Nie mieliśmy do tej pory w naszym życiu żadnych doświadczeń z wczasami all inclusive. Ale oczywiście mamy pewne o nich wyobrażenie. Dzięki temu z całą pewnością mogę stwierdzić, że w tym roku w Izraelu dostaliśmy taki dwudniowy pakiet za darmo. Była i palma, i jedzenie, i spa, i wycieczki fakultatywne. Ale po kolei…
Przeszliśmy cały Izraelski Szlak Narodowy i osiągnęliśmy metę na najbardziej wysuniętym na południe skrawku Izraela, w Ejlacie. Spędziliśmy tu urocze dwa dni. Ale czas był ruszać na północ. Wiadomo: północ – dom i te sprawy. Ale jak na złość nie mogliśmy się pożegnać z tym miastem. Nie, żeby Ejlat był jakoś specjalnie piękny, ale usiłowałam znaleźć komputer z drukarką, by odprawić nas online (mieliśmy dwa dni do odlotu, ale nie chciałam zostawiać tego na ostatnią chwilę). Próby te jednak skończyły się całkowitą porażką ( w informacji turystycznej komputer rządowy śledził działalność pracownicy, więc nie, kawiarenka w centrum handlowym miała kiedyś komputer, ale się zepsuł od nieużywania ;), biblioteka była za daleko na piechotę…). Chyba w całym Izraelu nie ma już tradycyjnych kawiarenek internetowych, taki przeżytek ;).
Morze Martwe – plaża, której już nie ma w Ein Gedi
Poddaliśmy się i poszliśmy łapać stopa nad Morze Martwe. Po jakichś 15 minutach już jechaliśmy pierwsze 150 km z Izraelczykami, po następnej chwili kolejne 100 km. A potem już z dwoma psami i Arabką do celu. Autostop w Izraelu jest szybszy od autobusów ;).
Odnaleźliśmy z małym trudem plaże, którą pamiętałam z wcześniejszych wizyt, na której można się darmowo rozbijać. Dlaczego z trudem? W 2015 miejsce to jest całkowicie rozkopane i trzeba naprawdę wiedzieć, jak trafić. Dobra, trafiliśmy. Na miejscu było sporo różnych ludzi, łącznie z grupą rowerzystów rosyjskojęzycznych z Jerozolimy. Porządnie rozbijali swoje namioty, ze wszystkimi odciągami, śledziami (a jak zwykle w Izraelu wbicie czegokolwiek w ziemię stanowi ogromne wyzwanie). My znaleźliśmy swoją palmę, do której przywiązaliśmy nasz “apartament”, by nam go dnie zwiało do “basenu” Morza Martwego. Dostaliśmy pokój z widokiem, oczywiście…
Łazienki bogato wyposażone:
Sól i błoto z Morza Martwego
Kąpiele solankowe i okłady błotne dostępne w każdej ilość 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu:
Naszych relaksacyjnych zdjęć Wam oszczędzę, nie chcemy wzbudzać zazdrości;)
No i oczywiście atrakcyjna okolica . Obawiam się, że to co Wy zobaczycie jadać w to samo miejsce nad Morze Martwe będzie już inne od tego co my widzieliśmy. A to dlatego, że niestety krajobraz wokół Morza Martwego zmienia się z roku na rok (nazwałabym to dewastacją).
