Od godziny krążymy wokół otwartej na oścież chyży Musała. Nie pomagają nawoływania. Nie pomaga trzaskanie drzwiami. Woda w przedsionku nieprzerwanie płynie z kranu. Na barze stoi piwo w butelkach. W dolinie wieje. Słońce powoli chowa się za górami, a my nie jesteśmy pewni czy nasze wtargnięcie do sali jadalnej zostanie dobrze przyjęte. W końcu ktoś tu musi rządzić! Siadamy na zewnątrz przy drewnianym, rozpadającym się stole i gotujemy obiad. W miedzyczasie z góry schodzi kobieta z dwójką dzieci, Polacy. Dzieci cholernie głodne miały nadzieję, że matka coś im kupi w schronisku. Podobno rano widzieli tu człowieka. Yeti? Daliśmy im dwie czekolady. Odchodzą. Po godzinie dołącza do nas czeska para, która odkrywa (nakrywa) w jednym z pokoi śpiących staruszków. To daje nam nadzieję. Dekujemy się więc w jadalni. I jak za dotknięciem magicznej różdżki gdzieś z głębi, zza baru i kuchni wyskakuje zaspany czterdziestolatek. Gospodarz. Od razu pojawiła się herbata, piwo, zupa i .. ta para z góry.
Zdziwi Was zapewne, że byli to … Czesi. Starszy pan, ze sporo młodszą partnerką. Mieli taki sam plan jak my: Musała.
Góry Bułgarii: Riła i szczyt Musała – wszystko co warto wiedzieć
Riła to najwyższy masyw górski w Bułgarii. Jego szczyty siegają 3 tysięcy metrów. Nazwa pasma pochodzi najprawdopodobniej z języka trackiego i oznacza “górę pełną wody”. Zbudowane są z granitów, gnejsów, łupków krystalicznych i marmurów. Geologicznie to rówieśniczki naszych Sudetów, ale jeszcze dodatkowo wydźwignięte w okresie młodszych fałdowań alpejskich. Masyw Riły tworzy zwarte gniazdo górskie poprzecinane dolinami rzecznymi Maricy, Iskyru, rzeki Riłskiej i Błagojewskiej Bistricy. Dwie pierwsze wpadają do Morza Czarnego, pozostałe do Morza Egejskiego. Najwyższy szczyt w tym masywie, a zarazem i w Bułgarii, i na całym Półwyspie Bałkańskim, to Musała (Мусала, 2925 m n.p.m.). Najstarsza jego nazwa to Tangra. W czasach ottomańskich zmieniono ją na Musala – Mus Allah – góra Allaha.
Zdobycie najwyższego szczytu Bałkanów nigdy nie było takie proste
Wybraliśmy najłatwiejszą opcję dotarcia na szczyt ze wszystkich możliwych. Na dodatek podzieliliśmy wędrówkę na dwa dni. Łatwiej się nie da. A wybraliśmy taką trasę dlatego, bo nam się najzwyczajniej w świecie nie spieszyło.Wpadliśmy na rekonesans tej części bułgarskich gór. Generalnie przyjechaliśmy na Starą Płaninę, na długi szlak Kom – Emine. Tu chcieliśmy się rozejrzeć i oczywiście, gdyby nam się nie udało w najbliższych latach wrócić do Bułgarii, zdobyć jeden z tych najwyższych szczytów w Europie (gdybyśmy mieli pomysł zdobycia Korony Gór Europy: ja mam, ale Piotrek nie chce się do niego przekonać, czyli oficjalnie jeszcze nie planujemy ;)).
Łatwy szlak zaczyna się w miejscowości Borowiec (Боровец) na wysokości około 1300 m n.p.m.. To zimowa stolica Bułgarii, brzydka tak samo jak nasze Zakopane. Są tu niezliczone ilości wyciągów i kolej gondolowa na Jastrebec (Яcтребец, 2369 m n.p.m.). Czyli latem turyści ciągną tłumnie na najwyższy szczyt, a zimą narciarze (aktualne warunki z kamer internetowych można podejrzeć tutaj). Kupujemy bilet na kolejkę w dwie strony (ważny dwa dni) i trzymając się kurczowo rury wewnątrz wagonika, z zamkniętymi oczami jedziemy (to raczej o mnie, nie przepadam za tego typu atrakcjami). Wysiadamy z kolejki tuż przy schronisku/bed&breakfast za 25 lewa od osoby. Tu też z tarasu widokowego można porobić zdjęcia z widokiem na dolinę i przy drobrej pogodzie na szczyt Musała. Jedną kilku ścieżek ruszamy w kierunku drugiej chyży. Trawersujemy pola kosodrzewiny i stoków narciarskich. Tak swoją drogą, to zimą musi się tu odbywać niezłe szaleństwo. I tak docieramy nad pierwsze jeziorka do wspomnianej wyżej chyży Musała.
