Mężczyzna w poplamionych drelichach biegnie po skorupie pola lawowego, a za nim brązowy pies na niebotycznie długich łapach. Facet po czterdziestce, pies w wieku trudnym do określenia, lawa – setki lat. Dzień jest słoneczny, ale zarazem wietrzny, jak większość dni na Lanzarote. I jak co dzień, Cesar Manrique zmierza do swojej pracowni. Są lata 60-te XX wieku. Lanzarote wyludnia się, ludzie uciekają na kontynent albo emigrują w inne części świata. Bardzo biedni mieszkańcy Wysp Kanaryjskich, którzy zostali, upatrują ratunku w rozwoju turystyki na Wyspach Kanaryjskich. Pomysł ten pochodzi od generała Franco, który rządzi Hiszpanią. I wprowadza go w życie bardzo skutecznie, zmieniając na zawsze oblicze tej części świata. Jako pierwsi na wyspy szczęśliwe docierają turyści ze Skandynawii, później z Wielkiej Brytanii i Niemiec. Tłumnie zalegają nad basenami w hotelach molochach, wyrastających jak grzyby po deszczu.
Casa del Volcano w Tahiche
Powyższa historia pochodzi z filmu “Taro” (można go obejrzeć w muzeum lub kupić go tam na DVD). Manrique opowiada, że podczas jednego z takich spacerów zauważył wyrastające z jednej z dziur w polu lawowym zielone drzewo. I to natchnęło go do budowy w tym miejscu domu. Postanowił wykorzystać naturalnie tunele lawowe i bąble powietrzne w projekcie domu. I tak powstała Casa del Volcano w Tahiche – dom artysty. Budynek wtopiony w otoczenie, a nawet z nim stopiony. Dom mieści się w pięciu bańkach lawowych (podczas wybuchu wulkanu w rzece lawy powstawały bąble powietrze). Lawa wlewa się tu przez okna do środka, tworzy ściany w przeróżnych pomieszczeniach. W naturalnych tunelach lawowych wybudowano schody, korytarze, pomieszczenia do odpoczynku czy do grillowania. Fragmenty lawy zostały ujarzmione, wygładzone i pomalowane na biało. To tu to tam w zagłębieniach posadzono kaktusy. W jednej jamie jest basen, w drugiej jadalnia z okrągłym stołem i grillem w kolejnym salon z wbudowanymi w podłoże kanapami. Naturalne szczeliny w lawie zapewniają wentylację. W górnej części rezydencji (jedyne 1800 mkw ;)) wystawiane są prace artysty i film. Cesar Manrique mieszkał w niej od swojego powrotu z Nowego Jorku w 1968 do 1988.
Godziny otwarcia: codziennie (oprócz 1 stycznia) 10-18, bilet wstępu: dorośli 8 €, dzieci (poniżej 12 lat) 1€, bilet łączony do Muzeum Casa del Palmeral w Harii + Casa del Volcano w Tahiche wynosi 15€
Architektura organiczna – nurt w architekturze modernistycznej, głoszący iż architektura powinna być kształtowana w analogii do natury. Za ojca tego stylu uważany jest Frank Lloyd Wright. Najważniejsze było dopasowanie budynku do miejsca i czasu, by domy w naturalny sposób stanowiły element krajobrazu. Charakterystyczne dla niej są płynne linie, naturalne materiały i wpasowywanie budowli w otoczenie. Szczyt rozwoju tego stylu to połowa XX wieku. Najważniejsze w projektowaniu: specyfika miejsca, potrzeby klienta i naturę materiałów.
