przejście szlakiem muru Hadriana

Hadrian’s Wall Path

Winter is coming“, motto domu Starków, zna każdy kto czytał “Grę o tron” Martina. No dobrze, albo chociaż oglądał film. Może niektórzy nie podołali tej ilości bohaterów zabijanych niedługo po tym jak się pojawili na kartach książki (podobno aktorzy występujący w serialu, również boją się czytać kolejne tomy, by się nie denerwować bliskością końca kontraktu) i ograniczyli się do serialu. Przeczytaliśmy książki (Piotrek dosłownie, strona po stronie, ja bez fragmentów z życia blondwłosej Matki Smoków, bo mnie straszliwie denerwowała). A że przez chwilę mieszkaliśmy w Wielkiej Brytanii, to postanowiliśmy podążyć śladem inspiracji George’a R.R. Martina. On zapytany o źródła inspiracji, odparł, że oczywiście Tolkien i inni pisarze, ale i historia i fikcja historyczna:

Well some of it will be revealed later so I won’t talk about that aspect of it, but certainly the Wall comes from Hadrian’s Wall, which I saw while visiting Scotland. I stood on Hadrian’s Wall and tried to imagine what it would be like to be a Roman soldier sent here from Italy or Antioch. To stand here, to gaze off into the distance, not knowing what might emerge from the forest. Of course fantasy is the stuff of bright colours and being larger than real life, so my Wall is bigger and considerably longer and more magical. And, of course, what lies beyond it has to be more than just Scots.” (źródło: https://www.sfsite.com/01a/gm95.htm )

Martin odwiedził północną Anglię i Szkocję odwiedził pozostałości po murze Hadriana i próbował sobie wyobrazić, że jest rzymskim legionistą, gdzieś na krańcu świata. Stwierdził, że patrząc w dal z muru widzieli oni ziemie barbarzyńców zamieszkane przez potwory. Oczywiście tam byli tylko Szkoci, ale wszystko co nieznane wydaje się być o wiele groźniejsze. Postanowiliśmy więc poszukać tych przeraźliwych bestii wędrując Szlakiem Muru Hadriana (Hadrian’s Wall Path)

Hadrian’s Wall Path jest długim na 84 mile (135 km) szlakiem biegnącym od wybrzeża do wybrzeża w północnej Anglii, od Wallsend w Newcastle upon Tyne do Bowness-on-Solway, który został formalnie wytyczony w 2003 roku wzdłuż historycznego przebiegu muru Hadriana.
Kim był Hadrian i po co był mu ten mur?
W 43 roku cesarz Klaudiusz przeprawiwszy się z 40 000 żołnierzy rzymskich przez Kanał La Manche (w języku kontynentalnym, angielskim to oczywiście English Channel) i uczynił z południa i wschodu wyspy rzymska prowincję. Kolejni posuwali się na północ, ale nigdy nie udało im się zająć Kaledonii, czyli dzisiejszej Szkocji. Prawdą jest, że nie były to jakoś specjalnie ważne tereny. W 122 roku cesarz Hadrian odwiedziwszy Brytanię nakazał budowę muru od morza do morza, tak aby oddzielić imperium od barbarzyńców. Mur ten miał ułatwić kontrolę granic cesarstwa oraz osób chcących doń wejść. Prace rozpoczęto pod nadzorem władcy. W okolicach ujścia rzeki Tyne zbudowano dwa ołtarze ku chwale bóstw – Neptuna i Oceanusa, czym Hadrian nawiązał do działań Aleksandra Wielkiego, który tym samym bóstwom miał oddać cześć na Dalekim Wschodzie – nad rzeką Hydaspes. Potem wzniesiono Most Hadriana, wyznaczający jeden z krańców nowej linii granicznej. Dopiero wówczas wystartowano z budową muru łączącego wybrzeże Morza Północnego z Irlandzkim. Intensywna praca była też metodą cesarza na utrzymanie dyscypliny wśród żołnierzy. Hadrian nie planował podobno dalszych podbojów, ale chciał utrzymać wojsko w gotowości bojowej. Zajęci pracą legioniści nie mieli czasu na bunty 😉