Językowa wieża Babel, czyli w jakim języku się dogadasz w Bułgarii
Na początek dopadły nas oczywiście trudności komunikacyjne. Bo tak, niby Czesi i Polacy, czeski i polski, że tak bliskie. Ale konia z rzędem temu, który rozumie więcej niż intencje szybko mówiącego Czecha. Do tego jeszcze Czeszka była po filologii słoweńskiej i twierdziła, że mówi do Bułgarów po słoweńsku i się dogaduje. Nasz gospodarz Bułgar kazał mi mówić do siebie po rosyjsku, twierdził, że rozumie. Na pewno! Każdy mówił w dwoim języku i się rozumieliśmy, na tyle ile chcieliśmy. A że początkowo chodziło w sumie o piwo i herbatę, to było cudownie. Dopiero filozofowanie i rozmowy o życiu sprowadziły nas do użycia angielskiego. Bułgar kiwał po swojemu głową i polewał kolejny kieliszek rakiji. No bo tak. Był to wieczór rozgrywek piłki nożnej Euro 2016. Mecz Niemcy – Francja. Mimo, że w całym schronisku nie było prądu, to chłopak podłączył telewizor do agregatu i wszystko działało! Na stole pojawiła się rakija, palinka, piwo i przekąski. I kibicowaliśmy: każdy w swoim języku i swoim faworytom.
Rano bolały gardła i głowy. Ale w górach kac rzeczywiście szybko mija.
Ostatni odcinek pod górkę – wokół jezior polodowcowych
Najpierw wspięliśmy się do jezior Musalenskich, w których pięknie odbijały się szczyty i słońce, a także roznegliżowani turyści spod namiotu. Generalnie rozbijanie się w parkach narodowych w Bułgarii jest zabronione i wysoko omandatowane, jednak jak widać nie każdemu to przeszkadza. Wyraźna ścieżka prowadziała nas łagodnie w górę. Bo oczywiście zapomniałam dodać, że od schroniska Musała w górę wiodą dwa szlaki. Jeden w lewo wzdłuż jeziora przy chyży, drugi w prawo, trochę bardziej stromo w kierunku zaułka z kilkoma polodowcowymi jeziorkami. Odsłania się nam północna, skalista strona Musały z charakterystycznym ramieniem, wzdłuż którego szlak wiedzie na szczyt. Oba łączą się dość szybko i prowadzą do zasłonu Lodowate Jezioro (Заслон „Ледено езеро”). Określenie “zasłon”dawniej oznaczało prymitywny schron. Obecnie często pozostała stara nazwa, a budynek jest jak najbardziej pełnoprawnym schroniskiem. Wewnątrz było ciepło i przytulnie (dużo przyjemniej niż w tym, w którym spaliśmy). Gospodyni trzymała na ogniu wielki gar gorącej herbaty. Dogoniła nas ogromna grupa turystów z Chorwacji. Nie obyło się bez smakowania chorwackiej rakiji. I na ten moment był to najsmaczniejszy z bałkańskich bimbrów jakie piłam. Tak rozgrzani przypuściliśmy ostateczny atak na szczyt.
Pogoda w Bułgarii w lipcu, czyli obserwatorium Musała nadaje
Za schroniskiem mijamy Lodowate Jezioro, pomimo lipca ciągle częściowo pokryte lodową skorupą. Wspinamy się kamienistą wężową ścieżką. Od czasu do czasu pojawia się czerwone oznakowanie. Po jednej stronie ścieżki mamy skalistą grzędę ze słupkami trakcji elektrycznej. Wzdłuż trakcji zamontowano również stalowe linki. W zimowych warunkach należy podążać ścieżką wzdłuż nich i trzymać się linek. Docieramy pod obserwatorium meteorologiczne. Pierwsze wybudowano tu na początku lat 30-tych XX wieku. Obsługiwał je jeden człowiek, który przez większą część roku był odcięty od świata. W latach 60-tych wybudowano tu obserwatorium kosmiczne, które po 20 latach istnienia zniszczył pożar. Chodzą słuchy, że ten pan z obserwatorium, który siedział na ławeczce przed budynkiem, ubrany jak kowboj, przyjmuje na nocleg. Odpłatnie, ale przyjmuje. Nie sprawdziliśmy. Na stronie obserwatorium na bieżąco podawane są odczyty temperatury, wilgotności, wiatru itp. (można lepiej zaplanować wyjście w góry). Jest tu też dyżurka bułgarskiego górskiego pogotowia ratowniczego.
