Czy da się dobrze sprzedać dziurawy bak? Tak, jeśli rzecz dzieje się na Islandii. Islandczycy potrafią wszystko. Sprzedają pola lawy jako unikaty, chociaż zbudowana jest z nich cała wyspa. Popioły wyrzucane co jakiś czas przez wybuch wulkanu pakują jako wysokiej jakości kosmetyki. Zużyte do podgrzewania wody w elektrowni naturalne gorące źródła tworzą termalne kąpielisko Blue Lagoon, jedną z wizytówek turystycznych Islandii. Urządzono nawet pogrzeb lodowcowi, ofierze katastrofy klimatycznej. Puste wnętrze wulkanu Þríhnúkagígur było zatem jednym z łatwiejszych wyzwań marketingowych.

Þríhnúkagígur, zjazd windą do wnętrza wulkanu na Islandii

Dlaczego ludzie skłonni są wydać 1200 zł na zjazd do wnętrza Þríhnúkagígur?

Kilka lat temu dostęp do natury na Islandii był całkiem darmowy. I dzisiaj nikt jeszcze nie sprzedaje biletów wstępu do wodospadów czy kanionów. Ale wprowadzono np. opłaty za parkingi, czy haniebne opłaty za korzystanie z toalet. Wiele jaskiń lodowych czy lawowych przystosowano dla ruchu turystycznego i sprzedaje się wycieczki. W przypadku Þríhnúkagígur wolny dostęp dla zagranicznego turysty nigdy nie funkcjonował, ale tez standardowy turysta nie wpada na Islandię z 200 metrową liną wspinaczkową.

Þríhnúkagígur, Inside the Volcano, Islandia

Już sama głębokość jaskini jest dosyć niespotykana w świecie. Ponadto Þríhnúkagígur to podobno jedyna ocalała pusta komora magmowa na świecie. Zazwyczaj wnętrze wulkanu szczelnie wypełnia gotująca się magma, która w końcu wybucha i wypływa na zewnątrz. Kiedy już lawa całkowicie wypłynie z komory magmowej ta zapada się (albo rozrywają ja wcześniejsze wybuchy) i w ten sposób powstają znane nam powszechnie kratery. W tym wypadku mieliśmy do czynienia z dodatkowo zagadkowym zjawiskiem. Magma znikła niczym za machnięciem czarodziejskiej różdżki. Gdzie się podziała? Wróciła do wnętrza ziemi? Wypłynęła niczym brudna woda z wanny? Do dziś naukowcy tego nie wyjaśnili.

Þríhnúkagígur – wulkan o z sercem na dłoni

Bo że standardowy wulkan składa się z komory magmowej i kominów, że w komorze zbiera się magma, która później wypływa na powierzchnię ziemi jako lawa i że na końcu zazwyczaj taka opróżniona komora się zapada i stąd mamy kratery – to każdy z nas wie. Większość islandzkich wulkanów znajduje się na styku dwóch płyt kontynentalnych w miejscu wypiętrzonego Grzbietu Śródatlantyckiego. Są to wulkany linearne (szczelinowe). Lawa wypływa lub wybucha tu z długich rowów czy też pęknięć. Þríhnúkagígur także “siedzi” na grzbiecie i śpi. To wulkan drzemiący – ostatni raz wybuchł około 4000 lat temu i nie wydaje się, żeby miał się w najbliższym czasie obudzić. Ale kto wie to na pewno?

wulkan Þríhnúkagígur, okolice Reykjaviku

Þríhnúkagígur w tłumaczeniu na język polski oznacza “krater o trzech wierzchołkach”. Nie zobaczycie tutaj jednakże leja po bombie otoczonego wysokimi ścianami (tak wygląda na przykład wulkan Aragac w Armenii , gdzie krater otaczają cztery wierzchołki). Þríhnúkagígur to trzy stożki wystające 35 m ponad poziom otaczającej je lawy. Niewiele wystarczy, żeby z ich szczytu dostrzec wieżowce Reykjaviku. W jednym ze stożków istnieje niewielka szczelina i ona nas w tym miejscu najbardziej interesuje.

wulkan Þríhnúkagígur, zjazd do komory magmowej, Islandia

O tym jak okulista zbadał wnętrze wulkanu, czyli kto ukradł całą magmę?