Sama budowa muru była procesem skomplikowanym, często zmieniano plany. Budowniczy świetnie wykorzystali ukształtowanie terenu, np. w centralnej części wykorzystali naturalne urwiska i wzniesienia, by uzyskać lepszą widoczność na północ. Ale i dosłownie wykonywali życzenia cesarza: gdy ten rozkazał, by bramy rozlokowano co 1,5 km, stawiano je dokładnie w takiej odległości, nawet jeśli wypadały nad urwiskiem. Początkowo planowano kamienny mur wysoki na 15 stóp rzymskich (4,4 m), budowany przy użyciu miękkiej zaprawy i pokryty u góry ziemią, dzięki czemu można było po nim chodzić. Ostatecznie skończyło się na 3 m wysokości do nawet 1,8 m. (Różne źródła podają różne wartości). Przed murem znajdował się wał szeroki na 6m, między wałem a murem uformowano rów, ale tylko tam gdzie to było konieczne ze względu na ukształtowanie terenu. Co milę wzdłuż muru zbudowano małe forty tzw. milecastle, większość z nich było przygotowane na 20-30 żołnierzy. Pomiędzy każdą parą znajdowały się wieże pełniące funkcję obserwacyjną mieszczące do 8 żołnierzy. Ostatecznie budowę muru o długości 80 mil rzymskich zakonczono w 128 roku. Wzdłuż niego znajdowało się 16 fortów, 80 małych fortyfikacji i kilkadziesiąt wieży obronnych. Zużyto 18 000 000 ciosanych kamieni (jeden taki obrabiano około 20 minut). Przy budowie pracowało 10 000 żołnierzy.

Jak wyglądało codzienne życie w fortach rzymskich? Odpowiedź na to pytanie po części znaleźliśmy odwiedzając Arbeia Roman Fort, muzeum w South Shields z darmowym wejściem, jeszcze częściowo w budowie (w 2013 roku):

Jak wyglądało życie na murze? Głównymi mieszkańcami muru i okolic byli oczywiście żołnierz. I nie byli to tylko Rzymianie, czy miejscowi. Wojsko cesarza stanowili mieszkańcy Galii, Afryki i Bliskiego Wschodu. Niektórzy z nich przybyli tu z żonami z rodzinnych stron, inni żenili się z miejscowymi. Stąd też w okolicy szybko powstawały nowe osady: domy i warsztaty produkujące na rzecz wojska. Zachowało się mnóstwo artefaktów z tych czasów, które możemy obejrzeć w muzeach.

No ale czas już zacząć marszrutę. Paszport pod pachę i w drogę!

Dzień pierwszy:  9 maj 2013
Segedunum Roman Fort Wallsend Newcastle – Scotswood 8 mil(12km)

Samochód parkujemy w Gateshead Metro Centre (za darmo), autobusem podjeżdżamy do centrum miasta, gdzie przesiadamy się na autobus miejski do Wallsend (zwiedzamy jednakże inną część miasta gdyż autobus nie zmienił kierunku na tablicy i wsiedliśmy w ten jadący w druga stronę, po przejażdżce wsiedliśmy w ten sam jadący już w dobra stronę). Dojeżdżamy i w Segedunum Roman Fort kupuję Hadrian’s Wall Path Summer Passport, w którym zaraz wbijam pierwszą pieczątkę – z naszego startu. Pada deszcz, ale atakujemy…
START!

Dzień ten przebiega przez miasto i tereny nadrzeczne. Sporo tu rowerzystów (szlak ma też wersję rowerową). W samym Newcastle wędrując wzdłuż rzeki możemy się przyjrzeć wszystkim mostom przerzuconym przez rzekę, niekiedy cudom techniki.

