Główny Szlak Sudecki ze śląskiej Jerozolimy (bardziej u nas znanej jako Wambierzyce ;)) wychodzi przez łąki góry Tabor, a potem górę Synaj. Wolno wspinamy się przez coraz bardziej tajemniczo wyglądający las. Pojawiają się pierwsze wąwozy, omszone skały wystające spoza wysokich drzew. Gdzieś tam wysoko mocno grzeje słońce, które go tylko pojedyncze promienie dają radę nas dosięgnąć. Plecak już tak nie ciąży i iść można szybciej. Wchodzimy do Parku Narodowego Gór Stołowych.
Góry Stołowe – krótkie wprowadzenie
Góry Stołowe to dość rzadki przykład gór płytowych, czyli poziomo poukładanych płyt piaskowcowych i marglowych sprzed dziesiątek milionów lat. I one zostały równomiernie, ze wszystkich niemal stron wydźwignięte. Stąd taki ich wygląd. Potem na nie padał deszcz i oddziaływały wiatry, także w procesie erozji powstawały szczeliny, szczelinki, tunele i korytarze. Park Narodowy Gór Stołowych utworzono w 1993 roku na bazie Stołowogórskiego Parku Krajobrazowego. To około 63 km kw. Najwyższy szczyt to Szczeliniec Wielki (919 m n.p.m.).
My najpierw wchodzimy na Rogacza, szczyt o wysokości 684 m n.p.m. Trudno w sumie w tym miejscu jakoś specjalnie zauważyć, że jest się na szczycie. Informuje o tym tabliczka. Przy której nieopodal stoi … wiata. Tu też Główny Szlak Sudecki krzyżuje się z żółtym. Gdyby wziąć żółty w prawo przechodzi się przez całą widokową trasę grupy Skalne Grzyby. Nasz czerwony jakby pomija te fantastyczne wytwory. Powstały one dzięki różnej odporności poszczególnych warstw piaskowca na niszczenie. Na chwilkę zbaczamy pomiędzy te formacje skalne, ale wracamy twardo na “prawidłową” ścieżkę. Wkraczamy w miejsca o działających na wyobraźnię nazwach: Krzywą Drogą przecinamy Wąską Łąkę, a potem przez Burzową Łąkę dochodzimy do Szosy Stu Zakrętów.
Skalne Grzyby i Szosa Stu Zakrętów w Górach Stołowych
Szosa Stu Zakrętów to droga wojewódzka nr 387 pomiędzy Ścinawką Górną i Kudową Zdrój. Przecina Góry Stołowe niedaleko Szczelińca Wielkiego wijąc się nad przepaścią. Zbudowana została w latach 1867 – 1870. Liczy 23 km długości, pokonuje około 400 metrów różnicy wzniesień.
Przecinamy asfalt i Drogą nad Urwiskiem (!) a potem Pustą Ścieżką wspinamy się do stóp najwyższej z Gór Stołowych. Już z daleka słyszymy gwar i “szczebiot” dziecięcych głosików. Cóż, jest maj, szkolne dzieci wygnane różnymi egzaminami przeprowadzanymi w ich szkołach, cieszą się wolnością na “obowiązkowych” wycieczkach szkolnych. I rzeczywiście: przy wejściu na szlak do Schroniska PTTK na Szczelińcu Wielkim i do początku trasy turystycznej przez formacje skalne szczytu istny tłum. Jakby kilka szkół usiłowało pokazać piękno przyrody swoim uczniom w tym samym czasie. Upychamy plecaki u pana z kramikiem z oscypkami i ruszamy w górę. Szkoły jeszcze się nie ogarnęły i dzieci ciągle stoją w kolejce do WC. Dobra nasza! Szybko docieramy do schroniska. Ze 150 – metrowej skarpy górującej nad Karłowem widok przepiękny. I ciągle cicho. A że głodni to szybko zamawiamy jedzenie (zaskoczeniem będą dla Was zapewne wersje wegetariańskie jedzenia), kupujemy bilety na trasę turystyczną i uciekamy przed wycieczką szkolną, która właśnie dopada drzwi schroniska.
Szczeliniec Wielki – najwyższy szczyt Gór Stołowych
Dawno temu podczas czytania “Bocznych dróg” Joanny Chmielewskiej zostałam pierwszy raz zabrana w Góry Stołowe. W wyobraźni widziałam te wąskie uliczki pomiędzy skałami, schody wykute w kamieniu, zimne powiewy ze szczelin i mgłę, w której gubi się Tereska. Opis działał na wyobraźnię. I teraz okazało się, że moja wyobraźnia wówczas całkiem nieźle dała sobie radę: tu rzeczywiście tak jest. Aż ciarki przechodzą po skórze. Ciekawe, że do 1945 roku Szczeliniec Wielki nosił nazwę Chyszowa, bo z daleka przypominał chyszę (chatę krytą strzechą). Pierwszy człowiek, o którym wiemy, że w 1576 roku wszedł na jej szczyt był pewien jezuita. Ale tak naprawdę dopiero pod koniec XVIII wieku ten zakątek powoli stawał się popularny. Podobno w 1790 roku rozmyślał na jej szczycie nawet poeta Johann Wolfgang Goethe, a także John Quincy Adams, późniejszy prezydent USA! Głównie jednak do rozwoju turystyki w tym miejscu przyczynił się przewodnik i sołtys Karłowa Franciszek Pabel. W 1790 roku wytyczył trasę po szczycie, a z pieniędzy z opłat za wejście wybudował schody (665 stopni) na wierzchołek. Ponadto ponazywał fantazyjnie wiele skałek. W 1813 roku z okazji obiadu ministra von Hoyma wybudowano tu domek szwajcarski, który później rozwinął się w schronisko PTTK.