Cesar Manrique – artysta, który uratował Lanzarote
Uporządkujmy najpierw biografię artysty. Manrique urodził się w 1919 roku w zamożnej rodzinie. W 1938 poszedł na ochotnika do wojska generała Franco. Po roku wrócił z wojny i zajął się sztuką. Podobno nie za bardzo chciał rozmawiać o tym co się przez ten czas działo. Potem pojechał studiować na Akademii Sztuk Pięknych w Madrycie. Poznał tam Picassa, Miro i Dalego, co oczywiście wpłynęło na jego ówczesny styl. I wyjechał do Ameryki. Nie pokochał jej, bo w 1968 roku wrócił na Lanzarote. A przecież jego prace wystawiano w Muzeum Guggenheima, a Andy Warhol bardzo chciał by się przyłączył do jego trupy. Akurat na Wyspach Kanaryjskich zaczęła rozwijać się turystyka. Szał ogarnął różnej maści inwestorów w budowie hoteli – kolosów w najbardziej dzikich i malowniczych zakątkach wysp. Całe szczęście na Lanzarote znalazła się grupa ludzi, której kierunek zmian niekoniecznie przypadł do gustu. Szczególnie zaangażował się w walkę o zachowanie naturalnego krajobrazu wyspy Cesar. Długo walczył, by mieszkańcy zrozumieli, że mają skarb który trzeba pielęgnować. Że ich wyspa to nie tylko “kupa popiołu i kozie bobki”. Mówił:”Kiedy wróciłem z Nowego Jorku, przybyłem z zamiarem przekształcenia mojej rodzinnej wyspy w jedno z najpiękniejszych miejsc na świecie, ze względu na nieskończone możliwości, które Lanzarote miała do zaoferowania … Zrobiłem to, aby pokazać Lanzarote światu.” Fernando Gómez Aguilera, dyrektor Fundacji Cesar Manrique mówi o nim: “Cesara Manrique nie da się zrozumieć bez Lanzarote; Lanzarote nie da się pojąć bez Cesara Manrique “.
Jak się buduje na Lanzarote? Zasady Manrique
Ostatecznie udało się Cesarowi wypracować z władzami zasady zabudowy wyspy: żadnych bilbordów i tablic reklamowych, żadnych hoteli molochów. Powiedział “”Myślę, że to pierwsze miejsce w Europie, gdzie wszystkie reklamy zostały usunięte z krajobrazu. Kiedyś chodziłem nocą niszcząc reklamy. Mamy reklamę w prasie, radiu, telewizji i także kiedy idziesz zobaczyć naturę? Nie! Dosyć!”
Budynki hotelowe mogą stać w konkretnych miejscach i mają ograniczone gabaryty. Zakaz plastikowych okien czy blachy: tradycyjne budownictwo z materiałów dostępnych na wyspie używanych od dziesiątków lat. Niskie domy malowane mają być na biało. Okiennice wewnątrz wyspy mają mieć kolor zielony, te nad oceanem kolor niebieski.
Odcisnął swoje piętno nawet w budowie dróg na Lanzarote. Drogi na wyspie poza terenem zabudowanym nie są zbyt szerokie. A jeśli chcielibyście się nimi przespacerować z jakiegoś powodu to nie uraczycie pobocza. Lawa spływa bezpośrednio na drogę, kaktusy kładą się na asfalt, wpełzają na niego, wiatr nawiewa żółty piasek prosto znad morza. A tam gdzie w lawie była wyrwa – mamy naturalne rowy. Cesar przekonał wszystkich, że drogi powinny być jak dywan położony na naturalny krajobraz. Powinny z nim współgrać. I póki co współistnieją.
Według niego Lanzarote miała być wyspą elitarną. Turyści mieli czekać w kolejce, by móc tu przyjechać. 25 września 1992 r. Manrique zginął w wypadku samochodowym. Sporo jego pomniejszych idei przetrwało do dziś. Ale nie udało mu się zatrzymać natłoku turystów.
Casa del Palmeral w Harii – dom i pracownia Manrique artysty
W latach 70-tych Manrique kupił zrujnowaną farmę w Harii w Dolinie Tysiąca Palm. W 1986 zaczął ją remontować łącząc tradycyjną kanaryjską architekturę z nowoczesnymi rozwiązaniami. Mieszkał w nim od 1988 roku do śmierci. Do środka wchodzi się przez dwa małe dziedzińce (na pierwszym kupuje się bilety wstępu). W 2013 roku dom został otwarty dla publiczności jako muzeum artysty. Wchodzimy do salonu, kuchni, zerkamy do łazienki czy na patio. Wszędzie otaczają nas pamiątki po Cesarze: książki, płyty, dzieła. Sporo tu drewna, które dodaje szyku całemu domowi, ociepla go i uczłowiecza. Jest to jedyne miejsce ze wszystkich na Lanzarote zaprojektowanych przez Manrique, które ma przytulny, rodzinny charakter. Takie bardziej osobiste. Studio znajduje się w oddzielnym budynku budynku. Pozostawiono je tak, jak wyglądało w chwili śmierci Manrique: pędzle, farby, sztalugi i niedokończone obrazy.