Mosty, mosty, mosty… W końcu korzystamy z jednego by wrócić do samochodu :). Odcinek ten, jak i wiele późniejszych niekoniecznie pokrywa się z historycznym przebiegiem muru, a to dlatego, ze trudno byłoby chodzić po dachach…

Dzień drugi: 6 czerwiec 2013
Scotswood – Heddon-on-the-Wall 6 mil (9km)

Samochód parkujemy w miasteczku Heddon-on-the-Wall i łapiemy autostop. Po pół godziny zatrzymuje się szalony taksówkarz, który wygląda jak ekshibicjonista, w wymiętym prochowcu, a okazuje się być człowiekiem spędzającym każdą wolną chwilę na badaniu dziejów własnej rodziny i nazwiska. Podobno nawet był w Polsce, w Płocku, gdzie odkrył kogoś o podobnym nazwisku. Jesteśmy na miejscu, wdrapujemy się na górkę n której skończyliśmy ostatnim razem, idziemy:

Dzień ten można określić jednym słowem: przyroda.

Dzień trzeci: 12 czerwiec 2013
Heddon-on-the-Wall – Chollerford 15 mil (24km)

Tym razem zostawiamy samochód na małym darmowym parkingu przy drodze głównej niedaleko ronda w Chollerford, przechodzimy na drugą stronę rzeki i łapiemy stopa do Heddon. Zatrzymuje się nam szalony Szkot, który przyjechał do Northumberland na chwilę i został na zawsze. Z nim dojeżdżamy w okolice Corbridge i tam łapiemy stateczną panią babcię zmierzająca po wnuki :). Ruszamy. Na początek tablica każe nam sobie wyobrazić fort rzymski Vindobala, obecnie pokryty trawą, potem już przez łąki, przez pola, cudze ogrody…

By w końcu natknąć się na szczątki muru. Po drodze mijamy pub Robin Hood Inn, w którym przy wejściu znajduje się skrzynka z pieczątka która wbijam sobie do paszportu:)

Dzień czwarty: 20 czerwiec 2013
Chollerford – Once Brewed 12 mil (19km)
Dziś mamy w planach pokonać najbardziej znany i najlepiej zachowany odcinek biegnący wzdłuż muru i fortu Housesteads. Ale najpierw parkujemy samochód na parkingu należącym do Northumberland National Park w Once Brewed i znów autostop. Tym razem dość szybko zatrzymuje się nam załadowana prawie po dach para młodych Niemców, informatyków, zdążająca na prom w Newcastle. Po chwili jesteśmy. Najpierw zwiedzamy Chesters Roman Fort w Chollerford (tak naprawdę pierwsze co robię to w sklepiku muzealnym zdobywam kolejną pieczątkę do paszportu…) Oglądamy tu  ruiny fortu, którego głównym celem była obrona mostu na rzece. Wraz z upływem kilometrów ślad muru staje się coraz bardziej wyraźny, aż docieramy do Housesteads Roman Fort, najlepiej zachowanego fragmentu muru Hadriana i fortu. Był bazą dla 800 żołnierzy, znajdowały się tu baraki mieszkalne, dom komendanta, szpital, toalety. W muzeum zdobywam kolejna pieczątkę w moim paszporcie. Jeśli ktoś nie ma czasu albo ochoty, by przejść cały szlak, może spokojnie poświęcić swój dzień na ten odcinek. Jest piękny i daje wyobrażenie o całości.

 

Dzień piąty 10 lipiec 2013
Once Brewed – Birdoswald Roman Fort 8 mill (12km)

Samochód parkujemy na parkingu przynależnym do muzeum, później po okazaniu biletu parkingowego w muzeum zwracają nam pieniądze. Wsiadamy do autobusu, którym podjeżdżamy na znany nam już parking parku w Once Brewed. Podchodzimy do miejsca, w którym przerwaliśmy ostatnio, ja kanapeczka, on papierosek i jesteśmy gotowi.
Dzisiaj na szlaku jest tłoczno: owce, owce, owce i trochę ludzi 😉 Krajobraz jest trochę monotonny… Od czasu do czasu trafiamy na pozostałości po wieżyczkach obronnych. Potem trochę urozmaicenia w lesie, górek i tras spacerowych dla psów.  Cóż, niektóre psy maja zaszczyt sikać po historycznych kamieniach…

 

Dzień szósty 17 lipiec
Birdoswald Roman Fort – Newton 9 mil (15km)

