Lanzarote jest czarna. Czarny to kolor starej lawy i wulkanicznego pyłu. W pęknięciach skorupy próbują przeżyć kaktusowate rośliny. Gdy tylko spadnie jedyny w ciągu całego roku deszcz natychmiast przechodzą cały proces rozwojowy od kwiatka do nasionka. Na brzegach wulkanów walczy z wiatrem trochę zbrązowiałych mchów i porostów. Tak wyglądałaby Lanzarote dzika, bez człowieka. Ale taka nie jest.
Haria – Dolina Tysiąca Palm – bo obowiązkiem ojca jest zasadzić drzewo
Jednak Lanzarote bezludną wyspą nie jest. Pierwotnie zamieszkiwali ją Guanczowie, później przybyli tu Hiszpanie, dzisiaj Kanaryjczycy. I każdy z nich grzebał w tej czarnej ziemi. Guanczowie mieli najlepiej, bo w ich czasach ziemie tutaj były żyzne. Dopiero ogromne wybuchy wulkanów w XVIII wieku przykryły wszystko grubą warstwą zastygającej magmy i pyłu. Spora część mieszkańców Lanzarote opuściła wówczas wyspę. A Ci co pozostali przystosowali się do nowych warunków życia. I to całkiem nieźle. W okolicach Harii powstało najbardziej “zalesione” miejsce na wyspie – Dolina Tysiąca Palm. Kiedy na wyspie rodził się chłopiec rodzic musiał zasadzić dwie palmy, natomiast po urodzinach dziewczynki taki ojciec dokładał do palmowego lasu jedną sadzonkę. Dzięki temu dziś jest tutaj jak na Lanzarote bardzo zielono. Nie jestem pewna, czy tych palm jest aż tysiąc, ale na pewno sporo.
Aloes – złoto Wysp Kanaryjskich
Moja babcia miała sporo doniczek z aloesem na parapecie. Produkowała z nich jakieś tajemnicze lecznicze mikstury. Dzisiaj w internecie znajdziecie miliony stron o aloesie i jego właściwościach. A podobno działa on przeciwbólowo, odkażająco i jeszcze nawilża skórę. Samo zdrowie! I świetni rośnie na Wyspach Kanaryjskich. Na Lanzarote z pewnością nie przegapicie dużych pól, na których w równych rzędach rośnie aloes. Zielony kolor wyraźnie odcina się od czarnej ziemi. Na takich farmach zazwyczaj znajduje się “Muzeum Aloesu“, czyli miejsce, gdzie można co nieco dowiedzieć się na temat tej rośliny, produkcji i oczywiście kupić kosmetyki z aloesem. Wejście do nich jest najczęściej bezpłatne. W miastach i miasteczko zawsze znajdzie się też jakiś sklep z aloesem. Warto do nich zajrzeć, bo ceny są tu niższe niż w analogicznym sklepie na lotnisku.
Lanzarote wino o smaku wulkanu z La Geria
La Geria to taki dziurawy kawałek Lanzarote. Dolina wygląda kosmicznie – pełna małych kraterów – zagłębień w czarnym żużlu. Wgłębienia są pięknie okrągłe i ciągną się równymi rzędami aż pod szczyty wulkanów. To taki sposób rolników z Lanzarote na nieurodzajne wulkaniczne gleby. Dziura jest to po, by korzenie rośliny miały bliżej do tej bardziej żyznej ziemi znajdującej się pod wulkanicznym pyłem. Zagłębienie i murek z kamieni ochraniają wątłe rośliny przez wiatrem. A na wyspie potrafi wiać! Te murki nazywają się zocos. A potem okazało się, że ten czarny żużel nie jest jednak tak bezużyteczny: przepuszcza deszcz i rosę głębiej i zarazem chroni niższe warstwy ziemi przed nagrzaniem i parowaniem. I zaczęto pokrywać czarną warstwą (od 2 do 60 mm) lapilli (albo picon – to nazwa dla tego żużlu) nawet te urodzajne pola. Dzięki temu ziemniaki, cebula czy melony mogą swobodnie rosnąć bez dodatkowego nawadniania.
Malvasia Volcanica – wino, w którym chciał utonąć angielski książę
La Geria to rozległe uprawy winorośli w takich właśnie czarnych dołkach. Powstaje tu legendarne wino Malvasia. Malvasia to winny szczep, którego uprawa sięga czasów antycznej Grecji. Nazwę zawdzięcza miastu Monemvasia na Peloponezie. Roślina ta lubi ciepłe rejony z małymi opadami. Podobno George, książę Clarence i brat króla Anglii Edwarda IV, poprosili o śmierć przez utopienie go w tym winie, gdy był wieziony w Tower of London za zdradę. Szekspir w swych utworach kilkakrotnie rozpisywał się też o kanaryjskich winach. Na Lanzarote uprawia się szczep Malvasia Volcanica, który wyróżnia się tym, że jest to roślina pełzająca (po ziemi w zagłębieniu, a nie pnąca się w górę). Jadąc wzdłuż drogi LZ-30 między (Mozagą a Ugą) przecinającej dolinę po prawej i lewej stronie będziecie mijać darmowe muzea wina z degustacją i sklepikiem. Warto się zatrzymać, obejrzeć piwnice z wielkimi beczkami. Kieliszek wina w takim miejscu to około 2 euro, cena za butelkę regionalnego wina zaczyna się od 10 euro. My zatrzymaliśmy się w Bodegas Rubicon.
Lanzarote wino i aloes – mapa darmowych muzeów i winiarni
Pytania, interpelacje, postulaty, sprostowania – piszcie śmiało w komentarzach 🙂
Wiatr ma tylko swoją zaletę dając oddech dla dużych temperatur, dodam jeszcze że warto kupić ronmiel, rum z miodem obłędny 🙂
Lanzarotte jest piękne, wystarczy pożyczyć auto i jeeeeechać dookoła. Świetna sprawa, super widoki. Może czasem za mocno wieje ale to już kwestia gustu;)
O tak, wiatr we włosy i po wulkanach albo lawie 😉 Kosmiczny krajobraz i przeżycia!