Godziny otwarcia: codziennie (oprócz 1 stycznia) 10.30-18, bilet wstępu: dorośli 10 €, dzieci (poniżej 12 lat) 1€, bilet łączony do Muzeum Casa del Palmeral w Harii + Casa del Volcano w Tahiche wynosi 15€ UWAGA: nie wolno tu robić zdjęć!
Centra kultury i sztuki na Lanzarote projektu Cesara Manrique – które warto zwiedzić?
Miał szczęście Manrique, że był artystą. Artystom na więcej się pozwala i więcej się wybacza. Mogą mieć zwariowane idee i na dodatek jeszcze wcielać je w życie. To i niesamowita charyzma pozwoliły Cesarowi odnieść wówczas sukces. Przekonać władze oraz mieszkańców wyspy, że to może się wszystkim opłacać. Że zachowanie naturalnego krajobrazu wyspy przyniesie równie dużo pieniędzy co wielkie hotele. Dzisiaj na Lanzarote coraz częściej odchodzą od wypracowanych przez niego kompromisów. Wystarczy przejechać się z lotniska do Arrecife. Są i banery, i bloki i hotele. Albo udać się do “kurortu” Playa Planca na południu wyspy. Jest zabudowane, zaśmiecone, przeludnione i paskudne jak nasze Zakopane. Ale wracając do naszego architekta lanzaroteńskiego krajobrazu: widocznym śladem jego działalności na wyspie są porozrzucane centra kultury sztuki i rekreacji (CACT Lanzarote), które mają na celu właśnie zachowanie i obronę wartości wyspy uznanej za Rezerwat Biosfery UNESCO i Geopark, A przede wszystkim edukację ekologiczną. Pierwszym z centrów był Jameos del Agua.
Jameos del Agua – gdzie wulkan wyjrzał na powierzchnię
La Corona to bardzo stary wulkan. Ostatni raz wybuchł jakieś 3-5 tysięcy lat temu. Popioły przykryły wyspę. Lawa popłynęła doliną po wschodniej strony wyspy jak korytem. Dlatego dzisiaj znajduje się w tej części Lanzarote ogromne stare pole lawowe. A na nim przeróżne formacje skalne: jaskinie, tunele i szczeliny. Całość porastają kaktusy i sukulenty. Krajobraz podobny jest do islandzkiego, tyle że jest zasuszony. Ale wystarczy jeden dzień deszczu,by całość nagle pokryła się dywanem drobnych listków. Kiedy wędrowaliśmy rano ścieżką z plaży na autobus do Orzoli wyglądało to niesamowicie. Tyle życia!
Cesar Manrique postanowił przekuć te tony niby nieprzyjaznej ludziom lawy w przynoszący pieniądze biznes turystyczny. Wziął pod lupę tunel lawowy. W kilku miejscach zawalił się dach tunelu co dało łatwy dostęp do trzech grot: Jameo Chico, Jameo Grande i Jameo Redondo. Jameo, w języku Guanczów (pierwotnych mieszkańców Lanzarote) to właśnie tunel z zawalonym dachem. Budowę rozpoczęto w 1966 od Jameo Chico, w którym obecnie znajduje się sala koncertowa. Najpierw schodzimy po schodach do części z naturalnym jeziorkiem, w którym mieszkają słynne ślepe kraby albinosy wielkości 1 cm. Naprawdę trudno je dostrzec 😉 Mijamy jameo z białym basenem z lazurową wodą (w którym kąpać może się jedynie król Hiszpanii) i małym kaktusowym ogrodem. Można tu pohasać, posiedzieć w cieniu albo schodami dostać się do audytorium czy sal z historią wulkanów na Wyspach Kanaryjskich i na całym świecie (można np. z tablic wyczytać, że najmniejsza erupcja na świecie miała miejsce na Islandii i liczyła 1 m3 lawy). I właśnie to, że na Lanzarote jest 108 wulkanów, a nie 300 jak się utarło w internecie.
Godziny otwarcia: codziennie 10-18.30, dodatkowo we wtorki i soboty otwarte do 00.30 – na koncerty dodatkowo płatne, bilet wstępu: dorośli 9,5 €, dzieci (7-12 lat) 4,75 €, po godzinie 15 zniżka na bilet wynosi 20%
Cueva de los Verdes – zielona jaskinia, która nie jest zielona
Jaskinia de los Verdes to także wytwór wulkanu La Corona. Podczas wybuchu sprzed tysięcy lat lawa wylewała się z wulkanu, powierzchnia zastygała, a pod skorupą zostawało wolne miejsce. Powietrze rzeźbiło w lawie pomieszczenia. Czterysta lat temu ludzie ukrywali się w nich przed piratami przypływającymi z północy Afryki. Później używali jej pasterze. I to właśnie od nazwiska jednej z pasterskich rodzin jaskinia otrzymała nazwę Zielonej. A potem w latach 60-tych Jesus Soto i Cesar Manrique na polecenie władz przerobili ją na atrakcję turystyczną. Ogromne 50 osobowe wycieczki oprowadzane są po jaskini określoną ścieżką. Bo Jesus Soto skupił się na światłach i cieniach, które podkreślają potęgę i urodę natury. A na koniec przygotował niespodziankę. Najpierw wędrujemy korytarzem dolnym. Po drodze nacieki na skałach wyglądają jak w naszych jaskiniach stalaktyty. Jednak te nie powstały z nacieków, bo tu nie ma wody, przynajmniej na razie. Te nacieki powstały podczas erupcji wulkanu. Gazy w płynącej lawie powodowały wybuchy i wyrzucały płynną lawę do góry. Lawa rozbijała się o skorupę/sufit tunelu, a potem kapały pod wpływem grawitacji zastygając w sople. Przyjrzyjcie się im koniecznie! Na końcu dolnego korytarza znajduje się sala koncertowa (dosyć często odbywają się w niej imprezy, bilety minimum 50€ ). A na górnym korytarzu niespodzianka na koniec wycieczki… Ale o tym musicie przekonać się sami 😉
Godziny otwarcia: latem 1.07-30.09 10-19, zimą od 10.00 do 18, bilet wstępu: dorośli 9,5 €, dzieci (7-12 lat) 4,75 €, z tym że po 15 dostaniecie 20% zniżki na bilet
Mirador del Rio – kawa na krawędzi świata
Północny koniec Lanzarote to zapierający dech w piersiach 22 kilometrowy klif Risco de Famara. W tym ciągu znajduje się najwyższy na wyspie punkt Las Peñas del Chache, wysoki na 671 m n.p.m. Z klifu startują paralotniarze. W poprzek wędrują aktywni niemieccy emeryci.U jego stóp na wodzie pełno surferów na deskach czeka na idealną falę (tak tu wieje). Na złocistym piasku przy dobrej pogodzie mnóstwo plażowiczów. Z dołu wkomponowany w ścianę klifu punkt widokowy Mirador del Rio otwarty w 1973 roku jest praktycznie niewidoczny. Cesar Manrique stanowisko armatnie zamienił w restaurację na wysokości 475 m n.p.m. Dwa wielkie okna są jak para oczu spoglądająca na pobliską La Graciosę. Zwróćcie uwagę na uniformy kelnerów, one także zostały zaprojektowane przez hiszpańskiego artystę. Pijać kawę można tu delektować się widokiem. U stóp klifu leży pole salin, istniejące tu jeszcze za czasów rzymskich. Dalej za cieśniną zobaczycie całą wysepkę La Graciosa, przy dobrej widoczności przyjrzycie się wiosce, portowi i każdemu wzniesieniu czy plaży. A jeśli nie macie ochoty na kawę z widokiem, to tuż poniżej parkingu przy Mirador del Rio jest ścieżka, którą polecamy przespacerować się wzdłuż klifów z takim samym widokiem jak z restauracji. Za darmo!
Godziny otwarcia: latem 1.07-30.09 10-18.45, zimą od 10.00 do 17.45; bilet wstępu: dorośli 4,75 €, dzieci (7-12 lat) 2,4 €
Park Timafaya – diabeł śpi w Górach Ognia
Lanzarote to wyspa wulkanów. Znajduje się tu ich aż 108 (nie 300 jak błędnie podaje większość internetowych źródeł) Park Narodowy Timafaya obejmuje jedno z największych pól lawowych na świecie. Przez sześć lat od 1730 roku trwała tu nieustająca erupcja, która pokryła jedną czwartą wyspy. Hektary pól uprawnych i 11 wiosek zniknęło całkowicie pod lawą. Mieszkańcy nie widząc końca erupcji wyjeżdżali z wyspy. Manrique i tutaj zagospodarował teren tak, by można było uprawiać w miarę zrównoważoną turystykę. Pośrodku parku na Islote de Hilario stoi restauracja El Diablo – okrągły taras tylko szybą oddziela nas od księżycowego krajobrazu. Wokół roztacza się 200 km2 pola lawy. Pod nim drzemie 25 wulkanów. W restauracji projektu Manrique podawane jest mięso pieczone na cieple pochodzącym z wnętrza ziemi, z wulkanu. Na zewnątrz od czasu do czasu do metalowej dziury jakiś pracownik wlewa wiadro wody, która natychmiast wybucha parą jak gejzer. Wrzucona w dziurę kupka zasuszonych sukulentów szybko zaczyna się dymić i zajmuje ogniem. Około kilkudziesięciu centymetrów pod ziemią temperatura sięga 60-80 stopni C. Dziesięć metrów głębiej to już 450 stopni. Niestety po parku można poruszać się tylko siedząc w autobusie (wycieczka w ramach biletu). W środku śmierdzi spalinami, szyby są brudne a autobus porusza się góra dół po ostrych zakrętach Ruta de los Volcanes. Można szybko nabawić się choroby lokomocyjnej. I piękne widoki odchodzą na drugi plan 😉
Godziny otwarcia: latem 1.07-30.09 9-18.45, zimą od 9 do 17.45, bilet wstępu: dorośli 10 €, dzieci (7-12 lat) 5 €, po godzinie 15 zniżka na bilet wynosi 20%
Nie dotykaj! Czyli Jardin de Cactus – Ogród kaktusów projektu Manrique
Na Lanzarote uprawa roślin to wyzwanie. Powulkaniczne gleby i skromne opady raczej nie sprzyjają bujnej roślinności. Co innego kaktusy, te dają radę żyć wszędzie gdzie ciepło. Niestety kaktusami wyżywić się nie da. Chociaż z dżem z opuncji robią tu naprawdę pyszny! Mieszkańcy Guatizy wykorzystali kaktusy w jeszcze inny sposób – do uprawy koszenili, czerwonego barwnika dodawanego do jedzenia czy szminek. Dactylopius coccus to czerwiec kaktusowy, okropny pluskwiak, hodowany właśnie na kaktusie wyglądającym jak opadające uszy królika (na opuncji). Potem specjalną łyżką zbierano robale, które po zgnieceniu dawały barwnik czerwony. Szczęście czy nieszczęście, obecnie stosuje się sztuczny odpowiednik koszenili. Plantacje na Lanzarote przestały być opłacalne. I właśnie tutaj, w nieczynnym kamieniołomie, Cesar Manrique w latach 70-tych zaprojektował ogród kaktusów. A pośrodku ogrodu odrestaurowany młyn – wiatrak. Czyli same symbole Lanzarote! Budowę trwała jednak bardzo długo, bo aż do 1990 roku (może kaktusy musiały urosnąć). W każdym bądź razie było to ostatnie wielkie dzieło Manrique. Jardin de Cactus to otoczony wysokim murem okręg (być może tak Cesar chciał nawiązać do kraterów wulkanicznych charakterystycznych na wyspy). W ogrodzie rośnie około 4500 okazów 450 różnych gatunków, z 13 różnych rodzin kaktusów z pięciu kontynentów. Imponujące?! Spora część z nich przewyższ wzrostem człowieka. Można spacerować po okręgu po tarasach, albo przeciąć ogród pełen kaktusów w poprzek i posiedzieć w … restauracji zlokalizowanej u stóp wiatrakach. Turysta nasz pan!
