody mają tu do przekroczenia bród poniżej. Polecam wrzucić w wyszukiwarkę nazwę rzeki i obejrzeć zimowe filmy i zdjęcia z tego miejsca. Wyglądają niesamowicie. Dosłownie kilka minut wędrówki dalej znów przekraczamy brodząc w dosyć wartkiej wodzie rzekę Blafjallakvisl.
Nie wyobrażam sobie natomiast pokonania “Nyrðri Emstrur” bez mostu. To górski rwący potok spadający kilka metrów poniżej mostu efektownym wodospadem. Przyjemne miejsce na krótką przerwę. Bez tych rzek i brodów, ten dzień szlaku Laugavegur byłby dosyć nudnawy. Płaska pełna wulkanicznych szczątków dolina prowadzi aż do schroniska Botnar. Ukrytego na zboczu góry nad niewielkim strumieniem, którego główną atrakcją jest kanion Markarfljótsgljúfur.
Jakieś dwa tysiące lat temu zakorkowany lodowcem Mýrdalsjökull wulkan Katla wybuchł i roztapiając trochę swoją czapę. Ogromna masa wody dała rzekoma taką siłę, że te za jednym zamachem wyrzeźbiły gigantyczne kaniony. I tak drugi dzień na szlaku Laugavegur byłby całkiem nudny (jednym z wyzwań islandzkich szlaków jest pokonywanie rzek, ale kiedy poziom wody jest dosyć niski, bo ciut powyżej kolan, adrenaliny brak ) gdyby nie kanion Markarfljótsgljúfur. 4 km długi, do 200 metrów głęboki, wybudowany przez naturę jednym pociągnięciem wodnego pędzla. Różnokolorowy. I nie na naszej trasie. Ale było warto dołożyć swoim nogom parę dodatkowych kilometrów!
Laugavegur, dzień trzeci – Porsmork (Thórsmörk / Þórsmörk) dzień kiedy wkraczamy do krainy Thora
Kanion Markarfljótsgljúfur, oczywiście oprócz tego, że jest piękny, zagradza najkrótszą drogę do Porsmork. Dlatego też szlak obchodzi go łukiem. Przez mniejszy kanion ze strumieniem Syðri – Emstrur, nad którym przerzucono most i przy jego brzegu powieszono drugi mostek z łańcuchami! Nie żeby były one jakoś specjalnie przydatne, ale trudno czasem wyczuć co Islandczycy uważają za niebezpieczne. Kolejne kilometry to Almenningar, tereny dawnych górskich pastwisk. Znajdujemy się w pułapce: na zachodzie kanion Markarfljótsgljúfur, na wschodzie jęzor lodowca Merkurjokull, rzeką Thornga (Þröngá) na południu i tym wszystkim co już przeszliśmy za plecami. W oddali widoczna jest samotny budynek, mały zielony punkt w krajobrazie o nazwie Kapa, opuszczona farma. Przed nami kraina Thora – Þórsmörk.
Porsmork – kraina bogów i Islandczyków
Mitologiczny Thor, z rozczochraną brodą, zmarszczkami i dzikim wzrokiem trzyma w ręku młot. Był bogiem burzy, piorunów, rolnictwa i małżeństwa. Podobno pierwszym osiedleńcem w tym miejscu był Asbjörn Reykretilsson, i to on w X wieku poświecił to miejsce akurat temu bogowi. W Porsmork jest las, taki islandzki, niski, bo złożony z karłowatych brzóz. Jeden z niewielu rosnących na Islandii lasów. Zasadzono go dopiero w XIX wieku, bo ten wcześniejszy został zniszczony przez człowieka i owce. Dziś to teren chroniony. Dolinę otaczają wysokie góry, które chronią ją przed zimnem. Dwie duże rzeki Þröngá i Krossá, chronią drzewa przed owcami (owce islandzkie swobodnie wędrują po całej Islandii i pożerają wszystko). Na pewno “lasowi Thora” nie szkodzi opieka boskiego patrona i prawa. Islandczycy uwielbiają przyjeżdżać do Porsmork na weekendy, to jedno z niewielu trudno dostępnych dla rzesz turystów miejsc i ostoja “dzikości po islandzku. To też koniec szlaku Laugavegur.
