
Zerkając przez dziurę w murze …
W poprzednim poście dojechaliśmy Szlakiem Muru Berlińskiego do dawnego przejścia granicznego w Staaken. Dziś wracamy tam, by pokonać ostatni odcinek naszego szlaku, zataczając pełną pętlę wokół Berlina Zachodniego. Może na początek jeszcze raz przypomnę przebieg muru wokół Berlina Zachodniego z zaznaczonymi przejściami granicznymi, łatwiej będzie wam odnaleźć Staaken, miejsce w którym jesteśmy.
Mapa muru berlińskiego z przejściami granicznymi

źródło: https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/c/c8/Karte_berliner_mauer_en.jpg
Mamy dziś szczęście, bo ledwie zaglądam za mury starego wiejskiego kościółka Alt-Staaken spotykam pastora, który właśnie zamyka budynek, ale widząc nas, zaprasza do środka i rozpoczyna oprowadzanie. Rano odbył się tutaj chrzest i właśnie po nim posprzątał. Sam kościółek liczy sobie ponad 700 lat, co oznacza że widział sporą część niemieckiej historii. Posiada też pozytywną kartę z czasów nazistowskich. Ówczesny pastor Johannes Theile i większość parafian należało do tzw. Kościoła Wyznającego (Confessing Church, Bekennende Kirche). Był to ruch w niemieckim anglikańskich kościele sprzeciwiający się Hitlerowi. Działał w latach 1934-45. W Alt-Staaken głoszono krytyczne wobec nazizmu kazania, chrzczono i dawano śluby Żydom w obrządku anglikańskim, by uratować ich od hitlerowców. W latach 1943-45 Theile był także kapłanem w wojskowym więzieniu w Spandau (a tak swoją drogą, to właśnie w tym więzieniu odsiadywali wyroki zbrodniarze hitlerowscy jak Rudolf Hess, Albert Speer i Baldur von Schirach). W 2002 roku szczątki pastora Theile zostały złożone na przykościelnym cmentarzu, a ulica otrzymała jego imię. W granice Wielkiego Berlina parafia Staaken została włączona w 1920 roku. Stąd też w czasie zimnej Wojny kościółek znalazł się strefie granicznej. Wraz z wybudowaniem Muru tuż obok kościoła stanęła betonowa wieża obserwacyjna. Mimo to kościół nie został zamknięty. Wierni zbierali się na msze, jak np. raportowało STASI w wigilię 1988, był “pełen wiernych”. Po zjednoczeniu Niemiec Staaken przyłączono do Berlina. Kościółek poddano renowacji. Wewnątrz włoski artysta Gabriele Mucchi z Mediolanu (ku pamięci wikarego Norberta Rauera) zaprojektował malowidło “Zjednoczenie”, a niemiecki artysta Joachim Bauer je wykonał. Fresk ukazuje dwanaście osób z czasów Reformacji, z różnych wyznań, w tym momencie stojących w miejscu niegdyś dzielącego muru, a zjednoczonych “przez krzyż Chrystusa”. Oprowadzający mnie przemiły pastor wydawał się być niezmiernie dumny z historii swojego kościoła.
Północny Berlin: pomniki ofiar muru berlińskiego i osiedla – ogrody
Po wyjściu z kościoła jedziemy dalej Szlakiem Muru Berlińskiego ładną osiedlową alejką wśród drzew, aż przekraczamy linię kolejową biegnącą w kierunku Hamburga. Pomiędzy tą nitką a jej równoległą siostrą przed I Wojną Światową wybudowaną tutaj miasto – ogród, zgodnie z ideami, które opisałam już w kontekście Giszowca na Śląsku. Z samą linią kolejową związana jest jedna z dość spektakularnych ucieczek. Maszynista Harry Deterling z przyrodnim bratem i 14 innymi członkami rodziny uciekł pociągiem w grudniu 1961 roku do Berlina Zachodniego. Dzień później linia kolejowa została zamknięta całkowicie, tory przy murze rozebrane. Tuż przy drodze mijamy krzyż upamiętniający ofiarę Muru – Willi’ego Blocka. On to w 1966 roku zginął tutaj, próbując po raz trzeci uciec na Zachód. Niestety i tym razem został zauważony, a gdy próbował wrócić zaplątał się w druty kolczaste. Strażnicy strzelali do niego 72 razy. Całą akcję obserwowali i udokumentowali policjanci z Berlina Zachodniego.
Odbijając w lewo w tym miejscu dotrzemy do oddziału dawnego obozu koncentracyjnego Sachsenhausen w Falkensee.
