Na początku były wielkie oczekiwania i jeszcze większe rozczarowanie. Latem 1989 roku pilot z Mývatn zauważył na starym polu lawy Laxárhraun dziurę o łagodnie zaokrąglonych brzegach. Wśród miejscowych entuzjastów jaskiń lawowych wiadomość ta wywołała ekscytujące drgnienie powieki (jeśli przyjrzeliście się kiedykolwiek Islandczykowi, to wiecie, że drgnięcie powieki to już emocja z wyższej półki).
Zatem Leifur Hallgrimsson z Mýflug (mała firma lotnicza znad Jeziora Mývatn) opowiedział o swoim odkryciu koledze, Björnowi Hróarssonowi (autor książki o islandzkich jaskiniach). Jak na Islandczyków podekscytowanych znaleziskiem – błyskawicznie, bo już w październiku (zlot zwiadowczy wykonano latem, a październik to już zdecydowane na Islandii bliżej zimy leży), dokładnie w sobotę 7 października 1989 udali się przez pole lawy do zagłębienia.
Jak w polu lawy nad jeziorem Myvatn odkryto jaskinię lodową
Osuwisko w polu lawy miało około 10 metrów długości i 7 metrów szerokości. Głębokie na 6 metrów sprawiło małą trudność w eksploracji. Na dole leżał miękki piasek, na który z łatwością można było zejść, ale już w górę potrzebna była lina albo drabinka, bo ściany lawowe nie należą do najbardziej stabilnych. Stojąc na dole zobaczyli mnóstwo lawy, a jakże. Korytarz na zachód biegł jakieś 60 metrów po czym kończył się, tak samo na wschód, po 40 metrów zamykał go wodospad lawy. Pewnie delikatny grymas rozczarowania przemknął im przez twarze, który szybko rozwiał jeszcze lżejszy podmuch wiatru z małej dziurki ukrytej za wodospadem lawy. Przeciąg! Czyli coś tam musi być! Zaraz pobiegli po dziecko z łomem w ręku (mam nadzieję, że jakieś swoje albo z rodziny, a nie porwali pierwsze przechodzące drogą) i zaprzęgli je do powiększania otworu. Kiedy udało się przecisnąć do wewnątrz zobaczyli masę lodu ułożonego w ciekawe kształty.
Ile takich jaskiń jak Lofthellir jest na Marsie?
Lofthellir jest jedną z piękniejszych jaskiń lawowych na Islandii. Ma długość prawie 400 metrów, po około 70 metrach rozszerza się na około 10 m, a sklepienie znajduje się na 15 m. W środku jaskinia dzieli się na kilka wąskich kanałów na kilku piętrach. Lofthellir ma 5 pięter, podobno najwięcej pięter spośród wszystkich islandzkich jaskiń. Najciekawsze jednak są jej stalaktyty i stalagmity. Przy czym lodowe stalaktyty są raczej krótkie i jest ich znacząco mniej.
Pierwsi szczegółowo pomierzyli Lofthellir Islandczycy w czerwcu 2000 roku, a w 2005 szczegółową mapę sporządził brytyjski klub jaskiniołazów.
W jednej z ostatnich sal, do której dotarli znaleźli głęboki na cztery metry gejzer wypełniony wodą i lodem, a 20 metrów dalej zawaloną dalszą drogę. Ustalono też, że od kiedy człowiek “otworzył jaskinię i do nie wtargnął gwałtownie wzrosła ilość lodu wewnątrz. Zdecydowano zbudować bramę na wejściu, żeby kontrolować lodowe formacje wewnątrz ale i ilość ludzi odwiedzających Lofthellir.
W 2019 przeszpiegowano tunel lawowy Lofthellir przy pomocy drona, po to, aby “zbadać potencjalne zagrożenia podczas eksplorowania tuneli lawowych na Księżycu i Marsie”.(6) Nie wiem jakie wnioski dla przyszłych podróży na Marsa wyciągnęli, ale dla podróży nad jezioro Mývatn kilka ciekawych informacji podali. Bo na przykład żaden z przewodników do lodowego tunelu nie pokazał nam, że w środku znajdują się mikro lodowce podpowierzchniowe! A naukowcy za pieniądze z NASA już tak!
Gdzie jest ten mikro lodowiec?