Fimmvörðuháls – przemknąć między dwoma lodowcami
Ostatnia część naszego islandzkiego trekkingu to szlak Fimmvörðuháls z Porsmork do Skogar (około 25 km). Spektakularny w całości. Spore podejście z dna doliny rzeki Krossa wąskimi ścieżkami rekompensują widoki na Porsmork (Þórsmörk). Najpierw w górę wzdłuż kanionu rzeki Hvanna. Potem wąskim przesmykiem łączącym wzgórzami. Chwila nieuwagi i można zjechać w dół kanionu. Krótki odcinek, ale w deszczu i przy wietrze ryzykowny.
Sama nazwa szlaku jest przecudna: Fimmvörðuháls oznacza pięciu strażników szyi. I dosłownie tak jest: pięć wzgórz chroni dostępu do wąskiego przesmyku i do przełęczy na ponad 1100 m n.p.m. Kiedy osiągamy plateau dopada nas mgła. Nie widać już doliny i Porsmork.
Od czasu do czasu pokazują się nam jęzory lodowca Myrdalsjökull. Bo Eyjafjallajökull ma nas konkretnie gdzieś i nie pokazuje się nam ani na moment. Za plateau następny przesmyk ubezpieczony łańcuchami podprowadza nas ku jednym z nowszych stożków wulkanicznych na Islandii z 2010 roku ( wszyscy pamiętacie jak na wiosnę 2010 islandzki wulkan przyblokował ruch lotniczy w Europie). To Magni i Móði, według mitologii synowie Thora. Popatrzcie jak powstają 😉
Przy okazji: wiecie, że ten wybuch wydłużył nam trasę wędrówki o ponad 5 km? Usypał stożki na drodze i teraz chodzi się dookoła nich.
Ucieczka z objęć lodowców trasą 23 wodospadów do Skogar
Przebrniecie przez pokrytą śniegiem przełęcz we mgle może być wyzwaniem. Trzeba niezwykle bacznie pilnować kierunkowskazów. Jasnych na biało – szarym śniegu we mgle. Potrafię sobie wyobrazić dlaczego kilku turystów w 1970 roku zmarło na skutek hipotermii w tym terenie. I jak łatwo się tu zgubić. Ratunkiem mogłyby być chaty stojące poniżej przełęczy Fimmvörðuháls. Gdyby nie to, że trzeba mieć ze sobą drobne, aby się uratować. Trochę przesadzam, bo na pewno w sytuacji zagrożenia życia nikt nie pytałby najpierw o pieniądze. W każdym bądź razie za 30 minut przebywania w środku ciepłego schroniska kosztuje 500 ISK. Jeśli więc nie umieracie, to wędrujcie w dół.
Ostatnie kilometry to spektakularna droga podobno aż 23 (niektóre źródła podają, że nawet 30) wodospadów na rzece Skoga. Węższe, szersze, wysokie i niskie wodospady głośno szumią w kanionie. Woda nabiera tempa by ostatecznie z hukiem spaść z 62 metrów strugą szeroką na 15 metrów wprost pod stopy stłoczonych tu turystów. To wodospad Skogafoss, zwanym potocznie podwójną tęczą, żelazny punkt wycieczek po Islandii poruszających się na trasie tzw. Złotego Kręgu (Golden Circle).
Jak przygotować się do trekkingu na Islandii i szlaków Hellismannaleid, Laugavegur i Fimmvörðuháls?