My mijamy rzeźbę Ingo Wellmanna z 2007 roku, upamiętniającą udaną ucieczkę 3 młodych chłopaków w 1987 roku, którzy ubrani w białe ubrania i z białymi drabinami przeskoczyli przez mur. I dalej drogą patrolową wjeżdżamy do lasu w Spandau. Dopiero tutaj wyraźnie zobaczyliśmy ogrom pracy jaki wykonano na 25 rocznicę upadku Muru Berlińskiego. Nie dość, że poprawiono szlak, to postawiono wzdłuż niego mnóstwo tablic informacyjnych i pamiątkowych. I pomników, i szczątków muru w formie pomników, typu Memorial Steinerne Brucke (dwa leżące panele muru z napisem “Ku pamięci ofiar z lat 1961-1989”). Przejeżdżamy teraz też przez tereny, które w czasie blokady Berlina Zachodniego w czasie kryzysu 1948/49, żywiły ludność uprawiającą tu ziemniaki i warzywa. Po drugiej stronie muru za to wciskano ludowi “stonkę zrzucaną przez wroga na pola”, która to zjadała plony. Chodziło podobno o to, że pozostałe w NRD hektary uprawnej ziemi, nie przynosiły wielkich plonów, a przecież nie mogło być winy po stronie gospodarki socjalistycznej. Wroga znaleziono w maleńkich owadach zrzucanych nocami prze imperialnego wroga z samolotów i helikopterów.
Na tych terenach znajdowały się też dwie eksklawy Zachodniego Berlina, czyli miejsca znajdujące się po złej stronie muru (więcej o nich pisałam w poprzednim poście). Tutaj znajdowały się: Fichtewiese i Erlengrund. Wstęp do nich mieli zachodni Berlińczycy, którzy posiadali tu weekendowe domki i ich goście, ale musieli rok wcześniej starać się o pozwolenie od władz NRD. W 1988 roku RFN i NRD wymieniły się ziemiami, i te eksklawy zostały zlikwidowane.
My znów jedziemy wzdłuż brzegów Haweli. Ty razem przy jachtowej przystani w Neuendorf trafiamy akurat na otwartą strażniczą wieżę przygraniczną Nieder Neuendorf, którą uratował miejski archiwista z Henningsdorfu Christoph Schneider. Wieża ma 9 metrów wysokości i składa się z 5 poziomów, z których dostępnych do zwiedzania jest trzy. Z górnej jej części rozciąga się rozległy widok, dzięki czemu strażnicy mogli swobodnie obserwować okolicę, koordynować działalność innych strażników i wież oraz nadzorować elektroniczny system ochrony granicy. Dziś w muzeum znajduje się sporo tablic opowiadających historie tamtych czasów, gadżetów i filmów o powstaniu muru.
W 1937 roku narodowi socjaliści wybudowali w Hohen Neuendorf osiedle w kształcie podkowy z domami z cegły dla oficerów, którzy odnieśli jakieś obrażenia w czasie I Wojny Światowej i ich rodzin. Invalidensiedlung składa się z 50 domów ozdobionych i nazwanych po bitwach lub wojnach (Wojna śląska 1740/42, Wojna Siedmioletnia 1756-63, itp.). Wjeżdżając w sam środek osiedla poczuliśmy się jak na Śląsku w Polsce. Wjeżdżając po kocich łbach w zieleń przejeżdżamy w jedną z kilku stref, które w czasach muru berlińskiego były patrolowane przez psy. Kawałek dalej mijamy zamkniętą niestety wieżę obserwacyjną “Deutsche Waldjugend”. Zachowała się, gdyż tu po upadku muru berlińskiego, nauczyciel z Berlina, o polsko brzmiącym nazwisku Marian Przybilla i nauczycielka z Brandenburgii pomyśleli o jej ocaleniu . I to nie tylko samej wieży, ale tez terenów przyległych – posadzono ponad 80 tysięcy drzew. Dzięki drogom patrolowym i terenom zielonym dość szybko pokonujemy kolejne kilometry. W pewnym momencie na naszym horyzoncie pojawia się nawet wieża telewizyjna na Alexanderplatz. Jedziemy przez rozległe łąki i mokradła. Znów pojawiają się biegacze. Jakiś tatuś z małym synkiem łowi w jeziorku ryby. Sielanka. Całości dopełnia rzeźba “Ptaka berlińskiego” szkockiego artysty George’a Wyllie. Ogromny ptak wygląda ponad mur. Ustawiono ją tutaj z 1 grudnia 1988 roku w czasie gdy Berlin był Europejską Stolica Kultury. Nie mógł on wówczas pozostać w tym miejscu, ale powrócił w 2009 roku w rocznicę upadku muru berlińskiego.