Sam szczyt to betonowy słupek z nazwą szczytu i wysokością. Ja oczywiście nabiegałam się wokół żeby znaleźć geocachingową skrytkę, wśród ..a a jakże – podpowiedź: skały. Taki dowcip 😉
Moję ględzenie na koniec
Spotkaliśmy na szlaku Polaków, którzy potraktowali góry Riły jak nasze Tatry. Wchodzili w byle czym, byle jak. Bo przecież w Bułgarii tak gorąco latem, to i w górach tak samo. Żywcem wyjęci z naszego Kasprowego czy z drogi na Morskie Oko. Z torebkami na ramię, w adidasach. W przerwie przed plażowaniem w Złotych Piaskach lub w drodze powrotnej. Na razie jest ich mało. To i o wypadkach nie słychać. Litości! Pokory! Ubrać się! Proszę! Tyle w temcie!
Informacje praktyczne (2016 rok, lipiec):
dojazd:
bez własnego transportu nie da się zdobyć szczytu w jeden dzień, ponieważ z Sofii pierwszy bus odjeżdża około 9tej!
Sofia – Samokow, autobus odjeżdża co 30 minut, cena biletu 6 lewa za osobę, z miejsca zaznaczonego na mapie poniżej (szumnie nazwano to dworcem autobusowym, ale to raczej dwa przystanki pod wielkim wiaduktem)
W Samokowie wysiada się na dworcu, są budki z jedzeniem, rozkład jazdy autobusów z Samokowa znajdziecie tutaj
Samokow – Borowec (Borovets), autobus co godzinę, bilet: 1,3 lewa za osobę,
busem dojeżdżamy do końca, skąd widać dolną stację kolejki: kolej gondolowa z Borowca na górę: 12 lewa za osobę w dwie strony (bilet ważny dwa dni), więcej o tym na stronie tutaj
nocleg w schroniskach: 25 lewa od osoby (to koło górnej stacji kolejki), 15 lewa za osobę w chyży Musała
przykładowe ceny: kubek herbaty za 1 lewa, miód do tego 0,30 lewa, zupa 2,5 lewa
czas przejścia: kolejka – chyża Musała: 1 godzina, chyża Musała – zasłon 2 godziny, zasłon -szczyt 0,5 godzi RAZEM 3,5 godziny w jedną stronę, cała trasa dużo łatwiejsza niż np. wejście na Babią Górę
W 1986 roku wspinałem się tam w czerwcu z moimi studentami z PW, jako ich opiekun. Komentarz uzupełniający dotyczy napotkanej zwierzyny. Otóż w niższym stawie pod Musałą studenci wypatrzyli coś rybko-podobnego, czyli pływające i prawie przezroczyste żyjątka o długości ok. 3 cm. Jedno z nich zabrali i przenieśli do tego drugiego stawu lodowego. Ciekawe, czy odrobinę przyspieszyli propagację tego gatunku? 🙂
Ach, i jeszcze jedno. Nasz bułgarski przewodnik twierdził, że przeciętnie 1-2 razy w roku, przy niezwykle dobrej pogodzie, widać jest Morze Egejskie (odległość na oko 150 km). W/g znalezionego w Internecie wzoru, z tej wysokości zasięg były do ok. 195 km. Myśmy mieli zbyt dużą wilgotność, niestety.
Takie pytanko: przyjeżdżając do Bułgarii własnym autem, ile czasu trzeba liczyc na zdobycie szczytu i powrot do miejsca, w ktorym zostawilismy pojazd? Jest to do zrobienia w 1 dzień, bez noclegu?