Co warto wiedzieć zanim wyruszyć na szlaki górskie na Islandii:
Na w/w szlakach nie znajdziecie schronisk w naszym rozumieniu tego pojęcia. Nie ma budynków, do których można wejść i usiąść we wspólnej sali. Schronisko składa się zazwyczaj z budki/budynku z recepcją i mini sklepikiem. A wszystkie pozostałe budynki są sypialniami z salami wieloosobowymi + aneks kuchenny, wstęp mają tam tylko te osoby, które w nich śpią. Chcąc spać pod dachem na szlakach Laugavegur i Fimmvörðuháls podobno trzeba robić rezerwację z półrocznym wyprzedzeniem. Chyba, że ktoś zrezygnuje w ostatniej chwili. Osoby rozbijające namiot mają dostęp do toalety i wody w kranie, i tyle. Reszta jest dodatkowo płatna (ciepły prysznic 4/5 min, możliwość naładowania telefonu – nie zawsze dostępna). Przy każdej z chat istnieje możliwość rozbicia namiotu. Schroniska na nadzej trasie należą do dwóch różnych organizacji Ferðafélag Íslands (FÍ) i Utvist, kilka innych schronisk jest prywatnych.
Jedzenie: co zabrać ze sobą i co można kupić na szlaku
Na w/w szlakach możliwości zakupów spożywczych są ograniczone (patrz niżej na opisy schronisk), przydadzą się Wam liofilizaty. Żywność liofilizowaną i większość słodyczy wzięliśmy ze sobą z Polski (te same globalne firmy je wytwarzają, różna jest tylko cena). W Reykjaviku zrobiliśmy zakupy w jedynym sklepie Netto czynnym 24/7 (najtańsze sklepy – Bonus są czynne od 11 do 17). Cześć zapasów jedzenia wysłaliśmy jako depozyt do schroniska Volcano Huts w Porsmork. Uwaga! Podobno autobusy jadące do Landmannalaugar mają na trasie 30 minut postoju przy jednym z Bonusów, bodaj w Selfoss, ale jeśli ta informacja może wam się przydać, lepiej dopytajcie na fb przewoźnika. Turystyczne butle gazowe są łatwo dostępne w sklepach (także Bonus i Netto) i na stacjach benzynowych. Zarówno nabijane i nakręcane butle można też kupić w Landmannalaugar.
Jak wysłać paczkę z zapasami do schroniska :
Reykjavik Excursions (choć na ich stronie tej informacji nie znajdziecie) ma taką usługę w ofercie. Na naszej trasie na pewno łatwo można wysłać paczkę do miejsc, gdzie dojeżdżają ich autobusy rejsowe: Landmannalaugar Hut i schronisko w Þórsmörk. Cena wysłania jednej paczki, niezależnie od jej wielkości to 4000 ISK. Procedura jest banalna. Trzeba przyjść do ich stanowiska na terminalu BSI w Rejkjaviku (zaznaczony na mapie poniżej) Na paczce trzeba napisać imię i nazwisko, miejsce docelowe i przybliżoną datę odbioru (lub obsługa zrobi to za Was). Płacicie (można kartą), Pani przykleja rachunek do paczki i mówi kiedy zostanie wysłana, zanosicie ją do magazynku tuż obok i tyle (albo zanosi ją pracownik). W Volcano Huts w jadalni na półce nasza przesyłka spokojnie na nas czekała obok innych. Wysłaliśmy zapas jedzenia, powerbank, i suchą zmianę ubrań.
Kiedy najlepiej iść na Hellismannaleid, Laugavegur i Fimmvörðuháls Trail, trudność szlaku i ilość ludzi :
Islandzkie szlaki trekkingowe otwarte są dla turystów mniej od ok 15 VI do 15 września. Nie są to daty sztywne, zależą od pogody na Islandii w danym roku. Mniej więcej tylko w tym terminie jeżdżą autobusy i normalnie funkcjonują schroniska. Wybieranie skrajnych dat przylotu jest ryzykowne, bo w razie załamania pogody, szlak jest otwierany/zamykany wcześniej/później (tak jak i drogi dojazdowe). Cały szlak przy dobrej pogodzie jest łatwy technicznie, ma tylko kilka krótkich stromych odcinków. Największym problem są nagłe zmiany pogody, silny wiatr, deszcz i mgła oraz przybierające nagle rzeki. Nam najbardziej w kość dały płaty śniegu leżące powyżej 800 m n.p.m na przełęczach. Podchodzenie po rozdeptanym przez tysiące stóp śniegu nie jest zbyt przyjemne. Warto sprawdzać komunikaty na temat pogody na Islandii. Warto pomyśleć o jakimś ubezpieczeniu turystycznym (obejmujące helikopter). Nie są to wielkie sumy (np. nasze: 200 zł za rok ubezpieczenia).
Ponadto musicie przygotować się na to, że Laugavegur i Fimmvörðuháls to najbardziej zatłoczone szlaki Islandii. W sezonie maszeruje nimi prawie 200/os na dzień, w tym połowa, to grupy zorganizowane. Na całym szlaku Hellismannaleid (czyli tym pierwszym) spotkaliśmy 2 osoby.
Jak dojechać do Landmannalaugar,Þórsmörk i Skogar? Dojazd na początek szlaku:
Do Landmannalaugar, Þórsmörk i Skogar dojeżdżają autobusy kilku firm : Rejkjavik Excursion , Trex i Sterny (Hop On ), więc dostanie się na początek szlaku nie stanowi żadnego problemu. Każda z firm oferuje tzw. Hikers Bus Pass dający niedużą zniżkę w stosunku do zakupu biletów oddzielnie i jednocześnie uzależniaj was do powrotu ich autobusem :). Niektóre autobusy zatrzymują się też w Leirubakki , Rjupnavellir albo Landmannahellir. Na koniec naszej trasy , do Skogar jeździ też autobus “miejski” nr 51 z Reykjaviku.
Autostop na Islandii:
50 m od BSI terminal jest przystanek autobusu nr.5 (460 ISK tylko odliczona gotówka, autobus miejski to jedyne miejsce na Islandii, gdzie nie da się zapłacić kartą, chyba że jest to kurs na lotnisko, ale o tym gdzie indziej. Najlepiej ściągnąć aplikację straeto.is i w niej zapłacić za bilet – nie zrażajcie się tym że apka jest w języku islandzkim – da się przełączyć na angielski) Dojechaliśmy do przystanku Helluvað i stamtąd w 2 h dojechaliśmy bez problemu na stopa do Rjupnavellir.
Jak się spakować? Co zabrać poza standardem górskim :
+ powerbanki, krem z wysokim filtrem UV, osoby mające lekki sen klapki na oczy (nie ma nocy, co najwyższej jest szaro!) + zatyczki do uszu (Landmannalaugar camping i inne na trasie bywają bardzo gwarne). łatwo schnące buty/sandały do przekraczania brodów, łatwo zdejmowalny/zakładalny strój przeciwdeszczowy (w rekordowy dzień padało 10 razy), rękawiczki i czapkę.
Oficjalne miejsca noclegowe z całej naszej trasy od Rjupnavellir do Skogar
Jeśli nie podajemy kosztów, to aktualny cennik znajdziecie na stronie pod linkiem:
Szlak Hellismannaleid: noclegi między Rjupnavellir a Landmannalaugar
+Rjupnavellir Cottages – kilka domków letniskowych so wynajęcia. Nie sprawdzaliśmy ale podobno rozbijający tam namiot mają dostęp tylko do Toy Toya. Nie udało nam się tego zweryfikować na fb nie raczą opowiadać na wiadomości, a na miejscu nie było kogo spytać.
+Afangagil Kilka fajnych domków z dachem pokrytym mchem i nowo odremontowany węzeł sanitarny. Miejsce na namioty na otwartej przestrzeni. Nielimitowany ciepły prysznic 🙂 . Cisz spokój miejsce poza głównymi turystycznymi szlakami.