Co ciekawe w tym samym miejscu mijamy Markisches Viertel, ogromne osiedle mieszkaniowe wybudowane w latach 1963-74 dla ogromne ilości ludzi. Ostatecznie skończyło się na 40000 ludzi. Ogromne wysokie bloki szybko otrzymały nazwę “zielone slamsy”, a jeden bardzo wysoki budynek nazywano “długą biedą”. Jednakże sporo osób cieszyło się z zamieszkania tutaj, ponieważ mogli się wyprowadzić z centrum z budynków z toaletami na korytarzach itp. W czasach muru berlińskiego mieszkańcy wywieszali często na balkonach napisy skierowane do strażników granicznych: “Chodźcie do nas”. Kiedy w nocy słyszano strzały ludzie reagowali wywieszając białe prześcieradła.
Pankow – niesforma dzielnica Berlina
Jesteśmy z powrotem w mieście. Posłuchajmy niemieckiej muzyki 😉
Pankow, dzielnica Berlina, w której się znajdujemy, w Niemczech bardzo kojarzy się z NRD. Tutaj mieszkał Prezydent NRD Wilhelm Pieck, czy inna ważne figury jak Ulbricht czy Grotewohl. Została ona też rozsławiona przez niemieckiego rockowego artystę: Udo Lindenberga. W 1983 roku napisał on piosenkę “Sonderzug nach Pankow” (Pociąg specjalny do Pankowa), w której obwinia Ericha Honeckera o zakazanie mu koncertowania w NRD. Oczywiście zaraz zakazano jej grania, co uczyniło ją bardzo popularnym utworem. Pomimo tego i tak jedyny koncert po wschodniej stronie muru udało mu się zagrać na festiwalu “Rock dla pokoju”. NRD-owskie władze chciały użyć festiwalu politycznie: jako sprzeciw wobec amerykańskich baz rakietowych w zachodniej Europie, dlatego zaproszono też artystów ze “zdechłego zachodu”. Udo podczas koncertu nie trzymał języka za zębami i oczywiście głośno powiedział, że nie chodzi o to by zniszczone zostały amerykańskie rakiety, ale i te sowieckie rozmieszczone na wschodzie też. Szybko jego trasa koncertowa w NRD została anulowana. Kilka lat później podczas wizyty Honeckera w Wuppertal Lindenberg podarował mu gitarę z napisem “gitary zamiast broni”. Jego marzenie by przyjechać “pociągiem specjalnym” do Pankowa spełniło się dopiero po upadku muru.
Upadek muru berlińskiego – pierwsze dni
Wkraczamy na tereny pełne historii. Przejeżdżamy pod mostem bornholmskim. Zanim wybudowano mur dzielący Berlin pociągi i tramwaje dość swobodnie przejeżdżały przez strefy alianckie. Jednak większość tych pociągów w pewnym momencie stało się pociągami – widmami, ponieważ zachodni Berlińczycy rozpoczęli bojkot komunikacji, z której zysk trafiał do kieszeni władz NRD (i do budowy zasieków). Po wybudowaniu muru berlińskiego przejazdy zamknięto. Most bornholmski ponownie został użyty do przejazdu tramwaju dopiero w 1995 roku. Ale to tutejsze przejście graniczne między Berlinem Wschodnim a Zachodnim jako pierwsze zostało otwarte wieczorem 9 listopada 1989 roku. Pierwszy NRD-ski obywatel przeszedł przez nie bez okazywania dokumentów o godzinie 21.20, a następnie dowódca posterunku podniósł szlaban całkowicie mówiąc “Zostaniemy teraz zalani”. 20000 obywateli ze Wschodu zostało powitanych szampanem. Tuż obok znajduje się Plac 9 listopada. Nazwa nie jest przypadkowa, gdyż to tutaj właśnie rozpoczęło się “otwieranie” muru – upadek muru berlińskiego. I to tutaj właśnie i w pobliskim Mauer Parku, na 25 rocznicę wybudowano kompleks mający upamiętniać wydarzenia z czasów Zimnej Wojny oraz upadek muru berlińskiego.