Godziny otwarcia: latem 1.07-30.09 9-17.45, zimą od 10.00, bilet wstępu: dorośli 5,8 €, dzieci (7-12 lat) 2,9 €
Museo del Campesino – pełen atrakcji dom rolnika z Lanzarote
W geograficznym centrum Lanzarote w San Bartolome sterczy Monumento a la Fecundidad: piętnastometrowa rzeźba stworzoną przez Manrique przy użyciu zbiorników na wodę z łodzi i elementów żelaznych i cementowych. W ten sposób pomnik nie pozwala przejeżdżającym pominąć Museo del Campesino. To taki hołd złożony wszystkim rolnikom z wyspy, którzy poza uprawą winorośli i kaktusów nie mają tu za wiele do roboty (oczywiście to skrót myślowy, osobiście widzieliśmy wykopki ziemniaków tuż przed Bożym Narodzeniem). Tradycyjne domy, z białymi ścianami i zielonym drewnem, kryją w sobie warsztaty tradycyjnego kanaryjskiego rolnictwa i rzemieślnictwa, sklepik z pamiątkami i oczywiście … restaurację. W środku można napić się kawy, zjeść albo nauczyć się przygotowywać tradycyjny kanaryjski sos moho czy też wyplatać koszyki (za niewielką dopłatą 3€)
Godziny otwarcia: latem 1.07-30.09 9-17.45, zimą od 10.00, wejście za darmo, za dodatkową opłatą uczestnictwo w warsztatach
La Casa Amarilla w Arrecife: dla pasjonatów historii Lanzarote
W dosyć paskudnym Arrecife, niedaleko oceanu przy ulicy León y Castillo stoi dwukondygnacyjny eklektyczny budynek z 1920 roku, który niegdyś służył radzie miejskiej. Dziś na parterze znajdują się wystawy czasowe wyżej biura CACT. Elewacja budynku pokryta jest zielonymi i ochrowymi glazurowanymi dachówkami, stąd też nazwa budynku. Całość znajduje się przy dosyć ruchliwym deptaku, jednak do środka niewiele osób zagląda. Bo też i nie ma za czym. Jest to miejsce dla wyjątkowych entuzjastów historii Lanzarote.
Godziny otwarcia: 10.00-14, bilet wstępu: dorośli 2 €, dzieci (7-12 lat)za darmo
Międzynarodowe Muzeum Sztuki Współczesnej-Castillo de San José
Kolejne centrum kultury i sztuki w Arrecife, które możecie spokojnie pominąć. Chyba że jesteście wielbicielami twórczości Cesara Manrique i sztuki współczesnej. Castillo wybudowano w XVIII wieku na rozkaz króla Karola III na szczycie urwiska castillo było kluczowym punktem dla obrony Arrecife. Miało bronić miasta, ale szybko okazało się niepotrzebne. César Manrique przekonał więc władze wyspy do przekształcenia dawnej twierdzy w galerię sztuki i tak w 1976 roku powstało tu Międzynarodowe Muzeum Sztuki Współczesnej.
Godziny otwarcia: 10-20, bilet wstępu: dorośli 4 €, dzieci (7-12 lat) 2 €
Museo Atlantico – podwodne muzeum Lanzarote
Niesamowite muzeum (przynajmniej w teorii) położone 12 metrów pod wodą. Są to zatopione, przytwierdzone do dna rzeźby ze specjalnej biomasy. Mają one tworzyć sztuczną rafę koralową. Miejsce, gdzie jest ono zlokalizowane, czyli Bahía de Las Coloradas wybrano ze względu na fizyczne cechy tutejszego dna morskiego. Muzeum ma powierzchnię 2,500 metrów kwadratowych. Niestety wstęp do niego mają tylko nurkowie. Autorem muzeum jest Jason deCaires Taylor. Stworzył on tajemnicze podwodne światy, w których sztuka ma się zmieniać w wyniku działania natury.
Godziny otwarcia: poniedziałek – sobota 9.30-17.30, bilet wstępu: dorośli 12 €, dzieci (7-12 lat) za 8€, do tego trzeba doliczyć koszt wynajmu sprzętu. UWAGA: trzeba mieć licencję na nurkowanie poniżej 16 m/ firmy rekomendowane na stronie muzeum
Wiatrołapy – rzeźby na wolnym powietrzu
Jeżdżąc samochodem czy też autobusem po wyspie pokonacie setki rond. To ulubiona forma skrzyżowań na Lanzarote. Czasem myślę, że wszystkie te ronda powstały, żeby ulubiony artysta Lanzarotczyków miał gdzie stawiać swoje wiatraki czy też wiatrołapy (bardziej podoba mi się to słowo). Wiatr, który wieje na wyspie bardzo często z różną siłą porusza poszczególnymi elementami rzeźb Cesara urozmaicając krajobraz.
Poniżej możecie obejrzeć film przedstawiający jedno z dzieł Cesara – pomalowane przez niego BMW:
Dzieła Manrique poza Lanzarote:
– Park wodny Lago Martianez w Puerto de la Cruz na Teneryfie, z 1977 roku
– Playa Jardin, Puerto de la Cruz, Teneryfa (wulkaniczna plaża i subtropikalny kompleks ogrodów)
– La Pena, restauracja na El Hierro z 1989 roku
– Mirador del Palmarejo – punkt widokowy na La Gomerze z 1989 roku
– Parque MAritimo Cesar Manrique, Santa Cruz de Tenerife, Teneryfa
Najważniejsze atrakcje Lanzarote związane z Cesarem Manrique – informacje praktyczne:
film dokumentalny z 2012 roku “Taro, el eco de Manrique (Taro, the echo of Manrique), reżyseria Miguel G. Morales
Pamiętajcie: Bilet łączony do Muzeum Casa del Palmeral w Harii + Casa del Volcano w Tahiche wynosi 15€, są to obiekty zarządzane przez zajmującą się spuścizną po artyście, strona www Fundacji
Informacje, godziny otwarcia, cennik biletów atrakcji wchodzących w skład CACT na Lanzarote:
UWAGA: Bilet łączony do wszystkich powyżej wymienionych 6 miejsc kosztuje 33 euro dla osoby dorosłej i jest ważny 14 dni. Są też inne kombinacje tych wejściówek, mniej opłacalne:
- do 4 centrów (3 droższe atrakcje+ Mirador del Rio lub Jardin de Cactus) za 28 euro.
- do 3 miejsc za 21 euro (dwa z 3 droższych miejsc + Mirador del Rio lub Jardin de Cactus)
Dzieci 7-12 lat płacą połowę ceny.
Strona www CACT Lanzarote
Powyższą tabelkę możecie pobrać na swoje urządzenie w formacie pdf: Lanzarotte-ceny-biletów
Mapa muzeów, centrów sztuki oraz punktów związanych z twórczością Cesara Manrique na Lanzarote:
Może wyczerpałam temat, może nie. Pytania , interpelacje , postulaty , sprostowania – piszcie śmiało w komentarzach ?
Dzięki temu tekstowi z przyjemnością odświeżyłam sobie pamięć o obiektach na Lanzarote, widzianych kilka lat temu, za co bardzo dziękuję. Na pewno może on także służyć turystom indywidualnym za podpowiedź, co na Lanzarote warto zobaczyć. Dzięki Cesarowi Manrique Lanzarote wyróżnia się oryginalnością, jest kameralna i przyjazna turyście. Gospodarze wyspy nie powinni “odpuszczać” i zezwalać na ustępstwa architektoniczne, Życzę tego Lanzroteńczykom najszczerzej!
Do tych wszystkich atrakcji tutaj wymienionych dodał bym jeszcze Museo Agricola el Patio w Tiagua. Niesamowity klimat, autentyczne zabudowania i sprzęty, piekny widok za oknami. Bardzo polecam.
O zdecydowanie tak Ten skansen Museo Agricola jest bardzo interesujący. Też go zwiedziliśmy – poświęcę mu oddzielny wpis na blogu (w tym poście są tylko te związane z Cesarem Manrique) Dzięki!
Piękne krajobrazy. Połączenie bieli budynków z błękitem (lub zielenią) okien jest niesamowita.
Lubię prostotę, a ta architektura taka jest: minimalistyczna i ładna. Pasuje do otoczenia, nie narzuca się przyrodzie! Dzięki za przeczytanie 😉