+Landmannahellir Domki + duży plac nad rzeką na namioty. Tylko dwie toalety powodują, że rano tworzą się tu zatory, mimo iż campingowi daleko do popularności pobliskiego Landmannalaugar . Do małej zabytkowej chatki wstawiono nieduży stół z ławą robiąc tam mini jadalnię dla campingu.
Szlak Laugavegur – noclegi między Landmannalaugar a Porsmork
Od tego momentu aż do Thórsmörk wszystkie schroniska należą do organizacji Ferðafélag Íslands (FÍ) i aktualny cennik noclegów w chatach i campingów znajdziecie na ich stronie (cena za rozbicie namiotu jest sztywna)
+Landmannalaugar hut (FI) Najpopularniejsze miejsce w interiorze. Kombinacja łatwy dojazd samochodem (brak brodów) + niezwykle piękne tęczowe góry + względna bliskość do Rejkaviku powoduje, iż jak nie będzie 200 namiotów, to znaczy że jest pusto :). Na miejscu są dwa sklepiki. Mniejszy w recepcji i większy tzw. The Bus Mall. Można tam kupić kartusze nabijane/ nakręcane , zupki , liofilizaty, chleb typu pumper nikiel , piwo słodycze, Można tez kupić ciepły posiłek i zjeść go w restauracji tzn. – drugim autobusie itp. Na campingu znajduje się duży węzeł sanitarny i jedyna ciepła woda w kranie na całym szlaku (dość to zabawne, bo prysznic oczywiście oddzielnie płatny i limitowany – 5 min). Jest też spory namiot z ławami robiący za wspólną jadalnię. Obok campingu znajduje się naturalne gorące źródło.
W reszcie schronisk do Thórsmörk są tylko mikro sklepiki w stylu mars + liofilizat + czasem gaz + ciastka. Wszędzie warunki podobne. Drobne wyjątki w nawiasach:
+ Höskuldsskáli /Hrafntinnusker hut (brak prysznica). Większość osób ją omija bo spokojnie da się dojść do Alfavatn w jeden dzień.
+ Álftavatn hut (FI) obok jest najmniejsza restauracja na Islandii (filia Volcano Huts z Thórsmörk ) można kupić ciepły posiłek, piwo. Pole namiotowe jest nad jeziorem, jeśli bardzo wieje, to lepiej przejść te parę kilometrów dalej do następnej chaty .
+ Hvanngi hut (FI) fajne miejsca na namioty wkomponowane w pole lawy.
+ Botnar / Emstrur hut (FI) obok budynków są dwa płaskie miejsca, na obu była rezerwacja dla grup. Reszta rozbija się w wąskiej dolinie strumienia. Czym później przychodzisz tym dłużej i dalej musisz szukać sensowego miejsca .
W Þórsmörk są m.in. 4 miejsca gdzie można rozbić namiot:
+ Camping Slyppugil . 300 m na wschód od Langidalur Hut (1300 ISK + 500 prysznic )
+ Langidalur Hut (FI) (2000 ISK + 500 prysznic )
+Basar Hut (Utvist ) (1500 ISK + 500 prysznic ), bardzo fajnie ulokowane pole namiotowe w lesie skarlałych brzóz – ta cześć na południe od recepcji za budynkami gdzie nie da się wjechać samochodem . Niedaleko recepcji soi budynek jadalni.
+Volcano Huts -najdroższe (2600 ISK), w cenę wliczony nielimitowany ciepły prysznic + sauna + wifi + można naładować telefon (sporo gniazdek). Do dyspozycji spora kuchnia z czajnikiem. W głównym budynku restauracja (kawa/herbata/czekolada za 500 ISK, w tej cenie dowolna ilość dolewek).
Fimmvörðuháls: noclegi między Þórsmörk a Skogar:
+ Fimmvörðuskáli hut (Utvist) lub Baldvinsskáli Hut (IF) małe chatki bez własnych żródeł wody. Wstęp do środka jest płatny 500 ISK za toaletę + kuchnię ! . Mimo iż nie ma ten temat info na stronie można się rozbić przy chacie IF za 2000 ISK, tylko nie bardzo jest sens.