Nasz rowerowy Berliner Mauerweg prowadzi nas przez sam środek tego miejsca pamięci. NA placu znajdziemy 23 drzewa i linię czasu tworzoną przez zardzewiałą stal i tablice z fotografiami, które mają oddawać emocje z momentu obalania muru berlińskiego. Idąc od północy jakby cofamy się do tamtego dnia, w porządku chronologicznym idziemy od godziny 9 do 12. Drzewka wiśniowe tworzą wrażenie tłumu idącego jakby w kierunku mostu. Mauer Park leży wzdłuż Bernauer Strasse. Przez 28 lat biegł tu mur berliński, na zakręcie, na środku drogi stała platforma obserwacyjna, z której wielu berlińczyków i turystów zaglądało “za mur, na Wschód”. Stoi tutaj mnóstwo tablic dokumentujących wydarzenia po 13 sierpnia 1961 roku, niektóre z filmikami. Pokazują ludzi usiłujących uciec na zachód z górnych pięter swoich domów stojących tuż przy murze. Widzimy np. NRD-ską policję prowadzącą pod rękę 77-letnią Friedę Schulze, która została złapana podczas próby skoku z okna. W północnej części Bernauer Strasse stoi pomnik z nazwiskami ofiar Muru. Na bocznej ścianie budynku i na tablicach widzimy też jedno z słynnych zdjęć dokumentujących ucieczki. Tu mamy ucieczkę policjanta Konrada Schumana, który przeszedł przez zasieku z drutu dwa dni po budowie muru. sfotografowaną przez Petera Leibinga. W roku 2000 ponownie odkryto “Tunel 29” pomiędzy domami przy Bernauer nr 73 i Schonholzer nr 7. Tędy 14 września 1962 roku uciekło 29 mieszkańców z Berlina Wschodniego. Ucieczka ta została sfilmowana przez amerykańską telewizję NBC (możemy obejrzeć ten film na elektronicznych wyświetlaczu). Kawałek dalej tablice informują nas o innym podkopie “tunelu 57”, którym uciekło 57 osób. Przy ulicy stał też Kościół Pojednania. Niestety nie miał on zbyt wiele szczęścia, nie dość, że źle stał to jeszcze miał kłującą wrażliwe sowieckie uszy nazwę. I doczekał się w 1985 roku całkowitego zniszczenia. Po upadku muru berlińskiego parafia wybudowała w tym miejscu owalny budynek ku pamięci zniszczonego kościoła, a w 1999 roku zakończono budowę Kaplicy Pojednania. Dziś od środy do piątku w samo południe odbywa się tu msza pamięci ofiar muru, na każdej z nich czytana jest biografia jednej takiej osoby. Pomnik pamięci tego okresu historii Niemiec rozciąga się i dalej: stalowy mur berliński, trawniki, makiety opowiadają trudną historię.
Nam zostało do pokonania ostatnie 6 km. Ulicami Berlina docieramy na Chausseestrasse, na której również znajdowało się przejście graniczne dla Berlińczyków z Zachodu. Próbujemy tu znaleźć “znaczki małych królików” autorstwa Karla Sachse. Mają one przypominać, że w czasie podzielonych Niemiec i Berlina tylko króliki mogły poruszać się między dwoma częściami miasta swobodnie niezauważane (patrz poprzedni post i film “Królik po berlińsku”). Niestety pół ulicy było w remoncie i nie udało nam się zobaczyć żadnego 😉
Jesteśmy w centrum Berlina. A że już pisałam o Bundestagu, to nie będę do tego tematu wracać. Zatrzymamy się na chwilę przy Bramie Brandenburskiej. To ona była najbardziej znanym symbolem podzielonego Berlina. Burmistrz Berlina a później Prezydent RFN Richard von Weizsacker mawiał, że “Kwestia niemiecka tak długo pozostaje otwarta, jak długo zamknięta jest Brama Brandenburska”. To zdjęcia stąd, ludzi siedzących na murze berlińskim, obiegły cały świat. Sama brama została wybudowana w latach 1788-1791 przez Karla Gottharda Langhansa, któy wzorował się na ateńskich Propylejach. Była też pierwszą budowlą klasycystyczną. W założeniu była bramą pokoju symbolizującą zwycięstwo w długiej wojnie Fryderyka II. Szlak Muru Berlińskiego prowadzi dalej przy Pomniku Holokaustu, do Potsdamer Platz. A tu zaczynaliśmy 😉
W ten oto sposób w trzy dni w bardzo niespieszny sposób obejrzeliśmy sobie Berlin od innej niż do tej pory. Chociaż hałaśliwego, zatłoczonego przez turystów miasta tez trochę było, to Szlak Muru Berlińskiego pokazał nam też jego zewnętrzne granice. Podążając nim nie tylko dopracowaliśmy (przynajmniej ja) wiadomości o powojennej Europie, o podzielonych Niemczech i Berlinie, o tym strasznym murze berlińskim, który zbudowano tak szybko, by potem dzielił przez lata. Nie bądźmy głupi po raz kolejny.
Pytania, interpelacje, postulaty, sprostowania – piszcie śmiało w komentarzach
Wspaniale to opisałeś! Tyle nieznanych faktów dotyczących tych granicznych miejsc, których próżno szukać w internecie. Dziękuję!