Pytanie jak chcesz to zrobić: jeśli wyjedziesz kolejką masz 15 km do przejścia (na szczyt i portów do kolejki). Z samego dołu z Borowca, może być kolejne 15 (w dwie strony), czyli razem 30 km (Borowiec – szczyt, około 1500 metrów przewyższenia, technicznie niezbyt trudnych, ale daleko): jeśli wystartujesz naprawdę wcześnie, przy dobrej pogodzie spokojnie dasz radę i dobrej kondycji, to ok. Ale sam musisz oszacować swoje siły. Z wjazdem kolejką na pewno dasz radę. Powodzenia!
Hej, czy moglabym prosic o opis pogody jaka mieliscie w lipcu? Czy tez wystepuja tam lipcowe opady jak w PL? Jest goraco/parno?
Cześć, tak, dokładnie, i upały, i burze, jak w PL. Nam się akurat nieźle udało, bo tylko przy podchodzeniu wisiały nad nami ciemne burzowe chmury, ale przeszły bokiem 😉
hej, pytanie o Musałę. Byliście w środku lata, a czy z Twojej wiedzy w październiku/koniec września nadal są warunki na zdobycie szczytu? Jeśli szlak jest łatwiejszy niż Babia, czyli to nie są to Rysy. Nawet przy małym śniegu powinno udać się wejść, czy się mylę? ‘
pozdrawiam P.
Oczywiście wszystko zależy od pogody, ale to wiesz 😉 Szlak nie jest trudny technicznie, więc jeśli tylko pogoda nie będzie jesienią szalała, to nie powinno być problemu, nawet przy małym śniegu. Tak w ogóle to wytyczyli też na szczyt szlak zimowy – wysokie słupki są widoczne powyżej ścieżki letniej.
Bułgarzy mają bardzo prężną grupę górską na FB: Планинари
spytaj tam co o tym sądzą – zawsze ktoś odpowiada po angielsku
Uważam za żałosne ocenianie kogoś po tym jak jest ubrany! Ja często się wspinam czy też biegam po Tatrach w butach do biegania i uważam, ze jest to bezpieczne. Dla wielu “adidaski’ są po prostu wygodniejsze, a góry Riła to nie Himalaje. 🙂 Pozdrawiam i nie popadajmy w paranoje
Popieram, ja też wybieram buty do biegania w góry i w tym mam zamiar przejść Kom-Emine. Wystarczy poczytać np. jakie buty wybiera Łukasz Supergan na przejścia tego typu – właśnie buty do biegania. Mają dobrą amortyzację, dobrze trzymają kostkę, a w lato zwykle są przewiewniejsze. Może w zwykłych adidasach do chodzenia bym się nie wybrała, ale te do biegu są jak najbardziej odpowiednie. Tak, “nie wyglądają” górsko, ale nie obchodzi mnie to 🙂 są bezpieczne i wygodne w 100%
Kto chodzi po górach naprawdę, to nie musi nawet znać anatomii człowieka, bo z praktyki wie, jak ważne są odpowiednie buty, wysokie, z kostką. Ci w “adidaskach” czy jak to się dziś mówi “snickersach” (mam na myśli takie bez kostki, na cienkiej podeszwie) są kozakami do pierwszego wykręcenia nogi w stawie skokowym. A jak bolą podeszwy po przejściu 25 km w takich butkach, i oczywiście w porządnych górach! W “adidaskach” można wjechać na Kasprowy, żeby zjeść w tamtejszej restauracji, ewentualnie wejść na Śnieżkę z Kopy. Ja wiem, że nawet w wysokich górach to się może udać. Ale po co ryzykować?
Tyle że do butow do biegania nie zalozysz raków, a tak sie sklada, ze na takich wysokosciach snieg zalega bardzo długo.
Miło się czytało,fajny ,momentami dowcipny opis.Szykujmy się na górskie penetracje w tamte rejony. Spotkaliście jakieś górskie zwierzaki na szlaku? (oprócz tych w klapkach i z torebkami ;))))
Tylko ptaki i pojedyncze muchy 😉 Żadnych większych zwierząt.Dzięki za komplement! W Bułgarii polecamy jeszcze Starą Płaninę, szczególnie jej centralną część. Przeszliśmy całą szlakiem Kom-Emine, ale jeszcze nie zdążyłam napisać tekstów.
gospodarz musiał być swój chłop skoro zaraz i zupa i herbata i piwo się pojawiło 🙂
a zupa musiała w takim miejscu smakować wybornie
Pewnie, że tak! Większość z nich to super ludzie 😉