+ w Skogar obok wodospadu znajduje się camping, niedaleko restauracja
Noclegi na dziko pod namiotem: przepisy i porady
Na temat noclegów na dziko na Islandii już pisaliśmy tutaj. Większa cześć naszego trekingu przebiegała poza terenami chronionymi i można się było tam rozbijać na dziko (pamiętając o tym, żeby nie robić tego na mchu i zabierać śmieci). Wyjątki to:
+ Skógarfoss Natural Monument.
Całkowity zakaz rozbijania namiotów. Nawiasem mówiąc, na Islandii na szlakach pieszych nie ma znaków mówiących, że wkraczacie do parku narodowego /rezerwatu przyrody. Ten rezerwat zaczyna się ok 8 km przed Skogar mniej więcej przy moście.
+ Fjallabaki National Park.
Tu po raz pierwszy w życiu spotkaliśmy się z sytuacją, że noclegi na dziko są dozwolone, ale niemile widziane. Z jednej strony: ” You may camp in marked camping areas. Hikers may camp alongside marked walking paths.” Z drugiej, gdy spytaliśmy o o noclegi na dziko strażników parku w Landmannalaugar, to stwierdzili kategorycznie, że jest to zakazane. Dopiero jak pokazaliśmy im treść ich własnej strony internetowej, to zmienili zdanie. Dlatego lepiej zabrać zrzut ekranu z tekstem powyżej (znajdziecie go tutaj )
W praktyce biwakować poza oficjalnymi campingami (na naszej trasie) w Parku Fjallabaki mogą i tak tylko osoby idące z Rjupnavellir Cottages, szlakiem Hellismannaleid. I to tylko do ok 6 km przed Landmannalaugar. W okolicach campingu nie da się rozbić na dziko. kiedyś ludzie robili to na polu lawy tuż przed samym campingiem. Teraz jest tam zakaz schodzenia ze ścieżek. Ci co idą szlak Laugavegur, po ok 15 km opuszczają park, a na tym odcinku i tak nie ma żadnego sensownego miejsca.
+Þórsmörk / Thorsmork. W kilku przewodnikach można znaleźć informację iż jest to obszar chroniony, ale na żadnej mapie nie ma jego granic i nic bliższego nie udało nam się ustalić. W skrócie : Cholera wie czy można tam rozbijać się na dziko.
Jak przekraczać rzeki na Islandii na piechotę?
Przekraczanie islandzkich rzek jest jednym z wyzwań szlaku Laugavegur. Szczególnie gdy z różnych powodów poziom wody w nich jest wyższy niż przeciętnie. W 2018 roku w lipcu mimo tego, iż Islandczycy ogłosili, że tak deszczowego lata nie mieli od wieków, woda w rzekach naszym zdaniem nie była zbytnio niebezpieczna. Najgłębiej (oczywiście mówimy o Laugavegur, bo na wcześniejszym szlaku mieliśmy bród po majtki, a z Porsmork do Skorgar nie było brodów) woda sięgała nam ciut powyżej kolan. Warto jednak mieć na uwadze, że koryto rzek zmienia się i w terenie i na głębokość. Często brody samochodowe są nadsypywane po zimie i poniżej takiej przeprawy zobaczycie rozciągniętą pomiędzy brzegami linę. Przekroczenie jej może oznaczać utopienie samochodu.
W schroniskach można zapytać o stan rzek, o brody i rady, jak je przekraczać. Nad jeziorem Alfavatn na budynku wywieszono na przykład wielkie ogłoszenie z rysunkiem jak przekraczać rzekę Blafjallakvisl. Radzili by udać się 200 metrów w górę rzeki i tam ją pokonywać. Z całą pewnością trzeba szukać wąskiego fragmentu, z niegłęboką wodą i niezbyt wartkim nurtem. Odradzane jest również przekraczanie rzeki w miejscu, w którym robią to samochody. Jak również nie należy wchodzić do rzeki zaraz po przejechaniu przez nią samochodu. Dobrze iść we dwoje, wolno stawiać kroki uważając na śliskie lub ostre kamienie. Przydają się kijki trekkingowe do podpierania. Niezbędne buty: polecamy sandały, chociaż widzieliśmy ludzi w crocksach i klapkach.