Trasa turystyczna po Szczelińcu
Kiedy zaczęliśmy wędrówkę trasą turystyczną po Szczelińcu, bardzo byłam wdzięczna samej sobie, że zostawiliśmy plecaki na dole. Przecisnąć się przez 40 cm szczelinę zwaną “Uchem Igielnym” nie byłoby łatwo. Potem powiało chłodem z “Diabelskiej Kuchni” (bywa, że śnieg leży tu do lipca). Przez “Alkowę” docieramy do najszerszej szczeliny, bo 3,5 m, zwanej “Piekiełkiem”. Nie zasiadamy przy Diabelskim Stole, by zjeść skamieniałe “Winne Grono”, tylko udajemy się do “Czyśćca”, by zasłużyć na platformę widokową “Niebo”. Kawałek dalej w skalnym labiryncie znajdujemy kilkutonowy głaz zwany “Kołyską”, który da się poruszyć jedną ręką! O matko, dobrze, że dalej jest “Fotel” z “Telewizorem”, to można odpocząć. No gdyby tylko nie ta “Kwoka” nad naszymi głowami … Legenda mówi, że raz na sto lat w noc świętojańską znosi ona złote jaja… Jeszcze mijamy mały zwierzyniec skałkowy, by dotrzeć do najwyższych punktów Szczelińca Wielkiego, czyli “Wielbłąda” i “Tronu Dziadka” (919 m n.p.m.). Schodzimy na dół, do plecaków i dziecięcej wrzawy. Góry Stołowe cieszą się naprawdę wielką popularnością.
Błędne Skały – w skalnym labiryncie
Podążamy dalej Głównym Szlakiem Sudeckim. Do Karłowa pod sam sklep z lodami. Rozpraszające! Całe szczęście dzieci zdążyły wykupić prawie całą lodówkę z lodami. Ruszamy asfaltem dalej. Niestety jest to kawałek niezbyt przyjemny, bo droga tłoczna, a pobocza też nie ma za bardzo. Całe szczęście w końcu odbijamy na Lisi Grzbiet i trawersujemy szczyt Skalniaka (915 m n.p.m.) Idziemy długo po płaskim. Zaczynamy mieć już omamy słuchowe. Słyszymy głosy tuż za rogiem, a po dojściu do niego, okazuje się, że nikogo ani nic tam nie ma, tylko kolejna ścieżka. Po strasznie długiej godzinie docieramy do tyłów Błędnych Skał. Tak właśnie, tyłów. Bo od strony od której tu dochodzimy znajduje się wyjście z tego skalnego labiryntu. Główny Szlak Sudecki mija bokiem cały rezerwat. Kiedy dochodzimy do kas i głównego wejścia, okazuje się, że jest już późno i za chwilę zamykają. Rezygnujemy więc tym razem z błądzenia po tutejszych wąskich korytarzach. Przypominam sobie tylko film “Przyjaciel wesołego diabła” kiedy to główny bohater przedzierał się przez Błędne Skały rozwijając/zwijając kłębek nici, by nie zgubić drogi.I jak bohatersko walczył z duchem ciemności. Ok, następnym razem. Przy akompaniamencie gdzieś tam pomrukującej burzy zaczyna schodzić szlakiem czerwonym do Kudowy Zdroju. Czas opuścić Góry Stołowe.
Kudowa Zdrój, Góry Stołowe – atrakcje, czyli co warto zwiedzić:
- Szczeliniec Wielki
- Błędne Skały
- Park Zdrojowy i budynki uzdrowiskowe
- domy zdrojowe z XIX i XX wieku: Dom Zdrojowy, pijalnia wód mineralnych, Stare i Nowe Łazienki
- Muzeum Żaby w budynku Dyrekcji PN Gór Stołowych (ponad 3 tysiące żabich eksponatów)
- Muzeum Zabawek
- barokowy kościół św. Bartłomieja i Kaplica Czaszek w Kudowie-Czermnej
- ruchoma szopka w Kudowie – Czermnej (dzieło Franciszka Stepana, 250 drewnianych figurek poruszanych ręcznie)
- Szlak Ginących Zawodów w Kudowie – Czermnej
- Skansen Kultury Ludowej Pogórza Sudeckiego w Pstrążnej.
Pytania, interpelacje, postulaty, sprostowania – piszcie śmiało w komentarzach 🙂
Musze wreszcie wybrać się w Góry Stołowe. Te formacje skalne robią wrażenie i te nazwy takie bajkowe 🙂 Choć przejazd tą drogą 100 zakrętów już raczej z pogranicza thrillera niż bajki 😉
Wstyd się przyznać ale jeszcze mnie tam nie było. Po przeczytaniu, czuję się zobowiązana nadrobić zaległości 🙂
E tam, po prostu kiedyś może Cię tam los zaprowadzi 😉
Niesamowite ile jeszcze miejsc w Polsce czeka, żeby je odwiedziła 🙂 Człowiek lata po świecie, a swoje podwórko słabo zna. Góry Stołowe dopisane do listy pt. Polska na 2017! Dzięki!
Piękne te formacje skalne – muszę się tam kiedyś wybrać bo widzę, że naprawdę warto (najchętniej wtedy gdy mało wycieczek szkolnych – za dużo hałasu robią 😉 )
Góry Stołowe to wspaniałe miejsce! Zdobyłam Szczeliniec, przeszłam przez labirynt Błędnych Skał, widziałam ruchomą szopkę, Kaplicę Czaszek, odwiedziłam park zdrojowy no i oczywiście Wambierzyce. Niesamowite wrażenia pozostały do dziś! 🙂
Czaszki jeszcze przed nami 😉