Ale wróćmy na wieś…

Te bliższe naszemu zamieszkaniu. Raczej wsie niż miasteczka, małe ale cudne. Sporo tu ładu architektonicznego. Bellingham. Miejscowość, w której znajduje się wszystko potrzebne do życia. Naprawdę nie trzeba stamtąd wyjeżdżać, bo można zaspokoić wszystkie swoje potrzeby i zachcianki: 3 kościoły, 3 puby, biblioteka, antykwariat, apteka i sklep chemiczno-kosmetyczny, poczta i sklep z gazetami i pocztówkami, sklep rowerowy, sklep z pamiątkami, spory sklep spożywczy, piekarnia, sklep mięsny, chińszczyzna na wynos, przychodnia, policja, straż pożarna, muzeum regionalne i kawiarnia, pole namiotowe i atrakcje turystyczne. Cóż chcieć więcej?

 

 

 

 

 

 

 

 

Znalazło się i święte źródełko z leczącą wodą, związane oczywiście z patronem Anglii, św. Cuthbertem:

I przynajmniej dwa tajemnicze miejsca owiane legendą. Pierwsze to IRISHMEN’S GRAVEYARD, przy drodze, mały znak:

Podobno znajdują się tu szczątki około 100 Irlandczyków zatrudnionych przy budowie zbiornika wody Catcleugh, którzy zmarli na cholerę w latach 1895 a 1904.
Drugim lekko dziwnym miejscem jest:

czyli The Lang Pack – Historia związana jest z budynkiem Lee Hall na brzegu rzeki Północnej Tyne. Właściciele domu, państwo Ridley, spędzali zimę w Londynie, pozostawiając dom pod opieką służby. Tak też uczynili w 1723 roku. Pewnego dnia do drzwi domu zapukał nieznajomy z dziwną długą paczką i zapytał czy może przenocować, służąca odmówiła ponieważ właściciele zabronili przyjmowania kogokolwiek. Wówczas nieznajomy zapytał, czy może tylko zostawić pakunek i pójść poszukać noclegu. Oczywiście na to zgodziła się. W nocy zostali obudzeni przez stukot ze skrzyni, jeden ze służących długo nie zastanawiając się wypalił z broni, po czym z pudła zaczęła sączyć się krew. W środku był rozbójnik, który miał otworzyć drzwi od środka pozostałym rabusiom. Służący zawołali wiec ludzi ze wsi i przyczaili się na rozbójników. Gdy Ci się pojawili zostali zabici. Jednakże rano ciała zniknęły, został tylko bezimienny martwy w skrzyni. Pochowano go więc na miejscowym cmentarzu z tabliczką The Lang Pack. 🙂 Gang nigdy nie powrócił do Bellingham.
We wsi znajduje się wodospad : Hershaw Linn (o którym było tutaj). Jak również przez centrum biegnie długodystansowa trasa piesza i rowerowa Pennine Way.
Jeszcze bardziej nam bliska miejscowość to Falstone. Wieś z pubem, kawiarnią, kościołem i kortem tenisowym (zapisaliśmy się oczywiście do miejscowego klubu tenisa ziemnego, po wniesieniu opłaty rocznej jako członkowie z odpowiednią kartą mogliśmy korzystać z kortu do woli. Oprócz nas było 4 innych członków:)). Już nieraz wspomniana w spacerach i oczywiście w Falstone Show ( tutaj) i Leek Show (o którym tutaj). Dziś tylko kilka zdjęć na pożegnanie: