W sumie to jemy ten chleb na co dzień, wybrzydzamy, bo niby taki biały to be, bo niezdrowy, bo najlepiej jak jest czarny, ma milion ziaren i jeszcze na dodatek sami go sobie upieczemy. Może i tak. Ale czy naprawdę wiemy jak? Po wiedzę można się udać do internetu (co pewnie większość robi), ale i można wyjść z domu i się trochę rozerwać, a przy okazji może i czegoś nauczyć.
Nie żebym chciała piec chleb w domu i dlatego zaciągnęłam drugiego Wapniaka do Muzeum Chleba, Szkoły i Ciekawostek w Radzionkowie. O nie, po prostu znajduje się ono na Szlaku Zabytków Techniki i mają tam pieczątkę ozdobną do kolekcji. Jedziemy.
Najpierw niespodziewany skręt w dość mocno sfatygowaną drogę pomiędzy magazyny, czy jakieś inne poprzemysłowe hale. Jest. Wielki łańcuch przyklejony do pieca i bocznej ściany budynku z wielkim napisem: Muzeum Chleba. Parkujemy. Przez szklane drzwi wchodzimy do środka, w holu pełnym bibelotów znajdują się tabuny mały dzieci, przemierzających je wzdłuż i wszerz, poukładanych w schludne pary. Głośno. Starszawy pan w garniturze od razu pyta: zwiedzanie, proszę poczekać, dołączyć do następnej grupy. O matko, małe dzieci, cała grupa wyłania się parami zza drzwi toalety!
Popędzana, wychodzi po schodach i zajmuje krzesełka przed wielkim telewizorem, nawet karnie. Oglądamy film “Chleb”. O kłosie, mące i chlebie. Sporo wierszy.
Następnie pędzimy do tzw. karczmy, czyli jednego z pomieszczeń w muzeum stylizowanego na karczmę, w której siadamy na ławeczkach i pan (jak się okazuje pomysłodawca, założyciel i właściciel Muzeum – Piotr Mankiewicz) zaczyna swoją opowieść – tonem kaznodziejskim opowiada o chlebie, o tradycjach, o produkcji chleba. Wyjmuje pojedyncze obiekty z półek i zaczyna swoją lekcję:
– dzieci, a co to jest?
-yhmm…
– cep, to jest dzieci cep, do czego służy nie wiecie? do młócenia zboża, powtórzcie: to jest cep
-To jest cep.
– a to dzieci jest słomianka, do czego służy słomionka? do pieczenia chleba: wkłada się tu ciasto i piecze chleb, powtórzcie…… a gdzie jeszcze jest słomionka? a pod drzwiami.
a potem już było tylko lepiej. Pan usiłował wpoić dzieciom szacunek do chleba, do tego, że na pewno będą kiedyś głodni (użył wręcz słów: nie znacie dnia ani godziny kiedy wasza mamusia lub tatuś straci pracę…) i by nie wyrzucali kromek, tylko dzielili się z innymi (Dzieci właśnie objadały się cukierkami kupionymi w muzealnym sklepiku).
Jeszcze tylko chóralnie dzieci z panem odmówili modlitwę “Ojcze nasz” z podkreśleniem słów “chleba naszego…” i już pobiegliśmy do pokoju z ciastem i stołami, gdzie dostaliśmy po kawałku ciasta chlebowego, i zrobiliśmy z niego plecionkę, którą zaraz zabrano do wypieku.
W tym momencie dołączyło do nas kilka starszych osób, dlatego też nasz przewodnik oddał dzieci komuś młodszemu (być może synowi, bo wspominał że zamierza przekazać prowadzenie muzeum synowi), a naszą małą grupkę “starszaków” poprowadził już sam. Najpierw zaliczyliśmy pomieszczenie z różnymi sprzętami, których przeznaczenie po kolei zgadywaliśmy. Niekoniecznie były związane z pieczeniem chleba, raczej były to różnorakie sprzęty użytku domowego: prasy, odkurzacze, maszynki do mielenia, ubijania, filiżanki dla wąsaczy, filiżanki dla leworęcznych wąsaczy, żelazka z duszą i bez duży, ale za to z kablem elektrycznym, tarę, pralki bąbelkowe i inne,instrumenty muzyczne i stare kasy fiskalne, kartki na chleb i monety zastępcze. No i oczywiście: kamień węgielny poświęcony przez Jana Pawła II. Pan miał spore zacięcie dydaktyczne, za każdym razem rzucał jakąś anegdotką (to są saboty – buty- jakie francuskie słowo od nich pochodzi? a sabotaż, ponieważ ….).
