Lato w pełni i roślinność dookoła jako taka. A że kryzys, ekologia i zdrowsze, dłuższe życie, to tak sobie szukamy po Krakowie, co by tu można zjeść zielonego… W oko wpadł nam spacer do Parku Jordana, bo choć znajduje się on rzut beretem od naszego domu, nigdy w życiu mi przyszło na myśl pójść tam szukać czegoś do zjedzenia…
Tym razem organizatorem była Małopolska To Go!, a prowadził nas znany już nam z Zakrzówka Karol Szurdak.
No i co smacznego rośnie w centrum Krakowa? A wiele. Może tym razem niekoniecznie na wiosnę udamy się ściągać sok z brzozy czy klonu (bo pojedyncze tu sztuki), to innych roślinek co niemiara.
Na początek coś wąchaliśmy, niestety nie udało mi się zapamiętać co:) Zaraz potem krótko o cisie i dębie, by na dłużej zatrzymać się przy czarnym bzie. Tu poznaliśmy tajemniczy przepis na wiktoriańską lemoniadę na kwiatach bzu, najlepszą podobno lekko sfermentowaną! (woda z cukrem, zalać kwiaty, zostawić do rana, jakoś tak:))
Oprócz tego koniecznie trzeba zrobić sok z czarnego bzu albo chociażby usmażyć kwiaty w cieście naleśnikowym…
Potem chyba komosa (?), zwana złotem Inków, o niezwykle cennych ziarnach:
I mój ulubiony bluszczyk kurdybanek, który leczy, ozdabia, przyprawia i daje miód :
Była i jasnota, a potem SZCZAWIK ZAJĘCZY:
Jakiś chętny na zupę szczawiową?
Pod lipą zaskoczyła nas informacja o orzeszkach lipowych używanych do robienia czegoś czekoladopodobnego! Ktoś słyszał o czymś takim?!
O babce szerokolistnej wiele mówić nie trzeba, no może warto przypomnieć jej indiańską nazwę : ślad białego człowieka 🙂
NAd basenem też znaleźliśmy kilka ciekawych okazów roślinnych, które możemy zjeść..
Zdaje się, że był to tasznik (boży chlebek), którym to “córka premiera na dworze cesarza na Dalekim Wschodzie żywiła się latami :)”, a także rdest ptasi i żółtnica. Kawałek dalej nasz przewodnik znalazł babkę lancetowatą, potem poszliśmy w krzaki i pod drzewa, by wpaść na bodziszek:
który stosuje się m.in. do okładów, płukanek i przemywania m in. w stanach
zapalnych spojówek i ropnych zapaleniach powiek, nadmiernym
łzawieniu oczu oraz przy zapaleniu skóry, wypryskach, łuszczycy i
trądziku. Jeden egzemplarz był nawet kwitnący:
A także trochę marne przykłady krwawnika (a przecież Napoleon leczył nim swoje wojsko!:))
Znalazł się i mniszek lekarski:
Drzewa iglaste większość z nas rozróżnia, ale już podagrycznik może sprawić kłopot (jak sama nazwa wskazuje na podagrę, ale i możemy zrobić z niego sałatkę albo udawać, że to szpinak).
Potem przez chwilę się rozglądaliśmy po okolicy…
I znaleźliśmy … pokrzywę!
Co z nią? Do jajecznicy, jak i szczaw kobyli (dzika reczka):
Co jeszcze rośnie w Parku Jordana? Topinambur, pięciornik gęsi, skrzyp, orzech laskowy, barszcz, przywrotnik, rumianek, palecznica… Wystarczy. I tak lato za krótkie …
p.s. Wszelkie błędy w tekście są moją winą : niedosłyszenia, niedowidzenia, albo nieuwagi 🙂 za poprawki będę wdzięczna…
INFO:
Brak komentarzy