Mapa Hellismannaleid, Laugavegur i Fimmvörðuháls – legenda do mapy :
na czarno – płatne miejsca noclegowe , na zielono miejsca gdzie można się rozbić na dziko, na brązowo – mosty , na czerwono – brody, na żółto interesujące miejsca i dodatkowe warte przejścia rozszerzenia szlaku, na niebiesko strumienie
Bibliografia tego posta:
(1) Andrew Adams, Islandia. Przewodnik turystyczny,
(2) http://earthice.hi.is/hekla_volcano
(3) Lindsay Bennett, Islandia, Warszawa 2009
(4) Poznaj Świat, nr 9/2014, s.56
Trekking na Islandii – przewodniki :
+ Paddy Dillon , Walking and Trekking in Iceland jedyna pozycja opisująca całość naszej trasy od Rjúpnavellir do Skogar. Niebyt nam się przydał. Wszystkie potrzebne strony dostępne są w podglądzie google books : tutaj
+ The Laugavegur Hiking Trail Þorsteinsson & Magnússon , przewodnik Wydany przez FI, do kupienia u nich na stronie albo w schroniskach.
+ The Laugavegur Trail: A Hiking Companion to Iceland’s Famous Trek, Zimmer. Można kupić w wersji elektronicznej na amazonie
+ Handl G. Handl C., Islandia. Najpiękniejsze wędrówki po wybrzeżu i górach . 55 tras . (Tu opisane są tylko odcinki: z Porsmork do Skogar i z Landmannalaugar do Hrafntinnusker Hut)
Pytania, interpelacje, postulaty, sprostowania – piszcie śmiało w komentarzach
Hej, nie zapłaciłam za krótki postój w Baldvinsskáli Hut (w sierpniu 2019). Wpadłam tam na moment podczas burzy piaskowej, wypiłam piwo, spytałam jak daleko trzeba zejść żeby dało się postawić namiot i nikt mi nie wspomniał słowa o opłacie. Byłam zakurzona jak kocmołuch, nawet się nie myłam i nie trzepałam, bo burza szalała, a zejść trzeba było aż do mostu. Schronisko było pełne, ludzie dosłownie upchani. Na drzwiach wisiała kartka, że woda kosztuje 500 koron. Dziwne, bo piwo kosztowało mnie tylko 600, a do wody nie jest tam daleko, po drugiej stronie moreny ze 100 metrów na północ od schroniska jest strumień. Był jakiś alert pogodowy, o którym nie wiedziałam. Prawie zerowa widoczność, trudno się było utrzymać w pionie. Wiatr zerwał mi namiot o 5-tej rano. Generalnie ciekawe doświadczenie :). Napisaliście bardzo szczegółowy opis, żałuję, że go nie czytałam przed wyjazdem! Widzę jeszcze kilka miejsc gdzie byłam, albo gdzie pewnie będę, czyli jeszcze poczytam:) Pozdrawiam!
Mam więcej rekomendacji dla dwóch książek i mapy wędrówek.
Trekking na Islandii – przewodniki :
+ Grunewald, U., ICELAND – The Southern Highlands:
The best hiking trails between Landmannalaugar and Skógar.
+ Grunewald, U., ICELAND – Nature Paradise at the Arctic Circle:
The best hiking trails on the largest volcanic island on Earth.
Trekking w Islandii – mapa (broszura):
ÍSLAND – LANDMANNALAUGAR, LAUGAVEGUR, ÞÓRSMÖRK & FIMMVÖRÐUHÁLS
Patrząc na Wasze fotki przeniosłem tam się znowu…. z tym, że do lipca 2018 i jakby w drugą stronę (z południa na północ).
Przepiękne miejsce!