Okulista Árni B. Stefánsson w pracy zajmował się badaniem wzroku, a po pracy otwierał ludziom oczy na piękno islandzkich pól lawowych i jaskiń w nich ukrytych. To on, jako jeden z pierwszych zszedł na dno Þríhnúkagígur w 1974 roku. To on nadał temu wulkanowi imię (nazwa oddaje dosłownie to co Árni zobaczył na miejscu – trzy małe stożki-kratery). On postulował ochronę unikalnego wnętrza komory magmowej, ale też jednoczesne udostępnienie go turystom (jego imię nosi przepiękna jaskinia Árnahellir pełna stalaktytów i stalagmitów, niedaleko Þorlákshöfn, niestety zamknięta dla zwiedzających, trzeba uzyskać specjalne pozwolenie).

inside the volcano, wulkan Þríhnúkagígur, Islandia

W 1970 roku otwarto ośrodek narciarski Bláfjöll, zaledwie 20 km od Reykjaviku. Wtedy to Árni B. Stefánsson po raz pierwszy usłyszał o głębokiej dziurze w polu lawy niedaleko wyciągów. Podobno poszedł sprawdzić miejsce, wrzucił do dziury kamyk, który spadał i spadał… Zaintrygowany pożyczył 200 m liny (podobno od rybaków, o ile dobrze zapamiętaliśmy słowa przewodniczki – tylko oni mieli takie długie). Zjechał na linie do wnętrza, ale miał tak słabą latarkę, że nie zobaczył wielu szczegółów ścian wnętrza Þríhnúkagígur. Uznał, że to po prostu ogromna nieciekawa dziura i nic więcej.

inside the volcano, wulkan Þríhnúkagígur, Islandia

Mimo to, wiosną 1991 roku ponownie wybrał się do Bláfjöll, tym razem ze swoimi braćmi wspinaczami: Einarem i Björnem. Lepiej wyposażeni przyjrzeli się wnętrzu wulkanu dokładniej uznając, że jednak jest on wyjątkowy! Napisali także artykuł o tym odkryciu do specjalistycznej prasy jaskiniołazów islandzkich (ciekawe ilu ich tam może być? Ze 20 włączając w to Árniego i jego braci?).

Uzyskane informacje najlepiej wykorzystali członkowie Slysavarnarfélagið Landsbjörg (w bardziej ludzkim języku znanym jako ICE-SAR, czyli taki islandzki GOPR). Zjazd do wnętrza wulkanu na linie stał się jednym z ćwiczeń sprawnościowych dla ratowników (np. nie trzeba było używać drogiego helikoptera, by z niego spuszczać się na linie). Þríhnúkagígur przez dłuższą chwilę służył jako poligon dla służb ratowniczych. (3)

inside the volcano, zjazd windą do wnętrza wulkanu, wulkan Þríhnúkagígur, Islandia

Rozmyślano również nad możliwością udostępnienia “jaskini” turystom. Wykonano projekt wydrążenia tunelu i budowy platformy widokowej już w samym wnętrzu wulkanu. Ale na szczęście w 2008 roku wybuchł kryzys ekonomiczny i na Islandii nikt nie miał pieniędzy na takie inwestycje. (4)

inside the volcano, wulkan Þríhnúkagígur, Islandia

Aż nadszedł 2010 rok, kiedy to usta na całym świecie usiłowały wypowiedzieć słowo Eyjafjallajökull. Islandia stała się sławna na całej kuli ziemskiej. Zapewne między innymi dlatego redakcja National Geographic postanowiła nakręcić program o islandzkich wulkanach. Nie mogli pominąć wyjątkowej komory magmowej wulkanu Þríhnúkagígur. Zgodnie ze słowami przewodniczki to oni wymyślili sposób na zjazd windą do wnętrza wulkanu, windą jakiej używa się do mycia okien wieżowców w Nowym Jorku. Przywieźli na miejsce sprzęt, tony lin i świateł, których potem nie opłacało im się zabierać. Powstało praktyczne pytanie: co z tym zrobić. No jak to co? Najlepiej wykorzystać i zarobić tony pieniędzy!

wulkan Þríhnúkagígur, Bláfjöll, okolice Reykjaviku

Zjazd windą do wnętrza wulkanu – złota wycieczka w cenie złota

Spod schroniska Breiðabliksskáli w Górach Błękitnych (Bláfjöll) wędrujemy z wycieczką przez pole lawy specjalnie do tego wysypaną ścieżką (tak by nie rozdeptywać mchów – pierwsze przykazanie ekologii po islandzku: mchy rozdepczesz szybko, odrastają setki lat! dlatego jak mantrę powtarzamy: rozbijanie namiotów na mchu na Islandii jest zabronione, sadzanie tyłków na mchu też!). Po chwili mamy pierwszy przystanek przy tunelu lawowym.

wulkan Þríhnúkagígur, Bláfjöll, okolice Reykjaviku

Trochę dalej opuszczamy Eurazję na rzecz amerykańskiej płyty tektonicznej (Park Narodowy Þingvellir na Złotym Kręgu to nie jest jedyne miejsce na Islandii, gdzie można zobaczyć styk płyt).

