Mount Orah, Jerusalem, Israel

Panorama Artur Rubinstein

Do tej pory słysząc nazwisko Rubinstein, myślałam: starsza pani od drogich kremów. Helena. Malutka kobieta z ogromnymi pieniędzmi, z urodzenia Krakowianka. Z paszportu Amerykanka. Milionerka. Dopiero później przychodził mi na myśl Artur Rubinstein. Urodzony 17 lat później niż ona (w 1887 roku) w Łodzi chłopak, którego zna również cały świat. Zainteresowaliśmy się nim bardziej, gdy spacerując któryś tam raz z kolei po łódzkim kirkucie natknęliśmy się na grób z inskrypcją: Izaak Rubinstein i Felicja z Heimanów Rubinstein. Pochowani w dwudziestoleciu międzywojennym.  Książka Izaaka Kersza “Szkice z dziejów Gminy Żydowskiej oraz cmentarza w Łodzi” podała: rodzice Artura Rubinsteina, nagrobek zrobiony przez Einhorna. A potem czytając o Jerozolimie znaleźliśmy dość enigmatyczną notkę o pojedynczym cmentarzu na górze Ora, gdzie złożono prochy tego genialnego pianisty.

cmentarz żydowski w Łodzi

Grób rodziców Rubinsteina na kirkucie w Łodzi

Ojciec naszego pianisty był drobnym łódzkim fabrykantem, który niestety stracił majątek w czasie kryzysu gospodarczego. Mieli siedmioro dzieci, z których Artur był najmłodszy. Rodzice pomimo braku pieniędzy bardzo się starali dać utalentowanemu muzycznie synowi szansę rozwoju. Co im się udało. Najpierw uczył się w Warszawie, później w Berlinie, gdzie szybko zaczął koncertować. Jego instrumentem było pianino. Osiągnął w tym mistrzostwo, jak sam twierdził, sporo ćwiczył:

Jeśli opuszczę dzień [ćwiczeń], czuję to natychmiast. Jeżeli dwa, czują to moje palce. A jeżeli trzy dni, czuje to publicznośćPrzemysław Słowiński, Sławni ludzie w anegdocie, Videograf II, Katowice 2009

Z pochodzenia polski Żyd, od 1946 roku obywatel USA, pochowany ostatecznie na Wzgórzu Orah w Jerozolimie. Polski patriota:

Artur Rubinstein – patriota

W pamięci Polaków zapisał się z wyjątkowego gestu jaki uczynił w operze w San Francisco w 1945 roku. Na konferencji zakończonej podpisaniem Karty Narodów Zjednoczonych (początek ONZ) nie było delegacji z Polski, ponieważ Stalin zabronił zaprosić rząd polski w Londynie, a reszta się nie sprzeciwiła. Nie było nawet polskiej flagi na scenie. Rubinstein głośno ze sceny wyraził swoje oburzenie i zagrał Mazurka Dąbrowskiego. Wszyscy musieli wstać. Oczywiście zgotowano mu później długie owacje, a Polacy pokochali go za ten gest. Polonia amerykańska wręczyła mu za ten gest dyplom Polskiej Ligii Sztuk Pięknych w Pittsburghu. A władze komunistyczne pozwoliły odwiedzić nasz kraj dopiero po śmierci Stalina. Kolejna dłuższa nieobecność w Polsce przydarzyła mu się po skrytykowaniu władz PRL za antysemickie wydarzenia 1968 roku.

Kocham mój kraj rodzinny, ale jest to miłość, która nie ma nic wspólnego z nacjonalizmem czy szowinizmem… małą część życia spędziłem w kraju. Ale wszystko, co polskie ma dla mnie nieodparty urok i często przyprawia mnie o nostalgię. Źródłem tego może być coś, co nazwałbym autentycznością. Pory roku na przykład są tu autentyczne: nie ma mowy o pomyłce, są tym, czym powinna być symfonia – czterema częściami, idealnie ze sobą zharmonizowanymi. Nie ma żadnego pomieszania, każda pora przeżywa swój krótki żywot, osiągając pełnię właściwego dla niej pięknaArtur Rubinstein, Moje młode lata, PWM, 1976

Artur Rubinstein często przyjeżdżał do Jerozolimy i koncertował . Uwielbiał to miasto i podobno ze względu na pamięć ojca wyraził życzenie, by po jego śmierci rozsypać tam jego prochy. Jednakże był pewien problem ze spełnieniem jego życzenia. W judaizmie kremacja nie jest aprobowana, ponieważ m.in. może utrudnić zmartwychwstanie człowieka. Ciało powinno zostać pochowane tak, by nie utrudniać jego zespolenia z ziemią, dlatego też niegdyś chowano je owinięte tylko w płótno,a później w trumnach, ale bez użycia gwoździ. Nie wolno ruszać w żaden sposób grobu, bo mogłoby to rozdzielić szczątki, co (jak wyżej) mogłoby utrudnić zmartwychwstanie. W Izraelu istnieje organizacja ZAKA (Identification, Extraction and Rescue – True Kindness, heb. זק”א – איתור חילוץ והצלה – חסד של אמת). Jest to zespół reagowania kryzysowego, który pojawia się na miejscu zamachów terrorystycznych, ale też i wypadków samochodowych czy innych wypadków. Zajmują się dokładnym zbieraniem szczątków ludzkich, oddzielaniem ich. A wszystko po to by pochować je razem i by nie zaprzepaścić szansy na zmartwychwstanie. Generalnie organizacja ta składa się z setek wolontariuszy – ortodoksyjnych Żydów. Czyli Artur Rubinstein wyraził życzenie podwójnie sprzeczne z nakazami religii judaistycznej. Po powstaniu państwa Izrael bywał tu często. Jego przyjacielem był Teddy Kollek, wieloletni burmistrz Jerozolimy (najpierw pracował w rządzie Ben Guriona, a później przez 30 lat rządził miastem, jego imię nosi stadion w Jerozolimie, na którym grają i Beitar i Hapoel). Jednym z jego pomysłów było, by poświęcać miejsca wokół Jerozolimy sławnym osobom. Kawałek lasu około 11 km na zachód od Jerozolimy, na zboczach góry Ora, otrzymał też po śmierci nasz pianista.

Grób Artura Rubinsteina na jerozolimskim wzgórzu Ora

Artur Rubinstein zmarł 20 grudnia 1982 roku w Genewie i dopiero po roku starań o pozwolenie, jego prochy pochowano w “jego lasku” w Jerozolimie. Miejsce to oficjalnie nazywa się Artur Rubinstein Panorama i zostało zaprojektowane przez architekta krajobrazu Jospeha Segalla. Znajduje się tutaj kamień i rzeźba projektu Izraela Hadana (strona z jego projektami tutaj). Na płycie nagrobnej otoczonej czterema słupkami z łańcuchem znajduje się tylko imię i nazwisko oraz daty: 1887-1982. Sam pomnik to wysuwające się ze skarpy ogromne klawisze pianina, w nieładzie. Jakby ktoś w nie uderzał. A wszystko z pięknym widokiem ze wzgórza. Teddy Kollek oddając mu hołd powiedział, że “jego miłość do Jerozolimy była poetycka i muzyczna. Kochał tu każde wzgórze, każdą alejkę i każdy kąt”. Dziś na klawiszach pomnika gra najczęściej tylko wiatr, ponieważ trudno się tu dostać z miasta. Ale warto. W języku biblijnym Orah, znaczy światło, aureolę. Jeśli pojedziecie tam tuż przed zachodem słońca, zrozumiecie dlaczego …

Co warto zobaczyć w okolicy grobu Rubinsteina ?

Na tym samym wzgórzu w Lesie Pokoju znajduje się Pomnik J.F. Kennedy’ego (las tez nosi jego imię). Wybudowano go w 1966 roku ku uczczenia pamięci zamordowanego prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki, który był przyjacielem Izraela. Zaprojektował go izraelski rzeźbiarz David Resnick. Ma kształt 60 m wysokości ściętego drzewa pnia, w środku płonie wieczny ogień przy popiersiu Kennedy’ego.  Wokół niego stoi 51 kolumn symbolizujących pięćdziesiąt stanów i Waszyngton jako stolicę.

Jak dojechać? Informacje praktyczne:

Dla osób nie posiadających wynajętego samochodu:

Najpierw jedziemy tramwajem (The Jerusalem Light Rail) do ostatniego przystanku, który nazywa się Mount Hertzl. Na tym samym przystanku wsiadamy do autobusu nr 150 i jedziemy do końca, wysiadając na przystanku Aminadav Center. Stamtąd po 15 minutach spaceru osiągamy Arthur Rubinstein Panorama i Yad Kennedy (John F. Kennedy Memorial)

Rozkłady jazdy znajdziecie:

www.egged.co.il, www.bus.co.il, www.citypass.co.il/english

Trzeba dobrze sprawdzić godzinę powrotu, ponieważ ten autobus 159 jeździ  bardzo rzadko. Powrót może być ciężki: taksówka, autostop lub piechota (do tramwaju)