Potem pobiegliśmy do klasy szkolnej, takiej z drewnianymi ławkami, tabliczkami do pisania i drewnianym piórnikiem do karania niesfornych uczniów. Oczywiście tu dał wykład na temat strojów dawnych (majtki z klapą), i tych mniej dawnych jak fartuch z tarczą.
W międzyczasie dostaliśmy jeszcze ciepłe nasze wypieki i naprawdę były dobre. Może dlatego, że to nie my robiliśmy ciasto, a kształt przy jedzeniu jest naprawdę mało istotny, a może dlatego, że ani się obejrzeliśmy a już minęły dwie godziny zwiedzania….
Generalnie znajdziecie tu naprawdę dużo rzeczy – ciekawostek. Pan Mankiewicz jest niestrudzony w opowiadaniu o nich, i o tym jak z trudem wygrzebał je na różnych targowiskach w Polsce i w Europie. Z każdej jest niezmiernie dumny i cieszy się, gdy nikt nie potrafi odpowiedzieć na jego pytanie: Co to jest? I w gruncie rzeczy nie ma się czym martwić, że nie znamy ich przeznaczenia, bo w większości są to rzeczy bez których spokojnie można się obejść w życiu codziennym. Bo i głów cukru się już nie kupuje, ani nie używa nożyc do nich…
Dużo w naszym zwiedzaniu było chaosu, ale być może było to związane z dużymi grupami dzieciaków szkolnych. Bo się z nimi trochę ganialiśmy. Ale było w sumie przezabawnie….
Nigdy wcześniej w naszym życiu nie byliśmy w tego typu muzeum. Po pierwsze uważnie wczytajcie się w jego nazwę: bo nie jest to tylko muzeum chleba, a Muzeum Chleba, Szkoły i Ciekawostek. My raczej postawilibyśmy na ten człon, który mówi, że to muzeum ciekawostek. Bo tego jest najwięcej. Idźcie i zwiedzajcie, bo to muzeum potrzebuje pieniędzy. Jest prywatne, powstało za prywatne pieniądze – jego właściciel wziął kredyt, by powstało. Nie korzysta z dotacji – bez odwiedzających – zostanie zamknięte. Warto ich w ten sposób wesprzeć, bo w żadnym innym muzeum w Polsce nie znajdziecie takiego zaangażowania w przekazanie idei i wartości, w które się wierzy…
INFORMACJE PRAKTYCZNE:
strona www muzeum tutaj
godziny otwarcia:poniedziałek – piątek 8-16, w soboty (12-16, w wybrane soboty, należy sprawdzić na stronie muzeum)
cennik: 13 zł/osoba, dla grup zorganizowanych – zależnie od wielkości grupy
czas zwiedzania: około 2,5 godziny
pieczątka znajduje się w kasie – sklepiku muzealnym wewnątrz
Mapa postów o Szlaku Zabytków Techniki Województwa Śląskiego:
A i jeszcze jedno. Podobny klimat jest w Muzeum Drukarstwa w Cieszynie 🙂
Zgadzam się, i jeszcze Muzeum Prasy Śląskiej w Pszczynie, też na Szlaku Zabytków. Na dniach o tym pisze 😉
Hmmm. Będziemy kręcić się po okolicy. Dzięki za relację. Stawiam duży plusik w moim przewodniku po Szlaku Zabytków Techniki 🙂 Chyba tam pojedziemy 🙂
Bardzo ciekawe!
Uwielbiam chlebek…