wulkan Þríhnúkagígur, Bláfjöll, okolice Reykjaviku, Grzbiet Śródatlantycki

Po ponad pół godzinie docieramy do wybudowanej z kontenerów bazy firmy 3H-Travel, która organizuje wycieczki do wnętrza wulkanu Þríhnúkagígur. Zostajemy podzieleni na 3 grupy (winda ma ograniczoną pojemność 6-7 osób), ubieramy kaski, uprzęże wspinaczkowe i po kolei wspinamy się ścieżką na szczyt krateru. (Tutaj wtrącimy dobrą praktyczną radę: spróbujcie znaleźć się w grupie pierwszej: zjeżdżając do wulkanu macie jego wnętrze puste do fotografowania przez co najmniej 10 minut zanim pojawi się kolejna grupa!)

inside the volcano, wulkan Þríhnúkagígur, Islandia

Nasz windziarz wpina nas w liny niczym na via ferracie na czas przejścia przez żelazny mostek do windy po czym wciska jednym z dwóch przycisków sterujących windą, przy okazji żartując sobie z nas wszystkich wyciągających smartfony poza windę. Podobno niejeden Azjata płakał nad utraconym tu telefonem (mokro i na dodatek wejście u góry ma naprawdę wąską szyję (4×4 m), łatwo się zagapić i dać sobie ścianie wytrącić coś z ręki). Po 6 minutach wysiadamy z windy na dnie ogromnej komory magmowej.

inside the volcano, wulkan Þríhnúkagígur, Islandia

Zjechaliśmy 120 m w dół. Dno komory ma wymiary około 50×70 m. Islandczycy chwalą się, że w środku spokojnie zmieściła by się Statua Wolności czy kościół Hallgrímskirkja, a na dnie trzy pełnowymiarowe boiska do koszykówki. Ale, ale. Chyba za mało mają turystów z Polski, bo nie puszą się, że jakiś polski symbol cały by się zmieścił we wnętrzu ich islandzkiego wulkanu. Albo też słyszeli o Pałacu Kultury i Nauki, ale on akurat jest o dużo za duży dla tego eksperymentu 😉 (1)

inside the volcano, wulkan Þríhnúkagígur, Islandia

Podłoga wulkanu wyściełana jest różnego koloru kamorami. Mokrawe ściany mienią się różnymi kolorami w świetle sztucznych lamp. Nie ma tu wiele do oglądania. Zachwyca i przytłacza zarazem wysoki niczym katedra florencka z małym otworem w kopule dach. Kolory ścianom nadał natura sącząc przez lata razem z wodą do wnętrza pierwiastki żelaza czy siarki. Inne barwy są wynikiem samego składu chemicznego magmy, która kiedyś musiała się we wnętrzu naszego wulkanu zbierać.

inside the volcano, wulkan Þríhnúkagígur, Islandia

W środku spędzamy ponad pół godziny. Gdy na dół zjeżdża trzecia grupa, my wsiadamy i wyjeżdżamy na zewnątrz. W bazie turystycznej oddajemy sprzęt i dostajemy gorącą zupę (mięsna islandzka tradycyjna Kjötsúpa lub jego wersja wegetariańska) i gorącą herbatę. Do samochodów pozwalają nam ścieżką wrócić już samodzielnie.

Dlaczego zjazd windą do wnętrza wulkanu tyle kosztuje?

Wycieczka z Inside the volcano jest droga, to fakt. Islandczycy argumentują to wyjątkowością miejsca i ograniczeniami ze względu na klimat panujący na Islandii i ekologię. Zjazd windą jest możliwy tylko od maja do pażdziernika (i to zależy od tego jak długo trwa zima na wyspie). Po drugie firma stara się podobno ograniczać ilość osób odwiedzających Þríhnúkagígur, by chronić jego wnętrze. Utrzymanie sprzętu jest także kosztowne (a służy tylko kilka miesięcy w roku). Czy nas to przekonuje? W kontekście cen innych islandzkich atrakcji turystycznych – raczej tak.

O więcej nie pytajcie, kupujcie bilety na zjazd windą do wulkanu w Inside the volcano i zjeżdżajcie 😉

Bibliografia:

1)www.insidethevolcano.com
2)Władysław Pożaryski, Islandia w świetle tektoniki płyt (https://geojournals.pgi.gov.pl/pg/article/viewFile/21796/15505)
3)John Rogers, Discovering Þríhnúkagígur: Árni B. Stefánsson’s Descent Into A Volcano, Reykjavik Grapevine, wrzesień 2016
4)https://ferlir.is/thrihnukagigur-fyrirhugad-adgengi/

Pytania, interpelacje, postulaty, sprostowania – piszcie śmiało w komentarzach 😉