W kontenerze dostajemy wysokie gumowce nabite gwoździami i kaski z latarkami i już po kilku minutach pochyłymi schodkami (nie tak uroczo pochyłymi tylko po islandzku, od dwóch lat nie ma kto ich naprawić) wchodzimy do tunelu lawowego, który to z powietrza ponad 30 lat temu zauważył miejscowy pilot. Nawet pod koniec lipca na dole leży śnieg i płytka kałuża wody jest częściowo zamarznięta. Po zdjęciu kłódki z drzwi wchodzimy do niewielkiego przedsionka. Tu zaczyna się pierwsza selekcja, na tych za dużych, na tych z klaustrofobią i na tych, którym uda się wejść do środka:
Po przebyciu pierwszej przeszkody lądujemy – nie powiem, że miękko- na lodzie. Gwoździe w kaloszach po raz pierwszy okazują swoją przydatność. A znów mamy pod górkę. Tym razem lodową. Przy ścianie jaskini, pomagając sobie zamontowaną liną zdobywamy szczyt lodowego wzniesienia, by zaraz z niego zejść. Lód tutaj jest tak wysoko, a sklepienie tunelu Lofthellir tak nisko, że idziemy jak żaby, kucając (tu swoją przydatność prezentują kaski na naszych głowach). Po początkowych niedogodnościach czeka nas już tych lodowa bajka.
Jak zbudowano królestwo lodowych stalagmitów w jaskini Lofthellir?
Królestwo lodowych stalaktytów i stalagmitów. Chudych i grubych. Rosnących pojedynczo i w grupach. Jak ono powstało?
To, że na Islandii czasem (wiem, wiem, niedomówienie) pada. Banał. A pola lawy są dziurawe bardziej niż sito, zbudowane z porowatych skał, przez które z łatwością owa woda – deszczowa albo z topniejącego śniegu- powolutku przesiąka przez kolejne warstwy skorupy ziemskiej. Kropelka po kropelce. Po drodze oczywiście zbiera jakieś minerały. Dlatego też gdyby w jaskini Lofthellir nie było odpowiedniej temperatury (w okolicach zera do -2 stopni), woda kapałby tworząc po milionach lat zapewne nacieki znane nam z europejskich jaskiń. Ale tutaj, ta woda po prostu kapiąc zamarza. Kropelka po kropelce. Na całej długości lawowego tunelu tworzą się lodowe stalaktyty i stalagmity miejscami tworząc kolumny, zasłony, draperie czy kopuły.
Wprawne oko zauważy załamania w lodzie, jakby szczeliny, świadczące o tym, że te jaskiniowe masy lodu przemieszczają się pod swoim własnym ciężarem w wyniku grawitacji. A to już daje nam z definicji – lodowiec! Mikro lodowiec podpowierzchniowy albo jaskiniowy! Mają tylko kilka metrów, ale jak prawdziwy lodowiec ma strefy akumulacji i topnienia, a także moreny. Największym lodowcem w zwiedzanej przez nas jaskini jest “Lodowiec podróżujący w czasie” spływający z lodowej kopuły zwanej “Zamkiem”.
W niektórych miejscach jaskini łatwo można dostrzec kawałki skał i głazy. Namacalne dowody na zmiany jakie zachodzą w jej wnętrzu przez wieki. Erozja i trzęsienia ziemia powodują osuwiska skalne, lód topnieje i rośnie zasysając je.
Jaskinia Lofthellir znajduje się na prywatnym terenie i póki co jedyną licencję na prowadzenie do niej wycieczek ma firma Geotravel z Mývatn. Wycieczki startują latem codziennie z parkingu przy hotelu Icelandair w Reykjahlíð. Ogromny super jeep pokonuje wertepy przy stożku wulkanicznym Hverfjall, drogą szutrową przekracza ciąg kraterów Lúdentarborgir aż dotrze do podnóża góry Hvannfell. Tutaj auto zostaje, a wycieczka wędruje około pół godziny przez pole lawy do kontenera z ekwipunkiem. Warto zabrać zarówno okulary przeciwsłoneczne jak i ciepłe ubrania, bo w jaskini jest zimno. Wrażliwym stopom polecam zabrać też zapasowe skarpetki, bo niektóre pary kaloszy nabijanych gwoździami przeciekają 😉
Bibliografia:
(1)Björg Árnadóttir, Lake Mývatn. People and places, Iceland 2015
(2)https://www.mbl.is/greinasafn/grein/1524053/
(3)Björn Hróarsson, Íslenskir hellar,
(4)http://www.mexicancaves.org/bul/bul19.pdf
(5)http://www.vulcanospeleology.org/sym12/ISV12p08.pdf
(6)https://www.seti.org/press-release/drone-maps-icy-lava-tube-iceland-preparation-cave-exploration-moon-and-mars
(7)https://www.hou.usra.edu/meetings/lpsc2019/pdf/3118.pdf
Kiedy promienie światła słonecznego przedostają się przez szczeliny w skale, odsłaniają misternie ukształtowane ściany pokryte lodowymi kryształkami, tworząc niezwykłą grę świateł i cieni. Piękny widok 🙂