Ekologiczna katastrofa nad Morzem Martwym
Złe zarządzanie po obu stronach wody (Izrael i Jordania) prowadzi do powstawania wielkich zapadlisk na jego brzegach. Poziom wody obniża się około metra każdego roku (obecnie tafla wody znajduje się około 423 m poniżej poziomu morza), a wszystko dlatego, że wodę z rzeki Jordan i innych dotychczasowych dopływów zużywa się w rolnictwie. Morze to jest jeziorem bezodpływowym (nazwa “Morze” jest już tylko historyczną pozostałością), ale wody ubywa tu wskutek olbrzymiego parowania wskutek wysokich temperatur (w powietrzu aż pachnie solą) i rabunkowej gospodarki wodnej Izraela i Jordanii. Wody wpływające mają normalny skład mineralny, ale parowanie powoduje ich koncentrację, tak że zasolenie sięga 30%. Dzięki temu można spokojnie się położyć / usiąść i poczytać książkę, a po wysuszeniu zebrać z siebie worek soli. W warunkach tych przetrwało tylko 11 gatunków bakterii. Samo Morze Martwe niszczone jest także przez wydobywanie z niego bez ograniczeń minerałów. Świetnym namacalnym wręcz przykładem jest wybudowane we wczesnych latach 80-tych tuż nad wodą dla bogatych turystów tzw. Ein Gedi SPA. W chwili obecnej turyści są dowożeni na plaże ponad kilometr specjalnie wybudowaną kolejką!
Podobno dzięki temu, że woda ta zawiera “20 razy więcej bromu, 15 razy więcej magnezu i 10 razy więcej jodu” niż w zwykłym morzu można tu: ukoić nerwy (brom), alergie skórne i oczyścić skrzela (magnez), gorące źródła siarkowe i kąpiele błotne wyleczą reumatyzm (rzeczywiście u nas jak ręką odjął;)). W związku z tym, że znajduje się w największej depresji na świecie to zawartość tlenu w powietrzu jest o 10% wyższa niż na poziomie morza, co przyspiesza metabolizm i działa orzeźwiająco, mgiełka unosząca się nad wodą działa kojąco (wszystkie dane na podstawie przewodnika “Tilbury Neil, Izrael, 1994”). Uwaga! Nie jest prawdą, że trudno się tutaj opalić (podobno promienie ultrafioletowe są filtrowane przez wysokie ciśnienie atmosferyczne), spiekłam się tutaj na raka, co nie zdarzyło mi się przez cały miesiąc na pustyni! Trzeba też uważać by nie wchodzić do wody z jakimiś rankami, nawet małymi, bo się z niej wyskoczy jakby parzyła 😉
Morze Martwe: Co warto zobaczyć? Park Narodowy w Ein Gedi
Jak się więc podleczymy wdychaniem tego nadmorskiego powietrza, wybierzmy się na wycieczkę przyrodniczą. Tuż za rogiem (a dokładnie to po drugiej stronie drogi asfaltowej biegnącej przez Autonomię Palestyńską do Jerozolimy) znajduje się En Gedi Nature Reserve. Ta leżąca w sercu Pustyni Judzkiej oaza zasilana przez całoroczne strumienie wydaje się być cudem sama w sobie. A oni jeszcze butelkują tu wodę mineralną!
Sam park składa się z dwóch oddzielnych dolin / koryt strumieni, północna to Nahal Dawid, a południowa Nahal Arugot. Na nasz treking wybraliśmy Dolinę Dawidową. Wystartowaliśmy wcześnie rano, jeszcze przed oficjalnym otwarciem bram parku (otwierają o 8 rano, jednak zaczynając zwiedzanie od bocznego , czarnego szlaku , można wejść do parku wcześniej , wówczas płaci się przy wyjściu) . Nawet przyroda dopiero się wolno budziła:
Park Narodowy Ein Gedi mapa szlaków – kliknij, żeby powiększyć:
Wąską ścieżyną wspinamy się w górę (fajnie osiągnąć poziom morza!), brzegiem doliny, czasem po skałach, aż dotrzemy do wąskiego kanionu i suchego wodospadu.
A jak wejdziemy do kanionu, to znów pojawią się oczka wodne (przestrzegam: nie idźcie tą drogą! owszem dojdziecie na krawędź wodospadu, ale stamtąd musicie wrócić tą samą trasą prze oczka na początek szlaku).
Szlaki w Ein Gedi i zabytki
Na zdjęciu powyższej pokonuję kawałek tego szlaku, zatrzymują mnie widoczne w dole jeziorka, które trzeba przepłynąć! 😉
Wchodzimy na drugą stronę kanionu i niezbyt wymagającą ścieżką dochodzimy do ruin świątyni chalkolitycznej i źródła Ein Gedi.
Ciekawe miejsca nad Morzem Martwym: Wodospad Dawida i Jaskinia Kochanków
Stąd możemy po ścieżce ostro schodzącej w dół zejść do samego strumieniach, najpierw do źródła Shulamit, znajdującego się na szczycie urwiska, a potem dalej w dół do Wodospadu Dawida i Jaskini Dodim (Kochanków) znajdującej się pod wodospadem. Niestety jeśli będziemy tu dopiero koło południa utkniemy między bandami dzieci i dorosłych (kilkudziesięcioosobowe wycieczki). Dzieci chlapią się wodą wskakując w nią w butach i ubraniu, nastolatki urządzają sobie miss mokrego podkoszulka (niektórym nie przeczę może się to podobać;)).
Do Jaskini jak na porządne schronienie kochanków przystało schodzi się w dół po skale, po metalowych stopniach. Jest ona ukryta pod zwisającymi zielonymi porostami, mokra i tajemnicza w środku (pełno tu przerażających “alienów”, jak z filmu):
Najtłoczniej jest przy wodospadzie Dawida, bo też najwięcej tu wody i najbliżej niej można podejść:
I mniejsze wody i zielone zakątki:
Góralek abisyński
Przy wyjściu prawie że można pogłaskać zwierzątka, które nas wręcz śledziły podczas wędrówki przez Izrael, a które Piotrek niejednokrotnie usiłował sfotografować. Tu nawet nie musiał się specjalnie spieszyć z wyjęciem aparatu, przyzwyczajone do ludzi – pozowały 😉
Panie i panowie, przed Wami góralek abisyński! Podobny do świnki morskiej, stadnie produkujący odchody używane w medycynie ludowej w leczeniu epilepsji i problemów hormonalnych u kobiet 😉
W dolinie południowej, czyli w Nahal Arugot możemy spędzić resztę dnia (jeśli tylko dostatecznie wcześnie zaczniecie spacerować przez tę pierwszą). My nie zdążyliśmy, zagadaliśmy się ze strażnikiem parku. W tej drugiej części podobno znajduje się Ukryty Wodospad i Górne Jeziorka. Sprawdźcie!
Cześć. Mam prośbę. Moglibyście podać lokalizacje tej plaży nieopodal Ein Gedi? Ewentualnie jakieś wskazówki jak na nią trafić. Jest tam jakakolwiek infrastruktura/ prysznice? Wydaje mi się, że to pozostałości plazy na której byłem w 1998 roku i której bezskutecznie poszukiwałem w 2017 roku. Możecie sobie wyobrazić jakie zmiany zaszły tam przez 19 lat. Krajobraz nie do poznania, a my mieliśmy tylko kilka godzin nad Morzem Martwym (weekendowy wypad i dodatkowo po zachodzie słońca zaczynało się Jom Kippur, a musieliśmy wrócić do Tel-Avivu). Zadowoliliśmy się plażą w Ein Bokek, ale w związku z tym, że lecimy pod koniec listopada do Eilatu to może wznowie poszukiwania. Ps. Jesteście nieocenioną pomocą przy planowaniu tego wypadu, choć nie możemy się zdecydować czy tylko Izrael czy raczej głównie Jordania plus dwa dni w Izraelu.
Pozdrawiam
Cześć! Czy te szlaki w Parku Narodowym Ein Gedi są bardzo wymagające czy to bardzie trasa spacerowa? Który szlak jest najprostrzy? Chciałabym dotrzeć do wodospadu i jaskini kochanków możliwie najprostrzą trasą. Jak to wygląda?
Do wodospadu i jaskini trasa była w porządku, raczej łatwa, w dolinie, dziesiątki szkolnych dzieci ją przemierza.
Bardzo fajny opis, dzięki za te informacje! Właśnie pakujemy się na podróż do Izraela:) Przyda nam się wszystko, co napisaliście.
Świetnie! Mam nadzieję, że podróż się udała!