Samochód zostawiamy w Brampton i autobusem dojeżdżamy do fortu, gdzie przerwaliśmy ostatnio. Tu dostaję kolejna pieczątkę do paszportu i wtedy jestem gotowa do marszu:) Jesteśmy juz w Kumbrii, hrabstwie graniczącym z Northumberland, po którym do tej pory się poruszaliśmy. Widać różnice chociażby w budownictwie, domy są bardziej kolorowe, ozdobione. Po raz pierwszy mamy okazję skorzystać z całkowicie samoobsługowego sklepiku z zimnymi napojami i batonikami.  Niestety z Newton do Brompton musieliśmy dojść na piechotę, prawie rowem do miasta (autobus tędy nie jeździł, a do miasta biegła asfaltówka)

Dzień siódmy 24 lipiec 2013
Newtown – Carlisle  8mili (12km)
Tego dnia kazali nam zwolnić, potem czytać, a sklepik tym razem był zamknięty:To był krótki dzień:). W sumie największa zdobyczą była pieczątka zdobyta w Sands Centre w Carlisle.

 

Dzień ósmy 1 sierpień 2013
Carlisle – Bowness-on-Solway 14 mil (21km)

Ostatni dzień. Ostatni dystans do pokonania. Parkujemy w Carlisle na parkingu nad rzeką. Dochodzimy do trasy i maszerujemy. Dzięki temu, że już się lekko znudziliśmy tym szlakiem, energii dodaje nam myśl, że dziś przekroczymy metę. I ostatnia pieczątkę w moim paszporcie. I certyfikat. Do boju!
Nieważne, że sklepik znów był zamknięty, a domy puste, wręcz zdziczałe niektóre…  i tyko koń pilnował cmentarzy. A kościół znajdujący się na trasie szlaku – muru był zamknięty. I nawet to, że z powodu powodzi musieliśmy iść “objazdem”, aż doszliśmy do zatoki – ujścia rzeki, która prowadzi nas do Bowness.

Bo – po drodze kilka razy mijamy się z dobrze zbudowanym młodzieńcem, z dużym plecakiem. I w pewnym momencie spotykamy go siedzącego i czekającego na autobus lub coś. Zagadujemy go i okazuje się, iż jest przekonany, że właśnie zakończył Hadrian’s Wall Path!

Mamy dla niego złą wiadomość. To nie koniec. Ma starą mapę, wytartą. Jeszcze kawałek. Idzie więc z nami, chyba lekko niepocieszony:)

Ale JEST! Koniec. META. Ostatnia pieczątka w paszporcie i certyfikat ukończenia szlaku. (Cóż, by go uzyskać trzeba pójść do pubu, wydać funta, samemu wpisać swoje nazwisko:), ale jest)

 

Praktyczne info:
Hadrian’s Wall Path najlepiej pokonywać ciągiem, z plecakiem wówczas zajmuje eto od 4 do 8 dni, jeśli ktoś ma jak my ma tylko dzień lub dwa wolnego w tygodniu można  to robić w odcinkach. Dla tych którzy maja tylko jeden dzień polecam najbardziej reprezentatywny odcinek w okolicach Housesteads.
Wzdłuż trasy pomiędzy Newcastle a Carlisle jeździ specjalny autobus nr 122, którego rozkład jazdy można znaleźć na stronie internetowej lub wziąć wydruk z punktów informacji turystycznej w okolicy. Posiadacze np. kart English Heritage lub National Trust wchodzą do fortów za darmo, można również wykupić specjalna kartę National Trust Touring Pass dla tych, którzy nie mieszkają w Wielkiej Brytanii. Naprawdę wytrwali pasjonaci czasów rzymskich zapewne będą chcieli zwiedzić takie atrakcje jak Roman Army Museum lub Roman Vindolada. Te są poza wszelkimi organizacjami, bilety dla dorosłych po 10 funtów:)

Ogólnie o szlaku tutaj
Arbeia Roman Fort muzeum tutaj
Szczególowe ulotki z opisem szlaku i mapkami tutaj i tutaj
Segedunum Roman Fort tutaj
Housesteads Roman Fort tutaj
Birdoswald Roman Fort tutaj
Roman Army Museum i Vindolada tutaj
Filmy na ten temat tutaj